piątek, 18 lipca 2014

22. Olej chuja niech się buja



WAŻNA INFORMACJA POD SPODEM!! 

„Kochać kogoś to przede wszystkim pozwalać mu na to, aby był sobą.”

*Rosie*
Troy zadzwonił, żebym przyszła, bo chce zrobić zdjęcia na kampanię reklamową. To powoli zaczyna mnie męczyć. Fotograf dzwoni do mnie co drugi dzień i mówi, że musi zrobić fotki. Sesje trwają około dwóch do trzech godzin, a później biegnę na trening. Zayn chce wychodzić na miasto, a ja nie potrafię odmówić, bo nie lubię jak ktoś się smuci. Weszłam do budynku i wjechałam windą na odpowiednie piętro. Troy stał z aparatem i robił zdjęcia jakiejś brunetce.
-Tak, dobrze. Teraz połóż rękę na…- Bolton mówił modelce jakie pozy ma przyjmować.
-Troy, ktoś przyszedł- powiedziała długonoga piękność. Znowu poczułam to nieprzyjemne uczucie, że nie powinnam być modelką. Nie jestem tak ładna, ani wysoka jak ta dziewczyna. Mężczyzna odwrócił się i promiennie do mnie uśmiechnął. Odstawił aparat, a następnie podszedł do mnie i przywitał buziakiem w policzek oraz uściskiem.
-Lucy to Rosie będziecie obie pracować- przedstawił nas sobie, a dziewczyna zdjęła obcasy i podeszła do mnie bliżej.
-Miło cie poznać Rosie- przytuliła mnie, a ja odwzajemniłam gest. – jesteście naprawdę świetni w turnieju.
-Dzięki- uśmiechnęłam się lekko.
-Laski skoczcie sobie na jakiś koktajl, bo muszę przygotować studio- przytaknęłyśmy i wyszłyśmy. Poszłyśmy do Honey. Zamówiłyśmy koktajle, a potem zaczęłyśmy gadać…
*Louis*
Wszystko idzie zgodnie z planem. Jamie została sprowokowana i teraz nie daje Malikowi żyć. Tylko czekać, aż zacznie za nim chodzić. W końcu posunie się do czegoś, co zrani miśka, a ja ją będę pocieszać. Trenowaliśmy, bo blondyneczka wyszła na jakąś sesję zdjęciową.
-Malik!- wrzasnął Aarch, a my wszyscy spojrzeliśmy w górę. – zrób coś z tym pieprzonym telefonem!- zaśmiałem się pod nosem. Eddie wyjął nas z holotrenera, a Zayn głęboko wzdychając podszedł do stołu, gdzie położył komórkę.
-To jest nienormalne- prychnął pod nosem, a potem rzucił Liamowi telefon. Ciemny blondyn pokazał mi czterdzieści pięć nieodebranych wiadomości od Jamie. Hahaha jestem po prostu genialny! Moment później urządzenie zaczęło dzwonić. Oddaliśmy je Malikowi, a on odebrał wypuszczając powietrze ze świstem. –czego ty ode mnie chcesz?… bo mnie wkurwiasz! Mam trening, a ty dzwonisz jak pojebana! Lecz się wariatko!… kiedy do ciebie dotrze, że ja jestem z kimś innym i nie wrócę!?… skąd ta pewność?… pierdol się Jamie- rzucił tym telefonem w pizdu, a komórka się rozpierdoliła. Wszyscy łącznie z trenerem patrzyli tylko na niego.
-Zayn wszystko w porządku?- zapytała Dame Simbaj na co zmroził ją wzrokiem.
-Wróćmy do treningu- już mieliśmy z powrotem wejść do holotrenera, kiedy mój telefon i Liama zaczęły dzwonić. Odczytałem wiadomość.
__________________________
Od: Jamie Lockwood (była Malika)
Powiedz mu, że musimy pogadać!
__________________________
-Malik ogarnij byłą, bo do mnie pisze- mruknął Liaś, a Zayn przywalił sobie otwartą dłonią w czoło.
-Ta do mnie też, macie pogadać- powiedziałem od niechcenia.
-Ona mi nie da żyć- zakrył sobie twarz dłonią, a potem przeczesał nią włosy.
-Zayn, o której przyjdzie Rosie?- trenerze wiszę ci piwo, za to pytanie. Dziękuję niezmiernie, że je zadałeś.
-Gdzieś…- spojrzał na zegar, a potem powiedział, że powinna wrócić za jakieś dwie godziny. Dyskretnie napisałem wiadomość do Jamie, w której podałem nasz adres oraz godzinę, o której powinna przyjść. No co? Ja też muszę mieć coś z życia, a w tym momencie chcę mieć dużo zabawy i śmiechu. Wróciliśmy do ćwiczeń, a nasze telefony ucichły. Na siłowni byliśmy jakieś półgodziny, a potem poszedłem pobiegać z Harrym.
*Rosie*
Lou to naprawdę zabawna dziewczyna i świetnie się ze sobą dogadujemy. Powiedziała, że przyjdzie jutro na nasz mecz. Jutro zaczynają się półfinały. Cały czas nie mogę w to uwierzyć, że zaszliśmy tak daleko. Do tego etapu trafiły jeszcze drużyny takie jak: Shadows, Xenons oraz Lightnings. Najbardziej obawiam się starcia z Xenons, w końcu to z nimi pierwszy raz przegraliśmy na Genesis. Razem z Lucy weszłyśmy do hotelu i wjechałyśmy na piętro, które dostała nasza drużyna. W salonie, na sofie siedział Louis i z wesołą miną przyglądał się Zaynowi, który kłócił się z tą dziewczyną z klubu.
-Ty jesteś jakaś psychiczna! Lecz się wariatko!- wrzeszczał mój chłopak mierząc się wzrokiem z długonogą blondynką, która była podobnego wzrostu.
-Ona nie da ci tego co ja mogę!- zabolało mnie to. Wiem, że nie mogę mu wiele dać, ale mogę obiecać, że będę go kochać bezgranicznie i bezwarunkowo. – nie mogę uwierzyć, że zostawiłeś mnie dla takiej suki!- w oczach powoli zaczęły zbierać mi się łzy.
-Rosie to chyba nie jest odpowiedni moment i powinnam już iść- Stone chciała odejść, ale przecież umówiłyśmy się, że po sesji przedstawię ją moim przyjaciołom.
-Nie, zostań- uśmiechnęła się lekko.
-Czy ty słyszysz co mówisz!? Przepuszczasz najpierw słowa przez maszynkę!?- puknął ją w czoło, a ona warknęła. Louis śmiał się wniebogłosy i najwyraźniej dobrze się bawił. –zmień dilera ćpunko!
-Już nie biorę- wysyczała przez zaciśnięte zęby. –i dobrze wiesz, że nie odpuszczę- zaczęła gładzić jego policzek, a ja poczułam wściekłość, zazdrość i… przykrość. Mulat zdjął jej dłoń i chwilę przytrzymał, nie przerywając kontaktu wzrokowego.
-Słuchaj Jamie… ja wiem, że jest twoim marzeniem i nie potrafisz się ode mnie odkleić, ani zapomnieć, ale zrozum, że cie już nie kocham- ton Zayna zmienił się, z wściekłego na łagodny. Teraz odnosił się do niej w taki sam sposób jak… do mnie. – dlatego możemy pójść na kompromis. Ty dasz mi święty spokój, a ja zabiorę cię jutro do kina. Co ty na to?- nie wierzę. Dlaczego to robi? Czemu chce ją zabierać do kina?
-O siemka misiek!- wydarł się Louis, ale oprócz niego nikt nie zwracał na mnie uwagi. –jak sesja?- nie odpowiedziałam mu, tylko złapałam Lou za rękę i prowadziłam szybkim krokiem do mojego pokoju. Zamknęłam drzwi i usiadłyśmy na łóżku.
-Rosie olej to, skoro chce iść z nią do kina-niech idzie.
-Ale ja nie chcę, żeby gdziekolwiek z nią chodził. Ufam mu, ale jej nie.
-Pierdol to, mówię ci. Olej chuja niech się buja- łzy już nie miały się gdzie mieścić, dlatego znalazły ujście po policzkach, kiedy drzwi mojego pokoju się otworzyły, a wszedł przez nie…
*Louis*
Malik wcale się przejął tym, że przyszedł misiek. To nie tak miało być! Jamie to głupia suka! Po chuj tak go ciśnie!? Wstałem i poszedłem do pokoju blondyneczki. Nacisnąłem klamkę i od razu rzuciła mi się oczy ta zajebista brunetka… Nie! Chwila! STOP! Podszedłem do łóżka, na którym siedziały dziewczyny i usiadłem obok Rosie.
-Misiek co jest?- zacząłem gładzić kciukiem jej dłoń.
-Nie chcę, żeby on szedł z nią do kina- pociągnęła noskiem, a potem się do mnie przytuliła. Przeniosłem ją sobie na kolana, a ona schowała głowę w zagłębieniu mojej szyi. Gonzales jest sama sobie winna, gdyby lepiej wybierała i nie była taka wrażliwa oraz nieśmiała, to by teraz miała na to wyjebane, a tak to mi ryczy w koszulkę.
-Nie ry…  nie płacz misiek- gładziłem jej blond włosy. Jeszcze nigdy nie musiałem się tak namęczyć, żeby zaliczyć jakąkolwiek laskę. Telefon blondyneczki zaczął dzwonić, a ona kazała brunetce odebrać.
-Halo?… czekaj to ty nie widziałeś jak cie wymijała!?… w jej pokoju- oddała telefon Rosie, a potem zmarszczyła brwi. – twój facet dzwonił- powiedziała zwilżając wargę. Noo seksowna jest ta dupa. Przez drzwi jak strzała wbiegł Malik.
-Boo- warknął, a ja puściłem mu tylko oczko i posłałem chytry uśmieszek.- aniołku- o jejciu jaki on potrafi być słodki jak czegoś chce.
-Nie chcę gadać- przetarła oczy wierzchem dłoni.
-Ale ja chcę, chodź do mnie- blondynka pokiwała tylko przecząco głową, a on? Jak jaskiniowiec  podszedł i wziął ją na ręce, kiedy zaczęła się szarpać, to przerzucił ją przez ramię i wyszedł z pokoju.
-Louis jestem- puściłem brunetce oczko, a ona z uśmiechem na ustach pokiwała głową z niedowierzaniem. –a ty piękna?
-Lucy, dla przyjaciół Lou.
-No więc Lou skoczymy gdzieś jutro?
-Hej gwiazdeczko powiedziałam, że dla przyjaciół jestem Lou- wstała, po czym posłała mi całuska w powietrzu i wyszła.
-O jacie- westchnąłem z wrażenia. Noo ta to mi zaimponowała. Nie jest taka jak reszta. Łoooo co to było!? Louis Niesamowity Tomlinson stracił na chwilę kontrolę!
*Zayn*
Wyszedłem z aniołkiem przewieszonym przez ramię i zmierzałem w kierunku tarasu. Nie było to łatwe, bo blondyneczka cały czas wierzgała i biła mnie piąstkami po plecach, co absolutnie nie bolało. Usadowiłem ją na hamaku i przytuliłem.
-Zostaw mnie Zayn, nie chcę z tobą gadać!- dławiła się łzami.
-Aniołku chcesz, żeby ona cały czas mieszała między nami?- pokiwała przecząco głową.- to nie histeryzuj. Dobrze wiesz, że kocham tylko ciebie.
-Nie histeryzuję- mruknęła pod nosem. – jak twoim zdaniem mam się czuć?
-To tylko kino, a ona jest chorą ćpunką, z którą nic mnie nie łączy- westchnąłem. Powoli zaczyna mnie to denerwować. Przez tą zdzirę kłócę się z moją dziewczyną.
-W takim razie ja jutro pójdę z Louisem na spacer- skrzyżowała ręce na piersi, a we mnie zaczęło się gotować. Aniołek przyglądał mi się z uniesionymi brwiami. Zacisnąłem dłonie w pięści i wstałem, próbując się chociaż trochę uspokoić. – nie histeryzuj- pociągnęła nosem i próbowała opanować łzy. Wiedziałem, co próbowała zrobić i mogę przyznać, że udało jej się. – to tylko spacer, a z Lou to tylko kolega, z którym gram na ataku. Nic nas nie łączy- ciśnienie jeszcze bardziej mi skoczyło. To nie fair, że używa mojej broni przeciwko mnie. –tylko spacer- powtórzyła, a ja już nie wytrzymałem. Zacisnąłem pięści jeszcze bardziej i przyłożyłem w ścianę obok.
-Kurwa- mruknąłem z bólu.- nie pójdziesz nigdzie z Louisem rozumiesz?!- warknąłem.
-Dlaczego? Skoro ty możesz…- podszedłem do niej i złapałem za jej policzki. Wpiłem się w jej wargi. Na początku była zdezorientowana, ale później odwzajemniła. Oderwaliśmy się, aby zaczerpnąć powietrza, a ona rozpłakała się jeszcze bardziej.
-Aniołeczku- zacząłem wycierać kciukami jej łezki. – nie płacz, bo nie lubię kiedy to robisz- zaśmiała się lekko, a jej oczy błyszczały od płaczu.
-Tak bardzo cie kocham- mocno się we mnie wtuliła.
-Ja ciebie też blondyneczko- pocałowałem ją we włosy. – wracamy? – pokiwała przecząco głową.- zmarzniesz.
-Śpijmy dziś tutaj- musnąłem jej wargi, a potem poszedłem po koc i jakąś poduszkę. Wróciłem obładowany, bo zabrałem jeszcze jakieś picie i coś do jedzenia. Rozłożyłem poduszkę i położyłem się obok mojego blond aniołka. Wziąłem talerz z wczorajszą pizzą, którą przyniósł nam ten nasz sługus i dwie puszki coli, z czego jedną podałem Rosie.
-Chcesz?- wskazałem na pizzę na co pokiwała przecząco głową. –jak wygramy to pojedziemy na wakacje, tylko ty i ja okay?
-Obiecujesz?
-No pewnie aniołku. Śpij, bo jutro trening o piątej jest- pocałowałem ją jeszcze raz, a później oparła głowę o moją klatkę piersiową. Chwilę później już słodko spała, a ja dokończyłem jeść i poszedłem w jej ślady. 

_______________________________
Okay mamy kolejny rozdział i mam dla was ważne pytanie, a mianowicie: postanowiłam podzielić to opowiadanie na 3 części, ale pytanie czy będzie ktoś czytał?
Następna sprawa, dziś wyjeżdżam i wrócę dopiero za dwa tygodnie, dlatego nowy rozdział do trzech tygodni powinien sie pojawić. 
Prosiłaby każdą osobę, która przeczytała napisała w komentarzu #naleśniki. Chcę poprostu wiedzieć ile osób tak naprawdę czyta. 
Bardzo dziękuję osobą, które regularnie komentują, bo to dzięki wam chce mi sie jeszcze cokolwiek pisać. 
W zakładce bohaterowie są nowe postaci. 
Na koniec życzę wam udanych, ciepłych i wgl naj naj naj wakacji w życiu, wakacyjnej miłości itd... 
Buźka miśki ;**

7 komentarzy:

  1. #naleśniki :3 hihi.... Super rozdział! I niech Louis odpierdoli się od Rosie i zajmie Lou! Lou i Lou <3 Weny życzę i wspaniałych wakacji :*

    OdpowiedzUsuń
  2. #naleśniki; Fajny rozdział, czekam na next, Udanego wypoczynku i kolejnych burzliwych losów bohaterów. Ciesze się, że Louis tak miesza i oby tak dalej... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. #naleśniki :-) genialne opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  4. #naleśniki ;)
    Hmm.. Lou i Lou. To będzie ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale świetny rozdział
    #naleśniki

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy