czwartek, 11 września 2014

26. Coś mokrego na karku



„Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest, ale nie jest odwzajemniona.”

*Liam*
Chodziłem w te i we w te po astoporcie. Harry wyluzowany siedział na ławce i bawił się telefonem. Taki zdenerwowany jeszcze nigdy nie byłem. Moje dłonie zaczęły się pocić, a serce przyśpieszyło bicia, gdy zauważyłem śliczną brunetkę idącą w moim kierunku. Na jej ustach pojawił się uroczy uśmiech. Podbiegła do mnie i wtuliła się w moje ramiona, co odwzajemniłem. Susie oderwała się ode mnie i cmoknęła w wargi.
-Sue to Harry mój przyjaciel, Hazz to Susie opowiadałem ci o niej- lokaty wstał i z firmowym uśmieszkiem podszedł do Cowell. Cmoknął dziewczynę w policzek, na co lekko poróżowiała. Złapałem za walizkę osiemnastolatki, a potem splotłem nasze palce. Wsiedliśmy do promu, który zawiózł nas pod hotel. W salonie siedzieli wszyscy oprócz Kali, jednak Bóg ma mnie w swojej opiece.
-Siemka Susie- mruknął Tomlinson.
-Cześć Lou- zamachała do niego, a potem przywitała się z Zaynem przytulasem. Po minie Rosie można było wywnioskować, że jej się to nie spodobało. –a ty jesteś?- zwróciła się do blondynki, która z grymasem poszła do kuchni.
-Aniołku!- Malik wstał i głęboko westchnął.- Susie przepraszam za nią, ale… no wiesz… ostatnio mieliśmy na głowie… - wzruszył ramionami, a potem poszedł za Rose.
-Okay to było trochę dziwne- mruknęła, a potem usiadła obok Louisa. – cześć Niall.
-Hej- mruknął z uśmiechem farbowany blondas. –chcecie coś do jedzenia?
-Zamów pizzę- mruknął Harry i wyłożył nogi na stolik. Złapał za pilota i włączył telewizję, na kanał z wiadomościami. Akurat był wywiad, który prowadziła Kali z Shadows.
-A jak tam sprawy miłosne? Marko?- pytanie padło z ust mojej dziewczyny.
-Dobrze, ostatnio spotykam się z piękną Lucy Stone- mam na razie czas, żeby wszystko ułożyć, bo Morgan ma jeszcze relacjonować mecz Lightnings z Xenons. Muszę ogarnąć sprawę z noclegiem Susie. Przeważnie śpi ze mą Kali… Cholera w co ja się wpakowałem. Jestem idiotą! Pieprzonym idiotą, który gra na dwa fronty! Horan przylazł z pizzą, ale Louis gdzieś zniknął. Siedzieliśmy teraz w piątkę, bo doszła do nas Amy.
*Zayn*
Poszedłem za aniołkiem do pokoju. Blondyneczka siedziała na łóżku i składała coś z gazety. No cóż… Amandzie się to nie spodoba, że moja myszka zabrała jej źródło wiedzy o najnowszych plotkach. Usiadłem obok i położyłem dłoń na jej nagim udzie.
-Aniołku?
-Zostaw mnie- mruknęła i przesunęła się w bok.
-Co się znowu stało?- westchnąłem. Ostatnio sprzeczamy się coraz częściej. Cały czas boję się, że dowiedziała się o zakładzie i to jest przyczyną jej zachowania, ale zawsze chodzi o zwykłe drobnostki.
-Nic- warknęła i rzuciła gazetą na środek pokoju. Wstała i wyszła na balkon, więc poszedłem za nią. Stała przy barierce i patrzyła w niebo. Przytuliłem ją od tyłu, ale się wyrwała. –zostaw mnie- powtórzyła, co zaczęło mnie powoli wkurzać. Nie jestem idiotą!
-O co ci chodzi!?
-Wracaj do przyjaciółki- mruknęła pod nosem, ale usłyszałem.
-To już się nawet nie mogę przyjaźnić z żadną dziewczyną, tak?- skrzyżowałem ręce na piersi i patrzyłem na nią z uniesionymi brwiami.
-Rób co chcesz, mną się nie przejmuj- chciała odejść, ale złapałem za jej nadgarstek.
-Nie odchodź jak z tobą rozmawiam!- wycedziłem przez zaciśnięte zęby. Nienawidzę jak ktoś mnie ignoruje! –a teraz posłuchaj, bo powtarzać nie mam zamiaru. Kocham cie, a Susie jest znajomą ze szkoły- unikała mojego wzroku, dlatego złapałem jej twarz w dłonie i zmusiłem, żeby na mnie popatrzyła. Blondyneczka zaczęła się wyrywać, ale nie miałem w planach jej puścić. –kocham cie rozumiesz?- zapytałem bardzo wolno.-wbij sobie to do głowy, że tylko ty się dla mnie liczysz, okay?- nadal byłem zły, co sprawiało, że mój głos był przepełniony jadem. Siedemnastolatka przytaknęła, a ja wpiłem się łapczywie w jej wargi, które powoli zaczęły współpracować z moimi. –aniołku między nami okay, tak?
-Tak- seksownie zagryzła dolną wargę i spuściła głowę.
-Idziemy spać?
-Muszę pogadać z Louisem- mruknęła. – nie chcę, żeby panowała taka napięta atmosfera.
-Okay- westchnąłem, a ona cmoknęła mnie w usta i poszła do mojego przyjaciela.
*Rosie*
Zapukałam do pokoju Louisa, ale nie usłyszałam pozwolenia. Mimo wszystko weszłam do środka. Loui leżał na łóżku z słuchawkami w uszach obracając w palcach jakiś woreczek. Przełknęłam ślinę i usiadłam obok szatyna. Dotknęłam jego ramienia, a on odskoczył jak poparzony szybko chowając woreczek do kieszeni dresów. Wyjął słuchawki i odłożył obok na stolik nocny.
-Co tu robisz?- westchnął znudzony i przeniósł się do siadu.
-Loui mam dość- niebieskooki zmarszczył brwi. – wiem, że jesteś na mnie zły, ale mogę ci wyjaśnić…
-Nie potrzebuję twoich wyjaśnień- warknął.
-Bransoletka Zayna.
-Co!? Co to ma do rzeczy?- przesunął się bliżej mnie.
-Obiecaj, że mu nie powiesz- wystawiłam w jego kierunku mały paluszek, który on złapał swoim, mówiąc: obiecuję. –ma ją od urodzenia, tak?- przytaknął. –taką samą ma Sony Black.
-Chyba nie sądzisz, że…?- uniosłam brwi.- o kurwa!- podniósł się i zaczął chodzić po pokoju w tą i z powrotem. –ale jak…? Nie, to nie możliwe. Misiek coś ci się musiało poprzewracać w głowie. Może masz przywidzenia.
-Rozmawiałam z Archiem, z Sonym też. Pamiętasz jak nie pozwoliłam ci iść ze mną?- przytaknął.- spotkałam się z Sonym. Nie chciałam robić niepotrzebnej afery, bo sama nie byłam pewna.
-Przepraszam- usiadł znów obok mnie.- zachowałem się jak skończony dupek- spuścił głowę, a ja go przytuliłam. Dziewiętnastolatek schował głowę pomiędzy moim barkiem, a szyją. Poczułam coś mokrego na karku, a później na policzku i kąciku ust. Odskoczyłam od niego szybko. –wybacz- przeczesał dłonią włosy. –jestem ostatnio w słabej kondycji.
-Lucy?
-Nie zaprzątaj tym sobie ślicznej główki- poczochrał mi włosy, na co się lekko zaśmiałam.
-Loui na pewno wszystko dobrze?- przytaknął. –zawsze możesz mi wszystko powiedzieć, a ja ci pomogę, dobrze?
-Też ci zawsze pomogę maluszku- cmoknął mnie w policzek. –i nie przejmuj się Zaynem, nie powiem mu- uśmiechnęłam się lekko.- no już uciekaj do niego- zaśmiał się, ale widać, że był bardzo przybity. Wróciłam do mojego pokoju, gdzie spał już Zayn. Wzięłam szybko prysznic i przebrałam się w mój standardowy strój do spania. Położyłam się obok mulata, który natychmiast przytulił się do mojego brzucha. Westchnęłam i zasnęłam.
*Harry*
Według umowy z Liamem mogłem startować do Susie, bo on już do niej nic nie czuje. Siedzieliśmy wszyscy w salonie i oglądaliśmy mecz, kiedy przyszła Kali. Na szczęście Payne’ a Sue była w toalecie. Morgan pocałowała swojego chłopaka, a potem powiedziała, że idzie się położyć do pokoju ciemnego blondyna.
-No to mam przesrane- Liaś przywalił sobie otwartą dłonią w czoło. –gdzie będzie spała Susie? Ona i Kali nie mogą się spotkać.
-Ej, mam pomysł – ciemny blondyn zmarszczył brwi.- powiedz jej prawdę.
-No co ty kurwa nie powiesz?! Muszę z nią pogadać, ale teraz…
-Niech śpi u mnie i Rosie- wtrąciła Quest.
-To nie jest taki głupi pomysł- pstryknął palcami Li, a do salonu weszła urocza brunetka.
-Jestem zmęczona- mruknęła i oparła głowę o ramię Liama, który pocałował ją w skroń. Awww to takie słodkie. –pokażesz mi pokój?
-Ja ci pokażę- wstałem i podałem jej dłoń, którą pewnie złapała i z moją pomocą przeniosła się do pionu. Wziąłem jej walizkę i prowadziłem do pokoju mojej przyjaciółki. Otworzyłem drzwi i zapaliłem światło. Rosalie i Zayn już spali wtuleni  siebie. –nie przejmuj się nimi- brunetka przytaknęła i odebrała ode mnie swój bagaż. –jeśli będziesz czegoś potrzebowała to wal śmiało, okay?- z uśmiechem przytaknęła.
-Dziękuję- Susie wspięła się na palce i cmoknęła mnie w policzek.
-Spoko- puściłem jej oczko, a potem mój wzrok powędrował za jej. Patrzyła na nasze gołąbeczki.- nie przejmuj się Rosie, ona jest… no wiesz… zazdrosna o Malika- przytaknęła. –dobranoc- nachyliłem się i musnąłem jej policzek, który przybrał barwę purpury.
-Dobranoc- uśmiechnęła się lekko i spuściła głowę. Wyszedłem po cichu zamykając drzwi. Poszedłem do swojego pokoju, gdzie w łazience wziąłem prysznic, a później wsunąłem bokserki na biodra i położyłem się spać.
*Louis*
Wstałem przed budzikiem, co było serio wielkim wyczynem. Przetarłem dłonią oczy i poszedłem do kuchni coś zjeść. Z lodówki wyjąłem mleko i jajka, a z szafki mąkę, sól oraz olej. Tia dziś szef kuchni Louis Niesamowity Tomlinson oferuje naleśniki. W misce zmieszałem składniki, a później zacząłem smażyć. Podczas gdy placki się piekły, ja przysunąłem krzesło do blatu, tuż obok pieca. Wyjąłem z kieszeni mały woreczek i wysypałem jego zawartość na blat. Biały proszek uformowałem za pomocą noża w wąską linię, a potem pochyliłem się. Zatkałem palcem lewą dziurkę nosa i wciągnąłem prawą. Oczy zaczęły lekko łzawić, ale Zach powiedział, że to normalne na początku i szybko się do tego przyzwyczaję. Przetarłem dłonią okolice nosa, a potem oczu, aby wyglądać w miarę normalnie. Moje kochane naleśniki szybko się upiekły i mogłem się nimi zajadać. Nie jestem chamem i zrobiłem więcej dla reszty. Tak szczerze to powoli zacząłem się do nich przekonywać. Znaczy dalej nie przepadam za Niallem i ledwo co trawię Harrego i Amy, ale dobrze, że są. Do kuchni powoli zaczęli kolejno schodzić się Liam, Kali, Harry, Niall, Amanda, misiek, Zayn i… Sue. Taa, Liaś nie do końca to przemyślał. Morgan patrzyła wściekła na Payne’ a, który unikał jej wzroku. Widać kto nosi spodnie w tym związku. Heh… Poszliśmy na trening, ale bez Liama, który polazł gdzieś z Susie.
*Liam*
Szliśmy ramię w ramię z Susan i milczeliśmy. Weź się w garść Liam, musisz z nią zerwać. Musisz…
-Susie chodź do Honey- złapałem brunetkę za nadgarstek i pociągnąłem w kierunku kawiarni. Zajęliśmy stolik i zamówiliśmy po kawie. –Susie, bo ja…- zacząłem, ale to nie mogło mi przejść przez gardło. Nie chcę, żeby mnie znienawidziła. Zależy mi na niej i byłbym szczęśliwy, gdyby nasza przyjaźń mimo rozstania przetrwała.
-Bo ty?- zmarszczyła brwi i upiła łyka czarnej cieczy.
-Bo ja…
-Zrywasz ze mną?- jej oczy zaczęły błyszczeć z powodu zbierających się łez.
-Proszę tylko nie płacz- jęknąłem błagalnie. Nie cierpię kiedy laski płaczą, czuję się wtedy jak gnój i robię wszystko, żeby tylko przestały. –chodzi o to, że…
-Wolisz Kali- wytarła wierzchem dłoni oczy i wstała, idąc w kierunku wyjścia.
-Susie zaczekaj!- pobiegłem za nią, ale ona nie zareagowała, dlatego szarpnąłem za jej ramię. –proszę cię niech to tak nie wygląda.
-Jak?- mówiła przez płacz.- według ciebie mam się cieszyć, bo chłopak, którego kochałam ze mną zerwał? Mam tryskać radością? Liam zastanów się nad tym co mówisz.
-Powiedz mi czy kiedykolwiek w mojej obecności czułaś ciepło w brzuchu?- brunetka zaczęła się zastanawiać.- cały czas, kiedy widzę, całuję lub po prostu myślę o Kali moje serce bije szybciej, aż czasem się boję, że ona sama to usłyszy… Powiedz czy kiedykolwiek tak się przy mnie czułaś?
-Nie.
-Może… może po prostu nie było nam pisane? Może los postawił nas na swojej drodze, tylko po to, żebym poznał Kali, a ty…
-Harrego- mruknęła, a potem spojrzała mi w oczy. –myślisz, że on…
-Myślę, że to całkiem możliwe- osiemnastolatka już nie płakała, tylko uroczo się uśmiechała. Wtuliła się w moje ramiona, a ja pocałowałem ją w czubek głowy. – dobra, wracajmy, bo Aarch mnie powiesi za opuszczenie treningu- brunetka zachichotała pod nosem i oderwała się od moich ramion. Zarzuciłem rękę na jej barki przygarniając się bliżej i kroczyliśmy w stronę hotelu. 
_______________________________________

I kolejeny rozdział za nami ;p 
BARDZO PROSZĘ KOMENTUJCIE, BO TO DLA MNIE NAPRAWDĘ WAŻNE!!
Buźka miśki ;**

4 komentarze:

  1. Yeah kolejny rozdział. Liam chwała Bogu się opanował, a Misiek pokazał troszkę pazurki. Xd nie no uwielbiam Zayna w tym opowiadaniu. Jest słodki ❤
    A co do Lou to powinien ogarnąć sie z "białym proszkiem", tym zakładem i ogólnie sobą.
    No to tyle z mojej strony.
    Do następnego rozdziału xd
    Rayn shipper - Zoey ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww słodko. Sorki że dopiero teraz ale wczoraj byłam bardzo zmęczona. Co do rozdziału jest zajebisty! Liaś jakoś wybrną z sytuacji. Ale niepokoi mnie Loui.... No nic czekam na nexta weny i buziaczki <3 :D :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny czekam na nasteny ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny :) next plis ;*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy