„Dziś rano zorientowałam się, że uśmiecham się bez powodu. później
zorientowałam się, że myślę o Tobie.”
*Zayn*
Całą tą naszą sielankę przerwał ten pieprzony dzwonek do
drzwi. Kurwa, a było tak zajebiście i zabawnie. Graliśmy w kamień, papier i
nożyce i kurwa musiałem przegrać. No to poszedłem otworzyć. Uchyliłem brązowy
prostokąt i kogo widzę!? No to się Lou ucieszy. Hahaha.
-Jest Louis?- pokiwałem przecząco głową. Tomlinson jest moim
przyjacielem, a ja staram się mu kryć dupe. Kretyn wybuchnął głośnym śmiechem-
palant- rzuciła i wyminęła mnie w drzwiach. Dogoniłem ją i patrzyłem na tą całą
scenkę. – kim ona jest?!- warknęła w kierunku aniołka.
-Rosie- przedstawiła się zmieszana blondynka i popatrzyła na
mnie ze zmarszczonymi brwiami.
-A ta Rosie, o której mi opowiadałeś kiedy się ostatnio
pieprzyliśmy- uśmiechnęła się sztucznie. Rose zagryzła dolną wargę i spojrzała
niepewnie na Tomlinsona. Wyglądała mega seksownie. – wybacz złotko on jest i
zawsze będzie tylko mój, a teraz spadaj stąd- wskazała na drzwi. Aniołek wstała
i ruszyła w kierunku drzwi, ale złapałem ją za ramie.
-Aniołku zaczekaj- blondynka spojrzała na mnie niepewnie, na
co posłałem jej lekki uśmiech, a potem popatrzyłem wkurwiony na Ally- Alison
nie żeby coś, ale wypierdalaj, bo to jest nasz dom.
-Załatwiacie sobie dziwki!- wrzasnęła na tyle głośno, że
dziewczyna w moich ramionach zadrżała- niżej upaść nie moglibyście!
-Zamknij się- warknąłem- ona gra w drużynie.
-Jasne, sam gadałeś, że dziewczyny nie nadają się do
footballu, bo są za słabe! – podeszła do Louisa i chciała go pocałować, ale ten
się odsunął- tak chcesz się bawić!? No to proszę. Rosie uważaj na niego, bo mu
tylko zależy żeby cie puknąć, Liam ma problemy emocjonalne, a Zayn to pieprzona
seksistowska świnia! Zresztą każdy z nich jest taki, jeśli któryś z nich cie
zaliczy to później odejdzie, a ty będziesz cierpieć!…
-Stul pysk!- wrzasnął Louis. Podszedł do mnie i Rosie.
Chciał ją przytulić, ale odepchnęła go. –Rosie ona kłamie, ja bym ci tego nie
zrobił- próbował ją udobruchać.
-Kłamanie to druga rzecz, która ci wychodzi najlepiej-
skwintowała i wyminęła go. Później usłyszeliśmy trzask drzwi, co mogło oznaczać
tylko jedno, królowa dramatu wyszła! Chwała jej za to! Krzyż na drogę, jeśli
nasz plan nie wypali, to może być pewna, że Lou jej nie odpuści. Nie będzie już
seksu, a Louis zamieni się w sadystę.
*Louis*
Co za pieprzona kretynka! Co ona sobie wyobraża?! Przychodzi
tu i mówi takie bzdury! Znaczy prawdę, ale Rosie ją słyszała, jeśli coś pójdzie
nie tak to ją chyba zajebie. Misiek gdzieś uciekła, a ja przyjebałem pięścią w
ścianę.
-Co za suka- warknąłem. – ide szukać Rosie.
-Jak tam chcesz- machnął ręką Malik. Wywróciłem oczami i
poszedłem na poszukiwanie miśka. Byłem wszędzie, ale na koniec zostawiłem salę
treningową. Za jakieś 5 minut mamy trening dlatego też tam poszedłem. Blondynka
siedziała na schodkach i rozmawiała z Harrym. Pewnym krokiem podszedłem do
nich. Niebieskooka uniosła na mnie swoje oczy, ale zaraz szybko je spuściła.
-Pogadajmy.
-Nie chcę- mruknęła. To się robi coraz bardziej trudniejsze,
jak urobić dziewczynę, która jest idealna pod każdym względem? Do sali wszedł
Aarch, Eddie, Dame Simbaj oraz reszta drużyny.
-Rosie i Zayn wy pierwsi- no jasne wrzuć go z nią to
holotrenera. Czy on sprawdza ile czasu minie od mojego wybuchu? Będzie jeszcze
większa zadyma niż piętnaście lat temu na Akillianie! Po 15minutach wyszli z
uśmiechami. Aarch i Eddie pochwalili ich, a potem oboje usiedli na schodkach i
napili się napoju izotonicznego. To holotrenera weszliśmy ja, Liam i Harry.
Ćwiczyliśmy podania i strzały. Wypuścił nas, a potem trenowali Niall i Amy.
Zacząłem szukać miśka. Nigdzie jej nie było. Nagle do moich uszu dobiegł
donośmy śmiech. Ruszyłem w kierunku odgłosów, które dochodziły z siłowni.
Wszedłem do pomieszczenia, gdzie Malik z Rosie bawili się w najlepsze.
-No i wtedy…- no i wtedy zamilkł i spojrzał w tym samym
kierunku co blondynka. – siema stary- i z czego on się cieszy?! Z tego, że
kradnie przyjacielowi laskę!? Zajebiście z jego strony!
-Zostaw nas samych Zayn- mulat uniósł ręce w geście
obronnym, po czym wstał i już miał wychodzić, kiedy misiek poszła w jego ślady.
Złapałem ją za łokieć zmuszając, żeby zaczekała i zamieniła ze mną kilka zdań.
-Puszczaj- warknęła, ale nie wychodzi jej granie tej złej,
czy nawet wkurzonej. Ona jest zbyt urocza i słodka na to. – Loui nie żartuje!-
podniosła głos, a ja się tylko uśmiechnąłem. – i z czego się cieszysz?!
-Ally jest wkurzona i się mści, bo z nią zerwałem dwa
miesiące temu. Kiedy widzi mnie z jakąś laską wymyśla takie głupoty. Nie musisz
mi wierzyć, ale taka jest prawda Rosie. Ja bym ci tego nie zrobił- spuściłem
głowę i modliłem się w duchu, żeby to łyknęła. Jeśli tego nie zrobi będę musiał
wymyśleć coś innego. Ku mojemu zaskoczeniu przytuliła się do mnie. Triumfalny
uśmiech zagościł na moich ustach. Wtuliłem głowę w zagłębienie jej szyi.
–chodź, bo Aarch gadał, że mamy jeszcze przećwiczyć z Lightnings – szybko się
odsunęła i złapała mnie za rękę ciągnąc w kierunku sali z holotrenerem.
Wszystko idzie zgodnie z planem.
*Rosie*
Szkoda mi Louisa. Jego była dziewczyna cały czas zatruwa mu życie,
a tak być nie powinno. To wolny człowiek i może robić wszystko na co ma tylko
ochotę. Ona natomiast nie może ustawiać mu życia i wyznaczać z kim ma, a z kim
nie ma się spotykać. To tak jakby… tata
nie pozwoliłby mi grać w piłkę. Oczywiście, że bym trenowała, a on o tym by nie
wiedział. To czego nie możemy, kusi ze zdwojoną siłą, a człowiek jest uległą
istotą. Często poddaje się społeczeństwu i staje się jednym z wielu, którzy są
tacy sami. Człowiek traci wolną wolę i robi to czego oczekuje od niego świat, a
nie to na co ma ochotę. Po treningu poszłam wziąć prysznic. Kiedy spłukiwałam
pianę z włosów i ciała ktoś zapukał do drzwi od łazienki.
-Misiek jesteś?!- nie tylko po głosie rozpoznałam, że to
Tomlinson, ale też po tym, że tylko on mówi do mnie misiek.
-Tak, biorę prysznic.
-Skoczymy gdzieś później?
-Okay.
-Fajnie, przyjdę później po ciebie- usłyszałam kroki, co
oznaczać mogło, że sobie już poszedł. Wytarłam się ręcznikiem i ubrałam
bieliznę, na górę dresy oraz bokserkę, którą przyniosłam z nadzieją, że pójdę w
nich spać. Wysuszyłam włosy i sie lekko pomalowałam. Wyszłam z kafelkowego
pomieszczenia i znalazłam się w moim pokoju. Z szafy wyjęłam czarne rajstopy,
ciemnego jeansu szorty, sweter w szerokie biało niebieskie pasy. Rozczesałam
włosy i zgarnęłam grzywkę do tyłu.
-Wychodzisz?- zza moich pleców wyskoczyła Amy.
-Tak z…
-Misiek gotowa?- przez drzwi wparował Loui. Uśmiechnęłam się
lekko i pokiwałam pionowo głową. Odwzajemnił mój gest i również wygiął usta w
uśmiech. Złapał za moją dłoń, a potem prowadził w stronę wyjścia. Zatrzymaliśmy
się przy garderobie i ubraliśmy się w kurtki oraz ciepłe buty. Po dokładnym
opatuleniu naszych ciał wyszliśmy na mroźny dwór. Chciałabym, żeby kiedyś ten
śnieg zniknął, a znowu było jak dawniej, kiedy miałam dwa latka. Zielono
dookoła. Szatyn splótł nasze palce razem i prowadził w stronę parku.
Spacerowaliśmy alejkami. Wokół było ciemno, a jedyne światło dawały latarnie,
które ustawione były obok co drugiej ławeczki oraz gwiazdy. Chłopak puścił moją
dłoń, a ramie zarzucił na moje barki przyciągając mnie bliżej siebie. – wiesz
na co mam ochotę?- pokiwałam przecząco głową. – na czekoladę, chodź- prowadził
mnie w stronę jakiejś kawiarni, która o dziwo była jeszcze otwarta. Weszliśmy
do lokalu, a niebieskooki zamówił dla nas po gorącym napoju. Zapłacił i
wyszliśmy. Zajęliśmy miejsca na ławce, a przynajmniej on, ponieważ mnie usadził
na swoich kolanach. Gorąca czekolada sprawiła, że nie było mi aż tak zimo.
Kubeczki wyrzuciliśmy, a sami siedzieliśmy w takiej samej pozycji jak na
początku. Złapał za moje biodra i odwrócił mnie twarzą do siebie, w taki
sposób, że siedziałam na nim okrakiem. Założył niesforny kosmyk moich włosów za
ucho i zaczął przybliżać swoją twarz do mojej. Serce zaczęło mi bić szybciej.
Dzieliło nas kilka milimetrów od złączenia ust w jedność, kiedy zadzwonił mój
telefon. Wyjęłam urządzenie i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Harreh,
dlatego odebrałam.
(rozmowa, H- Harry, R- Rosie)
R- no co tam?
H- gdzie jesteś?
R- w parku z Louisem. Coś się stało?
H- tak Rosie stało się! On cie zrani, a potem będziesz
cierpieć!
R- przestań się drzeć. On taki nie jest.
H- znasz go ledwo tydzień!
R- ale dałam mu szansę, a ty oceniasz po pozorach. Nie chce
mi się już dzisiaj z tobą gadać. Cześć- nie czekając na pożegnanie z jego
strony rozłączyłam się. Głęboko westchnęłam i oparłam głowę o klatkę piersiową
Louisa. Ten się cichutko zaśmiał, po czym mocno mnie przytulił.
-Kto cie tak zdenerwował?- zapytał gładząc moje plecy.
-Harry- westchnęłam- jest strasznie nadopiekuńczy.
-Martwi się o ciebie, to zrozumiałe.
-Tak, ale ja też czasem potrzebuję przestrzeni- uniosłam na
niego głowę, a on wykorzystał moment i skradł mi buziaka, który z czasem
odwzajemniłam. Włożył ręce pod mój płaszcz, a potem oderwał się i przytulił. –
wracajmy, bo zimno- zaśmiał się, a potem wstał niosąc mnie na rękach. Tak mnie
odwrócił, że byłam teraz na jego plecach.- nie musisz mnie nieść.
-Chcę- trzymał moje uda, a ja jego szyję. Kroczył pewnie
przed siebie w stronę akademii. Droga do domu zajęła nam jakieś dziesięć minut.
Zdjęliśmy nakrycia, a potem Loui odprowadził mnie do pokoju. Przed drzwiami
zatrzymał mnie jeszcze i pocałował. – dobranoc misiek- uniósł lewy kącik ust ku
górze, a potem poszedł do swojego pokoju. Poszłam za jego przykładem. Amy
gadała przez telefon, dlatego nie chciałam jej przeszkadzać. Szybko przebrałam
się w piżamę i wskoczyłam do łóżka.
_________________________________________
Jest ósemka podoba sie? Fajnie, że więcej osób czyta, komentuje no i obserwuje, jesteście serio zajebiści i sprawiacie mi mega radoche.
Buźka miśki ;**