WAŻNA INFORMACJA POD SPODEM!!
„Kochać kogoś to przede wszystkim pozwalać mu na to, aby był sobą.”
*Rosie*
Troy zadzwonił, żebym przyszła, bo chce zrobić zdjęcia na kampanię
reklamową. To powoli zaczyna mnie męczyć. Fotograf dzwoni do mnie co drugi
dzień i mówi, że musi zrobić fotki. Sesje trwają około dwóch do trzech godzin,
a później biegnę na trening. Zayn chce wychodzić na miasto, a ja nie potrafię
odmówić, bo nie lubię jak ktoś się smuci. Weszłam do budynku i wjechałam windą
na odpowiednie piętro. Troy stał z aparatem i robił zdjęcia jakiejś brunetce.
-Tak, dobrze. Teraz połóż rękę na…- Bolton mówił modelce jakie pozy ma
przyjmować.
-Troy, ktoś przyszedł- powiedziała długonoga piękność. Znowu poczułam to
nieprzyjemne uczucie, że nie powinnam być modelką. Nie jestem tak ładna, ani
wysoka jak ta dziewczyna. Mężczyzna odwrócił się i promiennie do mnie
uśmiechnął. Odstawił aparat, a następnie podszedł do mnie i przywitał buziakiem
w policzek oraz uściskiem.
-Lucy to Rosie będziecie obie pracować- przedstawił nas sobie, a
dziewczyna zdjęła obcasy i podeszła do mnie bliżej.
-Miło cie poznać Rosie- przytuliła mnie, a ja odwzajemniłam gest. –
jesteście naprawdę świetni w turnieju.
-Dzięki- uśmiechnęłam się lekko.
-Laski skoczcie sobie na jakiś koktajl, bo muszę przygotować studio-
przytaknęłyśmy i wyszłyśmy. Poszłyśmy do Honey.
Zamówiłyśmy koktajle, a potem zaczęłyśmy gadać…
*Louis*
Wszystko idzie zgodnie z planem. Jamie została sprowokowana i teraz nie
daje Malikowi żyć. Tylko czekać, aż zacznie za nim chodzić. W końcu posunie się
do czegoś, co zrani miśka, a ja ją będę pocieszać. Trenowaliśmy, bo
blondyneczka wyszła na jakąś sesję zdjęciową.
-Malik!- wrzasnął Aarch, a my wszyscy spojrzeliśmy w górę. – zrób coś z
tym pieprzonym telefonem!- zaśmiałem się pod nosem. Eddie wyjął nas z
holotrenera, a Zayn głęboko wzdychając podszedł do stołu, gdzie położył
komórkę.
-To jest nienormalne- prychnął pod nosem, a potem rzucił Liamowi telefon.
Ciemny blondyn pokazał mi czterdzieści pięć nieodebranych wiadomości od Jamie.
Hahaha jestem po prostu genialny! Moment później urządzenie zaczęło dzwonić.
Oddaliśmy je Malikowi, a on odebrał wypuszczając powietrze ze świstem. –czego
ty ode mnie chcesz?… bo mnie wkurwiasz! Mam trening, a ty dzwonisz jak
pojebana! Lecz się wariatko!… kiedy do ciebie dotrze, że ja jestem z kimś innym
i nie wrócę!?… skąd ta pewność?… pierdol się Jamie- rzucił tym telefonem w
pizdu, a komórka się rozpierdoliła. Wszyscy łącznie z trenerem patrzyli tylko
na niego.
-Zayn wszystko w porządku?- zapytała Dame Simbaj na co zmroził ją
wzrokiem.
-Wróćmy do treningu- już mieliśmy z powrotem wejść do holotrenera, kiedy
mój telefon i Liama zaczęły dzwonić. Odczytałem wiadomość.
__________________________
Od: Jamie Lockwood (była
Malika)
Powiedz mu, że
musimy pogadać!
__________________________
-Malik ogarnij byłą, bo do mnie pisze- mruknął Liaś, a Zayn przywalił
sobie otwartą dłonią w czoło.
-Ta do mnie też, macie pogadać- powiedziałem od niechcenia.
-Ona mi nie da żyć- zakrył sobie twarz dłonią, a potem przeczesał nią
włosy.
-Zayn, o której przyjdzie Rosie?- trenerze wiszę ci piwo, za to pytanie.
Dziękuję niezmiernie, że je zadałeś.
-Gdzieś…- spojrzał na zegar, a potem powiedział, że powinna wrócić za
jakieś dwie godziny. Dyskretnie napisałem wiadomość do Jamie, w której podałem
nasz adres oraz godzinę, o której powinna przyjść. No co? Ja też muszę mieć coś
z życia, a w tym momencie chcę mieć dużo zabawy i śmiechu. Wróciliśmy do
ćwiczeń, a nasze telefony ucichły. Na siłowni byliśmy jakieś półgodziny, a
potem poszedłem pobiegać z Harrym.
*Rosie*
Lou to naprawdę zabawna dziewczyna i świetnie się ze sobą dogadujemy. Powiedziała,
że przyjdzie jutro na nasz mecz. Jutro zaczynają się półfinały. Cały czas nie
mogę w to uwierzyć, że zaszliśmy tak daleko. Do tego etapu trafiły jeszcze
drużyny takie jak: Shadows, Xenons oraz Lightnings. Najbardziej obawiam się
starcia z Xenons, w końcu to z nimi pierwszy raz przegraliśmy na Genesis. Razem
z Lucy weszłyśmy do hotelu i wjechałyśmy na piętro, które dostała nasza
drużyna. W salonie, na sofie siedział Louis i z wesołą miną przyglądał się
Zaynowi, który kłócił się z tą dziewczyną z klubu.
-Ty jesteś jakaś psychiczna! Lecz się wariatko!- wrzeszczał mój chłopak mierząc
się wzrokiem z długonogą blondynką, która była podobnego wzrostu.
-Ona nie da ci tego co ja mogę!- zabolało mnie to. Wiem, że nie mogę mu
wiele dać, ale mogę obiecać, że będę go kochać bezgranicznie i bezwarunkowo. –
nie mogę uwierzyć, że zostawiłeś mnie dla takiej suki!- w oczach powoli zaczęły
zbierać mi się łzy.
-Rosie to chyba nie jest odpowiedni moment i powinnam już iść- Stone
chciała odejść, ale przecież umówiłyśmy się, że po sesji przedstawię ją moim
przyjaciołom.
-Nie, zostań- uśmiechnęła się lekko.
-Czy ty słyszysz co mówisz!? Przepuszczasz najpierw słowa przez
maszynkę!?- puknął ją w czoło, a ona warknęła. Louis śmiał się wniebogłosy i
najwyraźniej dobrze się bawił. –zmień dilera ćpunko!
-Już nie biorę- wysyczała przez zaciśnięte zęby. –i dobrze wiesz, że nie
odpuszczę- zaczęła gładzić jego policzek, a ja poczułam wściekłość, zazdrość i…
przykrość. Mulat zdjął jej dłoń i chwilę przytrzymał, nie przerywając kontaktu
wzrokowego.
-Słuchaj Jamie… ja wiem, że jest twoim marzeniem i nie potrafisz się ode
mnie odkleić, ani zapomnieć, ale zrozum, że cie już nie kocham- ton Zayna
zmienił się, z wściekłego na łagodny. Teraz odnosił się do niej w taki sam
sposób jak… do mnie. – dlatego możemy pójść na kompromis. Ty dasz mi święty
spokój, a ja zabiorę cię jutro do kina. Co ty na to?- nie wierzę. Dlaczego to
robi? Czemu chce ją zabierać do kina?
-O siemka misiek!- wydarł się Louis, ale oprócz niego nikt nie zwracał na
mnie uwagi. –jak sesja?- nie odpowiedziałam mu, tylko złapałam Lou za rękę i
prowadziłam szybkim krokiem do mojego pokoju. Zamknęłam drzwi i usiadłyśmy na
łóżku.
-Rosie olej to, skoro chce iść z nią do kina-niech idzie.
-Ale ja nie chcę, żeby gdziekolwiek z nią chodził. Ufam mu, ale jej nie.
-Pierdol to, mówię ci. Olej chuja niech się buja- łzy już nie miały się
gdzie mieścić, dlatego znalazły ujście po policzkach, kiedy drzwi mojego pokoju
się otworzyły, a wszedł przez nie…
*Louis*
Malik wcale się przejął tym, że przyszedł misiek. To nie tak miało być!
Jamie to głupia suka! Po chuj tak go ciśnie!? Wstałem i poszedłem do pokoju
blondyneczki. Nacisnąłem klamkę i od razu rzuciła mi się oczy ta zajebista
brunetka… Nie! Chwila! STOP! Podszedłem do łóżka, na którym siedziały
dziewczyny i usiadłem obok Rosie.
-Misiek co jest?- zacząłem gładzić kciukiem jej dłoń.
-Nie chcę, żeby on szedł z nią do kina- pociągnęła noskiem, a potem się do
mnie przytuliła. Przeniosłem ją sobie na kolana, a ona schowała głowę w
zagłębieniu mojej szyi. Gonzales jest sama sobie winna, gdyby lepiej wybierała
i nie była taka wrażliwa oraz nieśmiała, to by teraz miała na to wyjebane, a
tak to mi ryczy w koszulkę.
-Nie ry… nie płacz misiek-
gładziłem jej blond włosy. Jeszcze nigdy nie musiałem się tak namęczyć, żeby
zaliczyć jakąkolwiek laskę. Telefon blondyneczki zaczął dzwonić, a ona kazała brunetce
odebrać.
-Halo?… czekaj to ty nie widziałeś jak cie wymijała!?… w jej pokoju-
oddała telefon Rosie, a potem zmarszczyła brwi. – twój facet dzwonił-
powiedziała zwilżając wargę. Noo seksowna jest ta dupa. Przez drzwi jak strzała
wbiegł Malik.
-Boo- warknął, a ja puściłem mu tylko oczko i posłałem chytry uśmieszek.-
aniołku- o jejciu jaki on potrafi być słodki jak czegoś chce.
-Nie chcę gadać- przetarła oczy wierzchem dłoni.
-Ale ja chcę, chodź do mnie- blondynka pokiwała tylko przecząco głową, a
on? Jak jaskiniowiec podszedł i wziął ją
na ręce, kiedy zaczęła się szarpać, to przerzucił ją przez ramię i wyszedł z
pokoju.
-Louis jestem- puściłem brunetce oczko, a ona z uśmiechem na ustach pokiwała
głową z niedowierzaniem. –a ty piękna?
-Lucy, dla przyjaciół Lou.
-No więc Lou skoczymy gdzieś jutro?
-Hej gwiazdeczko powiedziałam, że dla przyjaciół jestem Lou- wstała, po
czym posłała mi całuska w powietrzu i wyszła.
-O jacie- westchnąłem z wrażenia. Noo ta to mi zaimponowała. Nie jest
taka jak reszta. Łoooo co to było!? Louis Niesamowity Tomlinson stracił na
chwilę kontrolę!
*Zayn*
Wyszedłem z aniołkiem przewieszonym przez ramię i zmierzałem w kierunku
tarasu. Nie było to łatwe, bo blondyneczka cały czas wierzgała i biła mnie
piąstkami po plecach, co absolutnie nie bolało. Usadowiłem ją na hamaku i
przytuliłem.
-Zostaw mnie Zayn, nie chcę z tobą gadać!- dławiła się łzami.
-Aniołku chcesz, żeby ona cały czas mieszała między nami?- pokiwała
przecząco głową.- to nie histeryzuj. Dobrze wiesz, że kocham tylko ciebie.
-Nie histeryzuję- mruknęła pod nosem. – jak twoim zdaniem mam się czuć?
-To tylko kino, a ona jest chorą ćpunką, z którą nic mnie nie łączy-
westchnąłem. Powoli zaczyna mnie to denerwować. Przez tą zdzirę kłócę się z moją
dziewczyną.
-W takim razie ja jutro pójdę z Louisem na spacer- skrzyżowała ręce na
piersi, a we mnie zaczęło się gotować. Aniołek przyglądał mi się z uniesionymi
brwiami. Zacisnąłem dłonie w pięści i wstałem, próbując się chociaż trochę
uspokoić. – nie histeryzuj- pociągnęła nosem i próbowała opanować łzy.
Wiedziałem, co próbowała zrobić i mogę przyznać, że udało jej się. – to tylko
spacer, a z Lou to tylko kolega, z którym gram na ataku. Nic nas nie łączy-
ciśnienie jeszcze bardziej mi skoczyło. To nie fair, że używa mojej broni
przeciwko mnie. –tylko spacer- powtórzyła, a ja już nie wytrzymałem. Zacisnąłem
pięści jeszcze bardziej i przyłożyłem w ścianę obok.
-Kurwa- mruknąłem z bólu.- nie pójdziesz nigdzie z Louisem rozumiesz?!-
warknąłem.
-Dlaczego? Skoro ty możesz…- podszedłem do niej i złapałem za jej
policzki. Wpiłem się w jej wargi. Na początku była zdezorientowana, ale później
odwzajemniła. Oderwaliśmy się, aby zaczerpnąć powietrza, a ona rozpłakała się
jeszcze bardziej.
-Aniołeczku- zacząłem wycierać kciukami jej łezki. – nie płacz, bo nie
lubię kiedy to robisz- zaśmiała się lekko, a jej oczy błyszczały od płaczu.
-Tak bardzo cie kocham- mocno się we mnie wtuliła.
-Ja ciebie też blondyneczko- pocałowałem ją we włosy. – wracamy? –
pokiwała przecząco głową.- zmarzniesz.
-Śpijmy dziś tutaj- musnąłem jej wargi, a potem poszedłem po koc i jakąś
poduszkę. Wróciłem obładowany, bo zabrałem jeszcze jakieś picie i coś do
jedzenia. Rozłożyłem poduszkę i położyłem się obok mojego blond aniołka.
Wziąłem talerz z wczorajszą pizzą, którą przyniósł nam ten nasz sługus i dwie
puszki coli, z czego jedną podałem Rosie.
-Chcesz?- wskazałem na pizzę na co pokiwała przecząco głową. –jak wygramy
to pojedziemy na wakacje, tylko ty i ja okay?
-Obiecujesz?
-No pewnie aniołku. Śpij, bo jutro trening o piątej jest- pocałowałem ją
jeszcze raz, a później oparła głowę o moją klatkę piersiową. Chwilę później już
słodko spała, a ja dokończyłem jeść i poszedłem w jej ślady.
_______________________________
Okay mamy kolejny rozdział i mam dla was ważne pytanie, a mianowicie: postanowiłam podzielić to opowiadanie na 3 części, ale pytanie czy będzie ktoś czytał?
Następna sprawa, dziś wyjeżdżam i wrócę dopiero za dwa tygodnie, dlatego nowy rozdział do trzech tygodni powinien sie pojawić.
Prosiłaby każdą osobę, która przeczytała napisała w komentarzu #naleśniki. Chcę poprostu wiedzieć ile osób tak naprawdę czyta.
Bardzo dziękuję osobą, które regularnie komentują, bo to dzięki wam chce mi sie jeszcze cokolwiek pisać.
W zakładce bohaterowie są nowe postaci.
W zakładce bohaterowie są nowe postaci.
Na koniec życzę wam udanych, ciepłych i wgl naj naj naj wakacji w życiu, wakacyjnej miłości itd...
Buźka miśki ;**
#naleśniki :3 hihi.... Super rozdział! I niech Louis odpierdoli się od Rosie i zajmie Lou! Lou i Lou <3 Weny życzę i wspaniałych wakacji :*
OdpowiedzUsuńP.S. oczywiście, że będę czytać ;*
Usuń#naleśniki; Fajny rozdział, czekam na next, Udanego wypoczynku i kolejnych burzliwych losów bohaterów. Ciesze się, że Louis tak miesza i oby tak dalej... :)
OdpowiedzUsuń#naleśniki :-) genialne opowiadanie
OdpowiedzUsuń#naleśniki ;)
OdpowiedzUsuńHmm.. Lou i Lou. To będzie ciekawe :)
świetnie <3
OdpowiedzUsuń# naleśniki
Ale świetny rozdział
OdpowiedzUsuń#naleśniki