"Bo przecież nie musimy być
idealni, żeby było wszystko dobrze."
*Rosie*
Wylądowaliśmy na Wamba bardzo mile nas przywitali.
Zaprowadzili nas do hotelu, w którym mieliśmy mieszkać, a później usiedliśmy z
nimi do obiadu. Podali bardzo intrygujące potrawy. Jak na gości wypadało
chociażby skosztować. Białe coś się zaczęło ruszać, a mnie przeszedł
nieprzyjemny dreszcz. Nałożyłam troche na widelec i włożyłam do ust. Zaczęłam
rzuć. Smakuje lepiej niż wygląda. Potem poszliśmy odpocząć. Pół godziny później
zmierzaliśmy na stadion. Ich boisko było piękne. Na środku było ogromne logo
ich drużyny przedstawiający podobiznę jednego z nich.
-… Rosie?- odwróciłam się i zobaczyłam, że cała drużyna się
mi przygląda. – słuchałaś?
-Tak trenerze- uśmiechnęłam się lekko w stronę wuja, który
odpowiedział mi tym samym. Wyszedł, a ja odetchnęłam z ulgą. Popatrzyłam
błagalnie na Nialla. Blondyn wywrócił oczami.
-Masz trafnie strzelać- wystawił mi język. – dobra idziemy
wygrać- wszyscy ruszyliśmy w stronę windy, która zawiozła nas na stadion. Jej jest jeszcze większy niż wydawał mi
się, gdy patrzyłam przez szybę. Usłyszeliśmy sygnał i zajęliśmy pozycje. Zayn
miał walczyć o piłkę, która wyskoczyła jak z procy. Wambas się wybił i przejął kulę.
Zaczęli atakować. Na całe szczęście Niall odebrał mu ją i podał Zaynowi, który
nacierał, by później podać mi. Znowu poczułam tą niesamowitą siłę i wybiłam
się, by zostać otoczona przez niebieską energię. Strzeliłam i… GOL! Yeah! Malik
tak jak Nialler rzucili się na mnie z przytulasami. Louis patrzył z daleka.
Marko tylko prychnął pod nosem. Kolejny atak, ale tym razem przy piłce był
Marko. Nie podał żadnemu z nas. Nie trafił. Loui był wkurzony, wnioskuję po tym,
że zacisnął dłonie w pięści. Później… później dostaliśmy w dupe. Strzelili nam
3 bramki. Na przerwie udaliśmy się do szatni. Aarch po nas krzyczał, a
najbardziej to chyba po Marko.
-Taki jesteś mądry?! My przynajmniej się staramy, a nie to
co ty 15lat temu! Beze mnie i tak nie wygracie!
-Sprawdźmy- wtrącił Loui. Rozpoczęła się druga połowa, a
miejsce Wincenta zajął Liam. Porozumiewaliśmy przez słuchawki. Szybko ich
dogoniliśmy. Bramki strzelił Tomlinson i Zayn. Liam podał do mnie, biegłam na bramkę.
*Louis*
Rosie była przy piłce, kiedy jeden z Wambas, ten w białych
włosach. Użył ryku, czyli tego ich fluxa. Biegł na Rose, kiedy ona się wybiła i
użyła oddechu, on zrobił to samo. Uderzył w nią. Upadła i leżała nieprzytomna.
Szybko ruszyłem na niego, kiedy zatrzymał mnie jeden z ich drużyny.
-Co ty zrobiłeś!?- wrzasnął na białowłosego.
-J- ja n- nie wiem straciłem panowanie nad mocą- jąkał się.
-Ta jasne- mruknąłem. Pojawiły się nosze, które zabrały
miśka do Dame Simbaj. Miałem wykonać rzut wolny. Skupiłem się i wziąłem zamach…
*Harry*
GOOL!! Trafił i wygraliśmy! Co z tego, że to towarzyski!?
Szybko zeszliśmy z boiska, a ja od razu pobiegłem do Rosie. Blondynka leżała na
kozetce. Dame Simbaj ją badała. Rose
była już na całe szczęście przytomna. Podszedłem bliżej i usiadłem obok niej.
Uśmiechnęła się lekko.
-Jak się czujesz?
-Dobrze, tylko troche brzuch mnie boli- odgarnąłem jej włosy
z czoła i właśnie tam ją pocałowałem. Później poczochrałem jej blond kudły-
wygraliśmy chociaż?
-Ta Louis trafił- posmutniała- co jest mała? – pokiwała
przecząco głową, że niby nic. Później przenieśli Rosie na statek, którym
wróciliśmy do domu. Wszyscy rozsiedliśmy się w naszym pojeździe. Każdy robił
coś innego. – Snow Kids- ziewnąłem.
-Co?- skrzywił się Tomlinson.
-Szukaliście nazwy Snow, czyli śnieg, a Kids, czyli
dzieciaki takie jak my- wyjaśniłem.
*Rosie*
Strasznie mnie boli brzuch. Wiem, że zrobił to przez
przypadek, bo przecież nie miał motywu do tego czynu. To był tylko mecz towarzyski. Jutro gramy z
Tigers chcę zagrać, ale nie wiadomo czy będę mogła. Odpoczywałam w moim pokoju,
kiedy drzwi się otworzyły. Leżałam na drugim boku, dlatego nie wiedziałam kto przyszedł,
choć na pewno była to Amy. Później zostałam przytulona. Przewróciłam się na
drugi bok i kogo widzę? Louisa.
-Co tu robisz?
-Jak się czujesz?- jego głos był teraz taki łagodny. Na jego
pytanie wzruszyłam ramionami.
-Chcę jutro zagrać- jęknęłam.
-Odpocznij.
-Już mnie nie boli. Pójdziesz ze mną do holotrenera?-
zatrzepotałam rzęsami i wydęłam dolną wargę.
-Aarch mnie zabije, ale dobra- wziął mnie na ręce, a potem
zaniósł do sali przeznaczonej na treningi. Podał mi koszulkę, a potem włączył
trenera. Wystawiał piłki, które z lekkimi trudnościami kopałam do bramki oraz
okręgów, które sprawdzają siłę strzału. Po 30 minutach wyszłam. – byłaś
świetna- uniósł lewy kącik ust ku górze, a potem podszedł do mnie bliżej.
Gładził mój policzek i patrzył prosto w oczy. Jego niebieskie tęczówki są hipnotyzujące-
zabiłbym go, gdyby ci coś poważnego zrobił- moje plecy teraz stykały się ze
ścianą. Zagryzłam dolną wargę i spuściłam głowę- misiek – uniósł mój podbródek,
a później objął kark. Nachylił się i musnął moje wargi. Jak on cudownie całuje.
Przeniósł dłonie na moje biodra i włożył mi pod koszulkę. Natychmiast za nie
złapałam i odepchnęłam od siebie. – misiek- mruknął niezadowolony.
-Ja… pójdę już- uciekłam. W pokoju leżała już Amy na łóżku.
Po zamknięciu drzwi opadłam na materac głęboko wzdychając.
-Rose nie uwierzysz! – pisnęła oburzona- Mia Tunner wydała
już swoją biografię!
-A kto to?- ja nie zbyt przepadam za jakimiś modelkami, czy
aktorkami. Dla mnie liczy się piłka.
-Żartujesz sobie!? To najlepsza piosenkarka w galaktyce!-
wzięłam do ręki nową gazetę sportową i zaczęłam ją przeglądać. – jak możesz jej
nie znać!? – zignorowałam ten zamach słowny i wyrzuty, którymi we mnie rzuciła.
-Amy patrz napisali o nas!
-Że co!?- w błyskawicznym tempie znalazła się na moim łóżku.
Wyrwała mi gazetę- Nowa drużyna Aarch’ a zagrała dzisiaj mecz z Wambas. Nowi
gracze Akillianu wygrali, ale jedna z zawodniczek została brutalnie z
faulowana. Już jutro Drużyna marzeń
zagra mecz z Red Tigers, a Aarch stanie twarzą w twarz z swoim dawnym
przyjacielem Artegorem Nexusem. –zakończyła czytać- zagraliśmy dopiero jeden
mecz, a już o nas piszą! A co jak wygramy puchar!?- jejku, ale ona się zaczęła
tym jarać. Cały jej spokój przerwał telefon. Spojrzała na wyświetlacz, a
później wyszła z pokoju.
*Amy*
Dzwoniła do mnie mama, która chce się ze mną spotkać jutro
po meczu. Ciekawe o co jej znowu chodzi? Cały czas jej coś nie pasuje.
Postanowiłam pójść się jeszcze czegoś napić, dlatego poszłam do kuchni.
-O uważaj- zaśmiał się Niall, który mało co mnie nie oblał.
– jak tam?
-Jakoś- wzruszyłam ramionami z grymasem na twarzy.
-Jesteś zdenerwowana jutrzejszym meczem?
-Nie, chodzi o coś innego- wyjęłam z lodówki wodę, którą
wypiłam. Później wróciłam do pokoju, gdzie Rosie już spała. Dziwne… w jej łóżku
spał też Harry. Ciekawe co ich łączy? Myślałam, że ona bardziej z Louisem
kręci, a tu proszę. Niby taka grzeczna i niewinna.
*Rosie*
Obudził mnie głośny trzask. Otworzyłam oczy i szybko
wstałam. Rozejrzałam się po pokoju i to co zobaczyłam… wywołało u mnie śmiech.
Harreh spadł z łóżka. Wczoraj do mnie przyszedł i położył się obok. Nie
przeszkadza mi to, ponieważ jego uczucia do mnie, tak jak moje do niego są
jednoznaczne. Przyjaźnimy się, a nawet mogę powiedzieć więcej. On jest dla mnie
jak starszy brat, a ja jestem jego młodszą siostrzyczką.
-Harreh- szturchnęłam go nogą- wstawaj – loczek wymruczał
coś pod nosem, a później odwrócił się na drugi bok. – to chociaż połóż się na
łóżko.
-Daj mi spać Rosie- powiedział niezadowolony i położył się
na łóżku. Oparł głowę o moje uda, po czym zaczęłam bawić się jego włosami,
które są najfajniejsze na świecie. Miękkie i kręcone, dodaje mu to uroku. Harry
potrzebuje spać znacznie więcej niż normalny człowiek. Strasznie się boję, że
kiedyś zaśnie i się nie obudzi, ale Niall mówi, że to niedorzeczne.
-Aniołku…- drzwi się otworzyły, a stanął w nich Zayn-
chodźcie na trening- poderwaliśmy się z łóżek i poszliśmy do pokoju
treningowego. Aarch najpierw kazał nam iść na siłownię. Zajęłam bieżnię, Harry
ćwiczył mięśnie brzucha, tak jak Liam, Zayn i Louis podnosili ciężary. Amy i
Nialler pedałowali na rowerkach. Po półtorej godziny i zmianach poszliśmy do
holotrenera. Załadowali nam Shadows szło nam całkiem nieźle.
*Louis*
Za kilka minut gramy z Red Tigers. Eddie rozmroził i
przywrócił do życia nasz stadion narodowy. W sumie zmieści się tu 590 tysięcy
osób. Nikt tu nie chodził od 15lat. No a czemu? Bo była ta pierdolona
katastrofa. Pamiętam ten dzień bardzo dobrze, bo wtedy mój ojciec zabrał na
mecz finałowy Akillian kontra Shadows mnie, Liama i Zayna. Pamiętam też, że przez
to zamieszanie odsunięto nas od mojego taty… a potem nie wiem co było.
Obudziłem się w swoim pokoju. Na moim łóżku siedziała lekarka. Przyłożyła mi
termometr w kształcie koła do szyi. Po piknięciu oddałem go jej i powiedziałem,
że idę grać w piłkę z przyjaciółmi.
Weszliśmy na boisko, ale miejsca były puste. Ale co się
dziwić? Zaczęliśmy grę. Grało nam się dobrze, bo nie było Marko. Daliśmy im
lekcję, że to my jesteśmy najlepsi, a nie te łamagi, które nawet z grupy nie
wyszli. Phi. Po meczu Wincent gdzieś zniknął. Przejął się tym ktoś? Nie.
-Miałaś racje aniołku użycie fluxa to niesamowite uczucie- a
no tak, Zayn użył dziś pierwszy raz oddechu. Podnieta jak cholera. Wróciliśmy
do akademii. Usiedliśmy w salonie, gdzie włączyliśmy wiadomości sportowe. Mieli
właśnie losować grupy do gry o puchar.
-Jak będziemy z Lightnings to się pochlastam- jęknął Liam.
-Proszę żebyśmy byli z Lightnings – złożył ręce jak do
modlitwy Malik, za co dostał w łeb. Amy tak jak Rosie zachichotała, ale misiek
wyglądała bardziej uroczo. Na ekranie pojawił się Warren, to on właśnie miał
losować.
-Pierwsza grupa to Shadows, Wambas, Snow Kids i Pirates,
druga grupa…- bla, bla, bla. Pieprze inne grupy, lecimy na Genesis! W końcu wyjdziemy
z grupy i zobaczymy ten stadion, a co lepsze… będziemy na nim grać! Yeah
wiedziałem, że zostałem stworzony do wielkich rzeczy. Plan na najbliższą
przyszłość? Otóż zaliczyć Rosie, wygrać puchar i być najlepszym. Amy poszła
gdzieś z Niallem, Harry spał pewnie u siebie. Aarch, Dame Simbaj i Eddie gdzieś
poszli, a my w czwórkę graliśmy na konsoli i wydurnialiśmy się. Rosie jest
całkiem zabawna. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi, no to Malik poszedł otworzyć.
___________________________
kolejny rozdział za nami jak sie podoba??
nowy blog o Zaynie:
Bardzo się podoba *o*
OdpowiedzUsuńTylko Lou jest taki jak dla mnie dziwny i widzę, że będzie grać na uczuciach Rosie... :((
Czekam na next! :****
Świetny blog, interesująca fabuła, po prostu cud, miód i malina *.*
OdpowiedzUsuńMoim skromnym zdaniem Rosie najbardziej pasuje teraz do Liama, oczywiście wszystko się może zmienić
Kocham <3
Pozdro xoxoxo
matko kocham tego bloga po prostu i jeszcze motyw mojej ulubionej bajki z dzieciństwa <33 aww
OdpowiedzUsuńOmomomomomomomomomomomomommo ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ ZAKOCHAŁAM SIĘ W TYM OPOWIADANIU !!!!!!! Naprawdę super pomysł ^^ Lou się chamsko zachowuje :C Biedna Rosie....... Czekam na next'a !!! ;*******
OdpowiedzUsuńWpadniesz ??
http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/
Bardzo ciekawy rozdział, przyjemnie mi się czytało. Szkoda mi trochę Ros, bo wydaje mi się że Louis się nią bawi. :(
OdpowiedzUsuńW wolnych chwilach zapraszam do mnie: http://dangerous-fanfiction.blogspot.com/