niedziela, 28 września 2014

27. Chcę tylko ciebie



„W życiu wygrywa tylko ten, kto pokonał samego siebie, swój strach, swoje lenistwo i swoją nieśmiałość.”

*Rosie*
Staliśmy na środku boiska i rozglądaliśmy się dookoła. Stadion Genesis pękał wszak. Na trybunach siedziało pełno kibiców, a w tym mama Harrego, ciocia Nialla, Maya, pani i pan Quest oraz siostra Amy, rodzice Liama, Susie, rodzice Louisa też przyszli, zupełnie jak mój tata. W jednym ze sektorów siedział Archie, Sony, Corso i dwóch innych Piratsów, których niestety imion nie znałam.
-Witamy na tegorocznym finale Galactik Football! Wszyscy są w szoku widząc na boisku drużynę Akillianu, którzy mimo słabych początków i nikłych szans na wygraną nie poddawali się. Snow Kids stoją naprzeciwko drużyny Shadows, w której gra Marko Wincent, były rozgrywający Akillianu. –byłam niesamowicie zdenerwowana, ale też i dumna. Udało nam się dojść tak daleko! Zwykli nastolatkowie, który na początku nie potrafili złapać porozumienia, a teraz? Staliśmy się sobie bliscy, niczym jedna wielka rodzina. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. –za niespełna pięć minut rozpocznie się najważniejsze starcie w życiu tych młodych zawodników- zaczęłam głęboko oddychać chcąc chociaż troszkę się uspokoić.
-Heej wszystko dobrze?- obok mnie pojawił się Louis, a zaraz za nim Zayn. Jako odpowiedź pokiwałam przecząco głową.- miśku będzie dobrze, traktuj to jak… zwykły mecz. Wygramy to wygramy, przegramy to spróbujemy za rok.
-Jesteś świetnym przyjacielem Loui- cmoknęłam go w policzek, a potem przytuliłam się do Zayna, który oparł brodę o moją głowę. –ale chcę wygrać- szatyn się zaśmiał, w czym zawtórnował mu mój chłopak.
-To strzelaj trafnie i nie daj się sfaulować tego kretynowi- wycedził przez zaciśnięte zęby. Louis ostatnio chodzi nabuzowany, ponieważ Marko w wywiadzie powiedział, że spotyka się z Lucy, a ona to potwierdziła. Lubię Stonem, ale nie mogę patrzeć na Tomlinsona, kiedy widzi ich w klubie jak się do siebie kleją i okazują sobie uczucia. –czuję w kościach, że wygramy- puścił mi oczko, na co się uśmiechnęłam.
-Zawodnicy proszę o podejście do linii- ustawiliśmy się naprzeciwko Shadows i podaliśmy sobie dłonie, choć… w sumie to tylko ja podałam im rękę, bo reszta nie miała zamiaru. Zajęliśmy swoje pozycje, a Zayn stanął do walki z Marko. Mulat przejął piłkę i zaczął swój drybling, jednak stracił kulę. Marko co chwila używał smogu, przez co było go jeszcze trudniej zatrzymać. W błyskawicznym tempie znalazł się pod naszą bramką i z całej siły kopnął…
*Louis*
Styles obronił i podał do swojego kuzyna, który zaczął pokonywać jeden z odcinków boiska, po czym podał do Liasia. Ciemny blondyn okiwał dwóch pomocników Shadowsów i kopnął do Malika. Zayn użył oddechu i wyminął kolejnych dwóch przeciwników. Złapał piłkę pomiędzy kostkami i podskoczył robiąc salto w powietrzu, tylko po to, aby Marko, który w ułamku sekundy pojawił się u jego stóp, nie przejął piłki. Mulat podał do swojej dziewczyny, a ona z kolei do mnie, ponieważ nie miała czystej pozycji do strzału. Zacząłem podbijać piłkę, aż w końcu wybiłem ją na odpowiednią wysokość. Pochyliłem się do przodu, a Liaś wbiegł po moich plecach i za pomocą fluxa wybił się wyżej. Kopnął z przewrotki i…
*Zayn*
Liaś zdobył naszą pierwszą bramkę! Yeah! Wincent kipiał ze złości, co mi jak najbardziej odpowiadało. Razem z Louisem i Liamem uwielbiamy oglądać napady szału Marko. Znów stanąłem naprzeciw Wincenta. Piłka wyleciała jak pocisk w górę, a my w tym samym czasie wybiliśmy się. Niestety tym razem wygrał on. Biegł z piłką w kierunku naszej bramki, gdzie przy słupku spał Harry. Szczerze? Nie martwię się o niego, wiem, że zrobi wszystko, żeby obronić. Czasem zdarzy mu się puścić gola, ale to zdarza się nawet najlepszym. Marko już miał strzelić, ale odwidziało mu się i podał do swojego kumpla z drużyny, który kopnął. Piłka leciała w stronę lewego górnego rogu, a nasz bramkarz był na drugim końcu…
*Niall*
Amanda poświęciła się i skoczyła. Zatrzymała piłkę, ale był to naprawdę mocny strzał, a moja dziewczyna uderzyła odcinkiem lędźwiowym w stalowy słupek.
-Amy!- krzyknąłem i podbiegłem do niej. Wślizgnąłem się na kolanach i złapałem za jej dłoń.- słoneczko, wszystko dobrze?- dziewiętnastolatka uśmiechnęła się do mnie słabo, a następnie skrzywiła w momencie, gdy chciała się podnieść. Szybko spojrzałem na zegar, który wskazywał, że do zakończenia pierwszej połowy meczu finałowego zostało dziesięć minut. –Amy wytrzymasz jeszcze chwilę?
-J- jasne- jęknęła, wstając. Kiedy jednak była już w pionie zachwiała się, ale zdążyłem ją złapać. –Niall?- mruknąłem niezrozumiałe Hmm? –nie chcę, żebyśmy przegrali z mojej winy.
-Nie gadaj głupot, nie przegramy…
*Liam*
To było… nieprzyjemne i bolesne. Sam się skrzywiłem na widok tego zderzenia Amandy, ale za jej sprawą nie puściliśmy bramki. Jest bohaterką i wszyscy jesteśmy jej za to wdzięczni, a najbardziej to chyba Harry. Znów wznowiliśmy grę, która generalnie opierała się tylko na podaniach oraz przechwyceniach w środkowej części boiska. W pierwszej połowie nie padły już żadne strzały. Zeszliśmy z boiska jako drużyna, która prowadzi. W szatni przy monitorach stali Aarch, Eddie oraz Dame Simbaj. Każde z nich pełniło ważną rolę. Rudowłosa sprawdzała naszą wydolność organizmu oraz sprawdzała czy podczas starć czy choćby fauli nie doznaliśmy żadnej kontuzji. Aarch podawał nam zalecania względem naszej gry i podawał plany zagrań, jak i oczywiście budził Harrego. Edward sprawdzał jak wpływa na nas flux. Robili to na każdym z naszych meczy.
Siedzieliśmy na sofach i odzyskiwaliśmy siły, podczas gdy Dame Simbaj masowała odcinek lędźwiowy brunetki. Nagle po całym pomieszczeniu rozniósł się dźwięk mojej komórki. Odblokowałem ekran i otworzyłem SMSa. Nadawcą była Morgan.
____________________
Od: Kali <3
Wyjdź na korytarz
____________________
Nie chciałem się bawić w odpisywanie z dwóch powodów. Jednym był ograniczony czas, a ostatnim brak pieniędzy na koncie. Włożyłem telefon do kieszeni jeansów, które były w mojej szafce i wyszedłem. O ścianę stała oparta wysoka brunetka, ubrana bardzo seksownie.
-Heej- uśmiechnęła się uroczo i podeszła bliżej mnie. –gratuluję prowadzenia- musnęła moje usta.
-Ey!- zagroziłem jej palcem.- jak zapeszysz to mnie popamiętasz- dziewiętnastolatka zaśmiała się z moich słów, a na przyciągnąłem ją bliżej swoich warg, łapiąc ją prawą dłonią w pasie.
-Nawet sobie nie wyobrażasz jaką mam teraz na ciebie ochotę- jęknęła mi w usta, na co się uśmiechnąłem.
-Ooo proszeee- przekręciłem głowę i zobaczyłem mojego przyjaciela. Louis szedł w naszym kierunku trzymając coś w dłoni.- gołąbeczki, tutaj przechodzą ludzie, a wy chcecie się gwałcić. Proponuję kibel, ale…!- wskazał na nas palcem.- najpierw ja skorzystam- przeczesał mokre włosy i ruszył we wspomnianym chwilę wcześniej kierunku.
-Dostanę jakąś nagrodę jak wygramy?- dziewczyna uniosła na mnie swoje brwi.
-Dostaniesz, przecież puchar- zaśmiała się, a ja pchnąłem ją na ścianę i zacząłem zachłannie całować. Z czasem przeniosłem się z buziakami na jej obnażoną szyję, gdzie zassałem lekko skórę robią tym samym Kali malinkę. Złapałem za jej nogę, które przeniosłem na wysokość swojego biodra. Trzymałem jej udo i dalej całowałem, aż do momentu, gdy po całym korytarzu rozniósł się dźwięk dzwonka informującego, że za minutę rozpoczyna się druga połowa.
-Muszę lecieć- cmoknąłem jej wargi i pobiegłem do szatni. Moi przyjaciele zaczęli już się zbierać, kiedy dołączył do nas Louis. Szatyn miał biały nos. –stary co ty, ćpałeś?- zaśmiałem się, w czym mi zawtórnował.
-Ta, jasne, nie mam co robić będę ćpał w kiblu- wywrócił oczami i wytarł swój nos. Złapałem jeszcze za butelkę zimnej wody i nawodniłem się, żeby nie stracić przytomności na boisku przez taką głupotę jak odwodnienie, bo zamiast uzupełnić płyny na przerwie to leciałem sobie w ślinkę z moją dziewczyną…
*Harry*
Weszliśmy na boisko i zajęliśmy swoje pozycje. Oparłem się o prawy słupek i czekałem na gwizdek, który rozpocznie drugą połowę. Po chwili takowy zabrzmiał. Malik stał na środku z Marko, ale nim piłka wyleciała w powietrze, Zayn przejął ją w parterze…
Leżałem sobie na plaży i popijałem drinka. Otaczało mnie dwadzieścia ślicznych lasek. Dwie masowały moje stopy, jedna plecy, a dwie kolejne ręce. Inne karmiły mnie winogronami, a kolejne dbały o moje nawodnienie podając mi szklankę z kolorową cieczą oraz słomką. Cień zapewniały mi palmy. Fale delikatnie uderzały o brzeg. Przede mną tańczyły laseczki hula, co wychodziło im bardzo seksownie.
Nagle w połyskującej wodzie zaczęło się coś poruszać, a moment później z fal wyłoniła się postać zniewalająco pięknej dziewczyny. Miała na sobie różowy kostium kąpielowy, a mokre włosy opadały jej na prawe ramie. Uśmiechała się nieśmiało i powoli kroczyła w moim kierunku.
-Cześć Harry- kąciki ust dziewczyny powędrowały ku górze, zupełnie jak moje. Brunetka przysiadła obok mnie i lekko musnęła moje wargi. Odsunęła się mimo, że ja chciałem więcej. –masz tutaj tyle dziewczyn- westchnęła.- nie jestem ci potrzebna- chciała wstać, ale w odpowiednim momencie złapałem ją za nadgarstek, ciągnąc na mnie. Dziewczyna leżała na mojej nagiej klacie i patrzyła mi prosto w oczy. Odgarnąłem niesforny kosmyk za jej ucho, a on uroczo się uśmiechnęła.
-Nie chcę ich, chcę tylko ciebie- złapałem ją za szyję i przyciągnąłem bliżej swoich ust. Dzieliło nas kilka milimetrów od pocałunku…
-Harry, wstawaj!- kurwa! Poderwałem się i obroniłem. Podałem piłkę do Amandy, która nadal była obolała. Jestem jej wdzięczny za to, że uratowała mnie przed stratą bramki. Brunetka zawodowo okiwała przeciwników i podała do Malika, który dryblując podał do Liama. Ciemny blondyn kopnął z użyciem fluxa do Louisa. Tomlinson zatrzymał piłkę, a potem lekko przesunął w lewo, tym samym nie dając przejąć Marko. Podbił piłkę w górę, a potem kiwnął do Rosie. Oboje wybili się na odpowiednią wysokość i kopnęli…
*Amanda*
Louis zdobył drugiego gola na nasze konto! Znów wznowiono grę, a Wincent przejął piłkę. Brunet zaczął się popisywać, co zaczynało mnie wkurzać. Ku zdziwieniu wszystkich pojawił się Tomlinson, który go podciął. Shadows poleciał na twarz, krzycząc Aaaa! Bez przesady, kiedy on faulował to nikt nie krzyczał jak dziewczyna, ani nie robił sceny. Na boisko zleciała ogromna kapsuła, która zamknęła Louisa i uniosła się ponad murawę. Widzowie zaczęli buczeć, a po minie Rose można było wywnioskować, że jest przerażona. Teraz będzie sama na ataku. Marko ustawił się na linii, aby strzelać karne. Pierwszy został obroniony, ale drugi niestety nie. Zayn stanął naprzeciwko Wincenta i stoczył walkę o piłkę, którą przejął.
-Nie pozwólcie sobie odebrać piłki, grajcie podaniami, to ostatnie minuty!- usłyszeliśmy w słuchawkach głos Aarcha. Zastosowaliśmy się do tej taktyki. Piłka wędrowała na chwilę do Nialla, później do mnie, Liama, Zayna i Rosie. Do końca spotkania zostało kilkanaście sekund, a nasza blondyneczka wykopnęła piłkę w górę, ale zamiast niej wyskoczył Zayn, który wbił kola główką.
Do uszu dobiegł dźwięk oznajmujący koniec spotkania. Tłumy na trybunach zaczęły krzyczeć, klaskać i gwizdać. Cieszyli się, a nas sparaliżowało. Staliśmy i gapiliśmy się na wszystkich dookoła. Wypuszczono Louisa z kapsuły, a my wszyscy zebraliśmy się w małym kółeczku i przytuliliśmy się.
-Udało się!- wrzasnął Niall.
-Jesteśmy najlepsi!- krzyczeli na przemian Liam, Zayn i Louis.
-Marzenia się spełniają- dodała Rosie.
-Nadal w to nie wierzę, jesteśmy Mistrzami Galactik Football- powiedziałam z niedowierzaniem.
-Chce mi się spać- zaśmialiśmy się na słowa Harrego. Zarzuciliśmy sobie ramiona na barki i spojrzeliśmy w górę. Powoli, jakby opuszczany na niewidzialnej lince zaczął spadać sporych rozmiarów Puchar Galaktyki, który mienił się niebieskim odcieniem naszego fluxa. Trofeum trzymał nasz kapitan, drugą rękę zarzucając na barki swojej dziewczyny. Zayn tulił do siebie Rosie i szeptał jej coś do ucha, co skutkowało tym, że blondynka chichotała pod nosem. 
___________________________________
Pierwsza część dobiegła końca (;(
Ciąg dalszy będzie pisany na nowym blogu, do którego linka macie niżej: 
Zaraz zacznę dostosowywać bloga pod siebie oraz dodam bohaterów i prawdopodobnie fabułę. 
Tym czasem zachęcam do komentowania 
buźka miśki ;**

2 komentarze:

  1. Bede czytac druga czesc :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się już doczekać nowej części. Dziękuję za tą jest była i jest wspaniała

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy