poniedziałek, 27 stycznia 2014

4. Trening

"Bo trzeba podjąć ryzyko, żeby złapać za nogi szczęście."

*Rosie*
Obudziłam się około godziny 11 zwlekłam swoje zwłoki na dół. Jestem przybita, czuję się jak wrak człowieka. Czuję się jakbym straciła cząstkę siebie. Odebrał mi coś co kocham. Schodząc po schodach usłyszałam jak mój ojciec z kimś rozmawia.
-Odbiera jej pan marzenia. Widział pan jak gra? Posiada oddech!
-Słucha chłopcze ona nie będzie grała- weszłam do kuchni i co widzę? Po co on to robi? Myślałam, że odpuścił.
-Loui po co tu przyszedłeś? Mówiłam ci, że nie chcę grać
-Przestań kłamać misiek. Widziałem cie na hali i knajpce, jesteś świetna
-Proszę idź już- czułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Tata powinien mnie wspierać, a nie zabraniać. Szatyn podszedł i pocałował mnie w policzek, po czym szepnął do ucha: Powiedz mu, że chcesz grać. Powiedział jeszcze do widzenia i wyszedł. – przepraszam za niego- usiadłam do stołu i podwinęłam kolana pod brodę.
-Nic nie szkodzi. Coś się stało?- pokiwałam przecząco głową- zrobić ci kanapki?
-Nie jestem głodna- mruknęłam od niechcenia.
-Rosie to dla ciebie tyle znaczy?- podniosłam na niego głowę- football?
-Nic na to nie poradzę, zawsze powtarzałeś mi, że człowiek nigdy nie stoi na straconej pozycji dopóki ma marzenia. Ja marzę o grze, a od wczoraj chcę, żebyś ty i Aarch się pogodzili. – mężczyzna usiadł naprzeciwko mnie. Podparł głowę dłońmi. Zaczął mi się uważnie przyglądać, a na koniec głęboko i bezsilnie westchnął.
-Nie wiem jak bez ciebie wytrzymam- zmarszczyłam brwi- no ruszaj się, bo przepadnie ci trening- z moich oczu zaczęły spływać łzy. Podbiegłam do ojca i mocno go przytuliłam. Pobiegłam do siebie i zabrałam torbę. Zbiegłam na dół i złapałam moją magnetyczną deskę. Stanęłam na niej i poleciałam do budynku Aarch’ a. Cieszę się, że mi pozwolił grać. Po 15minutach byłam już w budynku i biegłam po schodach do sali ćwiczeń. Kiedy dotarłam na miejsce zobaczyłam, że Aarch i Eddie stoją przy konsoli i rozmawiają o Artegorze.
-Wujku- brat taty odwrócił się i uśmiechnął, ale chwilkę później posmutniał.
-Rosie nie możesz z nami trenować, skoro Norata nie pozwala
-Ale tata się zgodził- uśmiechnęłam się szeroko. To pomieszczenia weszła kobieta w białym kitlu.
-Aarch jak trening?
-Dobrze, Rosie dołączysz?- przytaknęłam, a Edward podał mi koszulkę, dokładnie taką samą jak wczoraj. Wpuścił mnie do holotrenera, a reszta zaczęła mi się dokładnie przypatrywać. Louis tylko się zadziornie uśmiechnął.
-Co tu robisz laleczko?- Marko zaczął mi się dokładnie przyglądać. Aarch kazał nam się ustawić, a później rozpoczęliśmy ćwiczenia. Ćwiczyliśmy szybkość i refleks. Na koniec strzały, Harry drzemał na bramce, ale obronił każdą piłkę. Po dwóch godzinach skończyliśmy. Wyszliśmy z holotrenera.
-Padam na pysk- mruknął Styles, na co zachichotałam pod nosem.
-Spałeś na bramce!- krzyknął Niall- jak możesz być zmęczony!?
-Nie drzyj się – odparłam, a potem Harry mnie przytulił. –Harreh puść- mruknęłam pod nosem, ale on tylko mamrotał coś pod nosem, z czego wnioskuje, że zasnął. Louis odciągnął go ode mnie i położył na sofie.
-Dobra dzieciaki Dame Simbaj się wami teraz zajmie- ruszyliśmy za kobietą, którą wcześniej widziałam. Nakazała nam się odświeżyć, a później przyjść na masaż. Tak też zrobiliśmy. Masaż był nieco inny niż sobie to wyobrażaliśmy. Jakieś roboty blaszanymi łapskami uderzały w nasze kończyny. Modliłam się, żeby to się jak najszybciej skończyło.
-Misiek jak ojca przekonałaś?- podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Twarz wykrzywiona w grymasie i jeszcze wilgotne włosy.
-Mam swój urok- Liam i Zayn się zaśmiali.
-Idziemy gdzieś wieczorem?- spojrzałam na Malika, który coś sprawdzał na telefonie.
-Aarch będzie wściekły- stwierdziła jakaś dziewczyna, którą pierwszy raz widziałam na oczy.
-Wyluzuj poznamy się lepiej. Na razie jesteśmy na tym etapie, że wiemy jak się nazywasz- stwierdził Loui, na co brunetka wywróciła oczami. Po długich namowach w końcu się zgodziła. Tomlinson obiecał, że mnie podwiezie do mojego domu, żebym mogła pozbierać ubrania. Teraz będziemy mieszkać w szkółce wujka. Oni nie wiedzą, no może oprócz Harrego i Nialla. Szatyn zajechał pod mój dom, a później pojechał do siebie po swoje rzeczy. Powiedział, że za godzinę powinien być  z powrotem. Tata siedział w kuchni i przeglądał album ze zdjęciami. Cmoknęłam go w policzek.
-Co robisz tatuś?- powiedziałam troche zmieszana. No w sumie widzę, że ogląda ten album, ale czemu?
-Tak szybko mi dorosłaś, masz dopiero 17lat, a już wyprowadzasz się z domu
-Przecież będę cie odwiedzać, a jeśli nie wygramy z Red Tigers to wrócę.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym, żebyście przegrali- zmarszczyłam nos, na co on się zaśmiał- wiem, że wygracie. Biegnij się spakować- znów musnęłam jego policzek i pobiegłam pakować swoje rzeczy. Zajęło mi to jakieś 45 minut, a później przyjechał Loui. Był samochodem. Zapakował moją walizkę, a ja pożegnałam się z ojcem. Później pojechaliśmy. Kiedy przekroczyłam próg mojego i Amy pokoju dostrzegłam krzątającą się Quest.
-Co robisz?- zapytałam poprzez śmiech.
-Doradź co ubrać- podałam jej spodnie wraz z dobraną bluzką. Była zachwycona. Ze swojej torby wyjęłam czarne rajstopy, jeansowe szorty oraz sweter. Ubrałam się w ten zestaw i troszke pomalowałam. Miałyśmy wychodzić, kiedy do naszego pokoju przyszedł Liam.
-O siema laski, zajebiście wyglądacie. Chodźcie- złapał mnie za nadgarstek i ciągnął w stronę wyjścia. Zdążyłam pochwycić za rękę Amandę. Payne ciągnął nas w stronę tylniego wyjścia. Szliśmy do najlepszego klubu w okolicy. Jest tam wszystko alkohol, karaoke i dobra muzyka. Całą drogę przegadaliśmy i śmialiśmy. Jedyne co mnie dziwiło to to, że Marko z nami nie szedł. W klubie bawiliśmy się świetnie, nie przeszkadzało nam nawet to, że znamy się zaledwie jeden dzień. My już byliśmy przyjaciółmi. Przynajmniej ja tak sądzę. Tańczyłam z każdym. Wypiłam dwa drinki. Wykonywaliśmy dzikie ruchy na parkiecie. Wróciliśmy około 2 nad ranem. Położyliśmy się od razu spać.
*Louis*
Pierdolony budzik. Kurwa! Mam cholernego kaca. Leniwie uderzyłem dłonią w urządzenie, a te prawdopodobnie spadło na ziemię i się roztrzaskało.  Zamknąłem oczy, które po chwili- dłuższej chwili- otworzyłem. Ta na zegarku była już 11. Ruszyłem dupe i poszedłem pod prysznic. Letnia woda troche mnie ożywiła. Ubrałem się i poszedłem do salonu, gdzie wszyscy zdychali.
-Co tam misiek?- zagadałem do Rosie. Mam nadzieje, że nie wiedziała wczoraj jak lizałem się z Ally. Chcę ją zaliczyć, a jak to spieprzę przez moje gierki z byłą to się wkurwię. Zayn, Liam i reszta zabijała mnie wzrokiem. Do pomieszczenia wszedł Aarch.
-Zapraszam na trening- zaczęli jęczeć z niezadowolenia.
-Daj nam chociaż 10minut- westchnął Niall biorąc łyk niebieskiego napoju energetycznego, który zabrał Rosie.
-Skoro Louis raczył nas zaszczycić swoją obecnością, teraz idziecie na trening- warknął. Był wkurzony, a nikt nie wstawał. Misiek westchnęła i podniosła się do pionu. Ruszyła w stronę sali do ćwiczeń. Za nią poszedł Aarch. –widzę was za trzy minuty- dokończył.
-Ey o co chodzi?- zapytałem całkiem zmieszany.
-TY!- powiedział przez zaciśnięte zęby Marko- się lepiej nie odzywaj- ruszył w stronę drzwi. Spojrzałem pytająco na Malika.
-Przez ciebie od 6.30 on nas katuje- mulat wyszedł.
-Dzięki stary- rzucił z sarkazmem Liam i cała reszta wyszła. Zabrałem napój Rosie i dołączyłem do nich. Wszyscy siedzieli w holotrenerze, a Aarch dawał im wycisk.
-Rosie biegnij szybciej! Harry obudź się! Liam podanie! Nie, nie wszystko źle!- darł japę po moich ziomkach i Rosie. Podszedłem i stanąłem naprzeciwko niego. – a ty co jakieś specjalne zaproszenie?- uniosłem brwi na niego.
-To ja zaspałem, nie oni
-Jesteście drużyną. Razem przegrywacie, ćwiczycie, wygrywacie i ponosicie konsekwencje swoich czynów. Wchodź do trenera- według polecenia Eddie ‘wrzucił’ mnie do holotrenera. Wszyscy mordowali mnie wzrokiem. Zacząłem ćwiczenia. Na początku biegaliśmy po bieżniach z piłkami dryblując. Chwilę później wszyscy leżeli na glebie. – wstawać!- podnieśli się i znów weszli na bieżnie, po czym z niej spadli. Sytuacja ta powtórzyła się kilkanaście razy. Później ćwiczyliśmy strzały. Rosie z oddechem. Za pierwszym i drugim razem udało jej się, ale za trzecim wybiła się i zaczęła kręcić. Była na odpowiedniej wysokości, ale zamiast kopnąć piłkę spadła na murawę. Od razu do niej podbiegłem.
-Ey misiek żyjesz?- zacisnęła powieki. Na jej twarzy pojawił sie grymas. Zacisnęła dłonie w pięści, a później z bólem się podniosła. Ćwiczyła dalej. Była wykończona, zresztą nie tylko ona, bo reszta też. Przewracali się na boisku.- weź daj im chwilę oddechu!- wrzasnąłem.
-Trenuj
-Dostałem już nauczkę, więcej nie zaśpię!
-Louis to jest normalny trening. Tutaj nie chodzi o twoje spóźnienie. Rosie, Zayn ćwiczcie celność.- po godzinie wyszliśmy z holotrenera. Wszyscy leżeli na glebie, a ja jako jedyny stałem. Zabrałem z blatu napój Rosie, który jej podałem. Posłała mi lekki uśmiech, a potem się napiła. Doczołgali się do schodków, na których usiedli. – dzieciaki dzisiaj macie pierwszy wywiad, a jutro gracie mecz towarzyski z  Wambas, a za dwa dni z Red Tigers. – wyszczerzyłem na niego oczy. Dobra rozumiem to nie są przelewki, ale on nas wykończy. ICH. Bo ja jestem wytrzymały. – idźcie się przebrać, widzimy się za półtorej godziny- wszyscy ruszyli jak na skazanie do swoich pokoi. Ruszyłem za Rosie. Po wejściu do pokoju od razu walnęła się na łóżko, no to ja obok niej. Blondynka regulowała oddech. Zacząłem nawijać sobie jej włosy na palec.
-Loui – mruknęła –ciągniesz mnie za włosy- dodała niezadowolona.
-Jesteś na mnie zła?- podniosłem się i spojrzałem na nią z góry.
-Nie, ale jestem padnięta. Wszystko mnie boli
-Przepraszam- dodałem nieco ciszej. Nie mam w zwyczaju przepraszać.- widzimy się za godzinę?- przytaknęła. Wyszedłem i poszedłem do swojego pokoju, który dzieliłem z Liamem i Zaynem. Mój telefon zaczął dzwonić dlatego odebrałem.
(rozmowa, A- Ally, L- Louis)
L- siema, co tam?
A – dobrze, co teraz robisz?
L- a co chcesz?
A – mam na ciebie ochotę
L- Heh będę wieczorem, za godzinę mam wywiad. Trzymaj się
A – czekam kocie- wywróciłem oczami i rozłączyłem się. Opadłem na materac a chłopaki uważnie mi się przyglądali.
-Ally – westchnąłem- chce się pieprzyć- powiedziałem zmęczony.
-Stary wiesz jaki będziesz wysportowany?- zaśmiał się Liam- treningi w holotrenerze, mecze no i jeszcze trening z Ally, chłopie – teraz to już z Malikiem zwijali się ze śmiechu- do…- nie mógł się wysłowić- tego prawdopodobnie dojdzie Rosie, będzie trójkącik 
-Tylko się nie zajedź- parsknął śmiechem Malik. Zabrałem poduszkę i rzuciłem mu w japę. Niech nie pieprzy takich głupot! Że to niby ja mam się zajechać?! Prędzej one.

____________________________________
Dobra miśki mamy 4 komentujcie, bo to mnie motywuje!! 
Dzięki za poprzednie komy 
Buźka ;p 

poniedziałek, 20 stycznia 2014

3. "Idealna rodzina"



 "Kochanie pozwól mi odkryć wszystkie twoje sekrety
Tylko wpuść mnie i pozwól udowodnić, że ich dochowam
Blisko mojego serca
Skocz na głęboką wodę
Tylko wpuść mnie i daj mi pokazać co mam na myśli"

*Louis*
Podczas, gdy mój misiek był w holotrenerze Aarch i Eddie byli zdziwieni wynikami blondynki. Kali i reszta na pewno to nagrali. Siedziałem blisko nich, dlatego wiem o czym mówili. Rose posiada oddech. Czy to jest możliwe, żebyśmy mieli jakiekolwiek szanse? Siedzieliśmy jak skończone palanty i czekaliśmy na werdykt, kogo Aarch przyjmie do swojej drużyny marzeń.
-Spadam stąd- powiedziałem do przyjaciół- nie będę siedział jak debil- wstałem i zmierzałem w kierunku windy.
-Dobra dzieciaki wybraliśmy siedmiu z was. Mam wasze dane, więc jeśli będziemy potrzebować rezerwowych skontaktujemy się z wami.- odwróciłem się, a na niebieskich tablicach zaczęły pojawiać się zdjęcia osób, które przyjęli. Pierwsze było zdjęcie Zayna, później Liam, następnie Niall, a potem kolejno ja, jakaś brunetka, Harry i… Marko. To miejsce bardziej należy się Rosie.
-Czemu on?- zapytałem patrząc z obrzydzeniem na Wincenta.
-Jest świetnym zawodnikiem- na słowa Aarch’ a wywróciłem oczami.
-A co z Rosie?- do dyskusji, którą zacząłem wtrącił się ten lokaty kretyn.
-Ona nie zagra, nawet jeślibym chciał. Nie mogę jej zmuszać
-Ona kocha piłkę!- zaczął powoli Horan. – marzy o mistrzostwie i Pucharze Galactik Football – wyszczerzyłem na niego oczy. Mój misiek ma duże marzenia, które mi imponują. – co jeśli ją przekonamy?
-Potrzebujemy zgody Noraty- wszyscy się rozeszliśmy. Liam był za tym, żeby dojść do porozumienia z Stylesem i Horanem. Mimo niechęci przystałem na to. Dostałem szansę i nie zamierzam jej spierdolić. Poszliśmy obejrzeć mecz towarzyski Lightnings z Xenons. Oczywiście kibicowaliśmy Warrenowi. Lightnings wygrali, a my się rozeszliśmy. Wsiadłem na mój motor i pojechałem do domu. W salonie siedzieli rodzice i przeglądali papiery. Są szychami, nie wnikam czym oni się zajmują, szczerze to nawet mnie to nie interesuje.
-O Louis siadaj z nami do kolacji- spojrzałem na matkę, która siedziała z laptopem na stole, który był już nakryty.
-Mam jeść te twoje pieprzone kartki z umowami? Sory, ale jestem na diecie, która wyklucza jedzenie ciężkostrawnych papierów
-Nie tym tonem do matki- warknął ojciec- gdyby nie my nie miałbyś połowy rzeczy, przyjaciół i szacunku- wyszczerzyłem na niego oczy. Co on mi tu pieprzy o szacunku!? Przyjaciele? Zayn i Liam nie podniecają się tym, że mam kupę kasy na kącie. Przynajmniej nie są fałszywi jak ci ich ‘przyjaciele’.
-Będę grał w drużynie w drużynie Aarch’ a – ruszyłem do swojego pokoju. Jestem spocony i cały się lepie. Zabrałem czyste ubrania i poszedłem wziąć prysznic. Później się ubrałem. Przeczesałem włosy i zszedłem na dół. Starzy zwinęli swoje sprzęty ze stołu.
-Nie będziesz grał- stwierdził ojciec.
-Czemu, bo ciebie nie przyjęli 16lat temu? Bo jestem lepszy od ciebie? – mój głos był bardzo spokojny. Bądźmy szczerzy, ja i tak zrobię co będę chciał. On sobie może rządzić ludźmi, którzy dla niego pracują, a nie mną.
-Louis przeproś ojca
-Nie mam zamiaru, ani przepraszać, ani siedzieć z wami przy jednym stole. Cały czas udajecie przed znajomymi idealną rodzinkę, ale tak nie jest. Wychodzę- wstałem i wyszedłem. Wsiadłem na ścigacza i pojechałem pod dom Rosie. Pogadam z jej ojcem. Zaparkowałem przed ogromnym domem. klik. Czemu sprzątała tą salę skoro jest dziana? W jednym z pokoi na górze świeciło się światło. Wdrapałem się na balkon i zastukałem w szybę. Zasłona się odsunęła, a za nią stał anioł. Ubrana w same bokserki i przykrótką koszulkę. Włosy opadały jej na ramiona. Otworzyła okno i wpuściła mnie do środka. Miała bardzo łady pokój.
-Po co przyszedłeś?
-Bo ty chcesz grać
-Nie chcę
-Nie chcesz czy nie możesz?- spuściła głowę. – misiek więcej okazji nie będzie
-Nie będę grać
-Oglądamy coś?- przytaknęła i podeszła do telewizora, który włączyła i przełączyła na kanał sportowy. Wypowiadał się akurat Nort i Kali.
-Aarch skompletował drużynę. Jeśli zostaną zatwierdzeni przez ligę pierwszy poważny mecz zagrają z Red Tigers o to, kto będzie reprezentował Akillian w Pucharze Galaktyki, a Aarch stanie oko w oko z dawnym przyjacielem Artegorem Nexusem…- jutro pogadam z jej starszym. Pokazywali też urywki z meczu, który oglądaliśmy. Rosie ma w pokoju dużo plakatów m.in. Warrena, Aarch’ a, Noraty, Artegora, Adin oraz kilku kapel.
-Komu kibicujesz? – spojrzała na mnie tymi niebieskimi oczami i uśmiechnęła się spuszczając głowę.
-Lightnings, no i wam- zaśmiałem się pod nosem. Nasze oczy się spotkały, a moja dłoń powędrowała na jej policzek, który zacząłem gładzić. – przestań – zmarszczyłem brwi- znamy się kilka dni
-No i w czym ty widzisz problem?
-Nie mieszaj mi w głowie, proszę – przyciągnąłem ją do siebie i zamknąłem w ramionach. Siedzieliśmy jeszcze chwilę, a ona później zasnęła. Wyszedłem przez okno i pojechałem do Ally. Ona od razu zaczęła się do mnie dobierać. Szybki numerek i pojechałem do siebie, a właściwie to miałem taki zamiar, ale zadzwonił Zayn, że mam do niego podjechać. Chłopaki chcieli oblać to, że nas przyjęli do drużyny. Byliśmy już troche pijani.
-Stary, co z tym blond aniołkiem?- uśmiechnął się chytrze Malik.
-A co ma być?
-Jak ją zaliczysz w ciągu dwóch miesięcy dam co 200 kredytów
-Stoi- podaliśmy sobie dłonie, a Liam przeciął. Posiedzieliśmy jeszcze troche, a potem usnęliśmy przed TV. 
_______________________________
 Ok trójeczka za nami!! 
Zachęcam do komentowania!! Dzięki za te 3 komentarze pod dwójeczką ;)
Pytajcie bohaterów o co chcecie!! 
Buźka miśki ;**

KOMENTARZ= MOTYWACJA= SZYBCIEJ NEXT

niedziela, 12 stycznia 2014

czwartek, 9 stycznia 2014

2. Marzenia


"Oto wszystkie pieniądze, które zaoszczędziłeś
Podczas gdy dobre życie przemija.
To wszystkie marzenia, które nigdy się nie spełniły
Bo jesteś zbyt przestraszony, by spróbować."

*Rosie*
Nawet jeślibym chciała nie mogę grać, bo tata nie pozwala. Tata kłócił się z jakimś gościem, którym okazał się być ten sam, który pytał nas czy nie chcielibyśmy u niego grać.
-Nie jesteśmy już braćmi Aarch. Jesteś dla mnie martwy.
-Norata to nie moja wina, że Emma zginęła, co mogłem zrobić?
-Wspierać Aarch!- zaraz chwila Aarch? Ten Aarch!? On jest moim wujkiem!?
-Tato?- zapytałam.
-Rosie idź do siebie- powiedział przez zaciśnięte zęby.
-Zdecydowałaś się? Ty i twoi przyjaciele jesteście znakomici.
-Nad czym miałaś się zastanowić?
-Nad niczym- ruszyłam po schodach do swojego pokoju. Opadłam zmęczona na łóżko. Po chwili ktoś zapukał w moje drzwi. – proszę – do pomieszczenia wszedł mój wujek. Przysiadł na materacu obok mnie i dokładnie lustrował mój azyn. Mój pokój nie był duży. Ściany pomalowane na jasnoniebieski kolor, a podłoga wyłożona białymi panelami, na których leżał futrzasty, czarny dywan. Duże okno z ciemnobrązową ramą widniało zaraz przy miękkim łóżku. Meble były również w kolorze ciemnego brązu. Na ścianach widniały różne obrazki oraz plakaty zawodników.
-Jak byłaś małą dziewczynką ojciec grał z tobą w piłkę. Twoja mama chciała, żebyś tańczyła balet. Norata powtarzał, że będziesz wspaniałą zawodniczką.
-On nienawidzi piłki- nagle ktoś zaczął pukać w szybę. Poderwałam się z łóżka i otworzyłam okno, do środka wpełznął Harry i Nialler. Zdziwili się tym, że wielki Aarch siedzi w moim pokoju.
-Ale-e cz-czemu – Niall zaczął się jąkać.
-To mój wujek- spuściłam głowę.
-Rosie czemu nam nie powiedziałaś?
-Harreh sama nie wiedziałam.
-Słuchajcie chcę stworzyć drużynę. Zgłoście się i rozgłoście to. Za dwa dni pod Towstra Tower- przytaknęłam. – Rosie przyjdź.
-Na pewno ją przyprowadzimy- uśmiechnął się Styles ukazując swoje słodkie dołeczki w policzkach. Aarch wyszedł, a ja trzepnęłam przyjaciela w tył głowy, gdzie zaraz się szybko złapał. – ał za co to?!
-Głupku tata mnie zabije – opadłam na łóżko, a ten pajac położył się na moim brzuchu. Mocno mnie przytulił. Pogadaliśmy jeszcze chwilę, a później Horan poszedł do domu. Harry zasnął, często mu się to zdarza, ale to nie zmienia faktu, że jest moim najlepszym przyjacielem. Przytuliłam się mocno do niego i zasnęłam.
*Louis*     
Te debile wymyślili jakieś pierdoły, że Aarch organizuje kwalifikacje do drużyny. Oczywiście ja im wierzę, ale… nie oszukujmy się nigdy w życiu im nie uwierzę. Siedzieliśmy właśnie nas schodach i gadaliśmy o tych głąbach, kiedy przed oczami przebiegła postać niewysokiej blondynki, która jest aktualnie moim hobby. Cały czas zastanawiam się jak ją urobić. Za nią biegł ten kretyn w lokach.
-Rosie czekaj- szarpnął ją za ramię.
-Nie Harry! Powiedziałam, że tam nie pójdę! Mam dość tego, że mnie zmuszasz!- krzyczała bardzo głośno, a ja jej się dokładnie przyglądałem. Jej wzrok powędrował na mnie, tak jak jego.
-Siemka misiek.
-Cześć Loui- uśmiechnęła się lekko.
-Tomlinson ona nie będzie kolejną na twojej liście- warknął. Przeniosłem się do pionu i stanąłem naprzeciwko niego. Mordowałem wzrokiem.
-Nie szarp jej, bo ci zajebie- wysyczałem przez zęby. – misiek co jest?- zarzuciłem ramię na jej barki i odeszliśmy na kawałek. – czego ten idiota od ciebie chce?
-Nie mów tak o nim, to mój przyjaciel. On… - zawahała się- chce żebym poszła na kwalifikacje, a nie mogę.
-Czemu?
-Bo tata mi nie pozwala- prychnąłem pod nosem.
-Misiek spełniaj swoje marzenia. Odwiąż sznury i żyj chwilą, bo następna taka się nie powtórzy- skorzystałem z okazji i musnąłem lekko jej wargi. – chodź – splotłem nasze palce razem i wróciliśmy do Zayna, Liama i oszołoma. – to co idziemy?- chłopaki wstali i poszliśmy w stronę Towstra Tower. Było ludzi od groma, był też Marko gardzę nim.
*Rosie*
Źle robię, nie powinnam tutaj przychodzić. Przecież tata się na mnie wścieknie. Ja nie mogę grać mimo, że to kocham. Zakazany owoc smakuje najlepiej, a tym owocem jest piłka. Najlepiej teraz by było uciec, ale nie mogę, bo Louis trzyma mnie za rękę, a Harry morduje go wzrokiem.
-Niby gdzie my mamy grać?- zadrwił ten chłopak, przed którym dwa dni temu Louis mnie schował za sobą.
-W holotrenerze- nagle z nieba po linie zjechała Kali i gość z kamerą. Zaczęła wszystko nagrywać, przeprowadziła z Aarch’ em krótki wywiad. Kamera była wycelowana na mnie i Louisa. Spuściłam głowę i odwróciłam się bardziej do niego żeby tylko mnie nie pokazali w TV, bo tata zapewne ogląda. Przyjaciel wujka zaczął naciskać jakieś guziczki, a potem rzucił Lou żółtą koszulkę. – ty pierwszy- szatyn spojrzał na mnie, a później pocałował w policzek.
-Zaraz wracam- szepnął mi do ucha, a następnie ruszył w stronę metalowego sześcianu. Aarch i pan Eddie robili coś przy konsoli. Po chwili wyszedł Tomlinson.
-Stary i jak było?- zapytał Zayn i Liam w tym samym momencie.
-Zajebiście- podał t-shirt Malikowi i teraz to on poszedł. Usiedliśmy na kamieniu. Po kilkunastu minutach podszedł do nas Harry i Niall. – czego pajace?- warknął.
-Rose przepraszam za to, że cie zmuszałem- wzruszył ramieniem- ale zrozum, chcę żebyś spełniała swoje marzenia- ziewnął. Poderwałam się i mocno do niego przytuliłam. – zrób to dla mnie i spróbuj, proszeee
-No okay, ale tylko dla ciebie- Marko podał mi koszulkę dokładnie mi się przyglądając. Ubrałam żółty materiał na niebieski, obcisły sweterek i już miałam przekroczyć próg maszyny, kiedy usłyszałam krzyk taty:
-Rosie nie rób tego!- odwróciłam się i zobaczyłam go. – chodź tu do mnie- pokiwałam przecząco głową.- Aarch nigdy nie pomoże ci w zdobyciu kariery- spojrzałam na wujka, który uważnie przyglądał się całej scenie. –chodź do domu- tata wystawił ku mnie prawą dłoń.
-Przepraszam tato- weszłam do holotrenera, a wszystko wokół mnie było czarne. Z czasem płytki zaczęły tworzyć boisko. Wow to jest niesamowite.
-Rosie słyszysz mnie?- mimo, że nie widziałam mojego wujka przytaknęłam. – to dobrze. Teraz się skup. Musisz dryblując przebiec jak najszybciej do czerwonej linii na końcu boiska. Na twojej drodze pojawią się przeszkody, które musisz pokonać w jak najkrótszym czasie. – pokiwałam głową na tak, że rozumiem.
-Gotowa?- zapytał Eddie.
-Tak, jasne- u moich stup pojawiła się piłka. Zaczęłam z nią biec, kiedy przede mną pojawił się zawodnik Shadows. Okiwałam go i pozostałych również. Dotarłam szybko na czerwoną linię. Zaczęłam podbijać piłkę, aż wybiłam ją maksymalnie moich możliwości do góry, a potem… poczułam niesamowitą, niebieską energię, która teraz wychodziła ze mnie, otaczała mnie. Wybiłam się i zaczęłam obracać. Znalazłam się na tej samej wysokości co piłka. Kopnęłam ją z całej siły, a ta wpadła do bramki. Boisko zniknęło, a ja wyszłam z holotrenera. Wszyscy na mnie dziwnie patrzyli. Spojrzałam na wujka i Edwarda, którzy oglądali wyniki. -tato chcę wracać do domu- mężczyzna przytaknął, a później wyszliśmy na świeże powietrze. Ruszyliśmy w stronę domu.
-Rosie to nie jest twoja droga, nie powtarzaj moich błędów
-Tato nie popełnię twoich, tylko swoje. Uczę się na błędach
-Aarch zostawi cie w trudnych chwilach. Ja nie chcę, żebyś cierpiała. Obiecaj, że nie zagrasz w jego drużynie
-Tato…
-Rosie obiecaj mi to- westchnęłam zrezygnowana. Wiem, że z nim nie wygram.
-Obiecuje

 ____________________________________
Dobra drugi rozdział za nami. 
Dzięki za poprzednie komentarze, ponieważ to jest dla mnie motywacja. 
Pytajcie bohaterów o co tylko chcecie w zakładce "pytania do bohaterów". 
Buźka miśki ;**

Obserwatorzy