poniedziałek, 27 stycznia 2014

4. Trening

"Bo trzeba podjąć ryzyko, żeby złapać za nogi szczęście."

*Rosie*
Obudziłam się około godziny 11 zwlekłam swoje zwłoki na dół. Jestem przybita, czuję się jak wrak człowieka. Czuję się jakbym straciła cząstkę siebie. Odebrał mi coś co kocham. Schodząc po schodach usłyszałam jak mój ojciec z kimś rozmawia.
-Odbiera jej pan marzenia. Widział pan jak gra? Posiada oddech!
-Słucha chłopcze ona nie będzie grała- weszłam do kuchni i co widzę? Po co on to robi? Myślałam, że odpuścił.
-Loui po co tu przyszedłeś? Mówiłam ci, że nie chcę grać
-Przestań kłamać misiek. Widziałem cie na hali i knajpce, jesteś świetna
-Proszę idź już- czułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Tata powinien mnie wspierać, a nie zabraniać. Szatyn podszedł i pocałował mnie w policzek, po czym szepnął do ucha: Powiedz mu, że chcesz grać. Powiedział jeszcze do widzenia i wyszedł. – przepraszam za niego- usiadłam do stołu i podwinęłam kolana pod brodę.
-Nic nie szkodzi. Coś się stało?- pokiwałam przecząco głową- zrobić ci kanapki?
-Nie jestem głodna- mruknęłam od niechcenia.
-Rosie to dla ciebie tyle znaczy?- podniosłam na niego głowę- football?
-Nic na to nie poradzę, zawsze powtarzałeś mi, że człowiek nigdy nie stoi na straconej pozycji dopóki ma marzenia. Ja marzę o grze, a od wczoraj chcę, żebyś ty i Aarch się pogodzili. – mężczyzna usiadł naprzeciwko mnie. Podparł głowę dłońmi. Zaczął mi się uważnie przyglądać, a na koniec głęboko i bezsilnie westchnął.
-Nie wiem jak bez ciebie wytrzymam- zmarszczyłam brwi- no ruszaj się, bo przepadnie ci trening- z moich oczu zaczęły spływać łzy. Podbiegłam do ojca i mocno go przytuliłam. Pobiegłam do siebie i zabrałam torbę. Zbiegłam na dół i złapałam moją magnetyczną deskę. Stanęłam na niej i poleciałam do budynku Aarch’ a. Cieszę się, że mi pozwolił grać. Po 15minutach byłam już w budynku i biegłam po schodach do sali ćwiczeń. Kiedy dotarłam na miejsce zobaczyłam, że Aarch i Eddie stoją przy konsoli i rozmawiają o Artegorze.
-Wujku- brat taty odwrócił się i uśmiechnął, ale chwilkę później posmutniał.
-Rosie nie możesz z nami trenować, skoro Norata nie pozwala
-Ale tata się zgodził- uśmiechnęłam się szeroko. To pomieszczenia weszła kobieta w białym kitlu.
-Aarch jak trening?
-Dobrze, Rosie dołączysz?- przytaknęłam, a Edward podał mi koszulkę, dokładnie taką samą jak wczoraj. Wpuścił mnie do holotrenera, a reszta zaczęła mi się dokładnie przypatrywać. Louis tylko się zadziornie uśmiechnął.
-Co tu robisz laleczko?- Marko zaczął mi się dokładnie przyglądać. Aarch kazał nam się ustawić, a później rozpoczęliśmy ćwiczenia. Ćwiczyliśmy szybkość i refleks. Na koniec strzały, Harry drzemał na bramce, ale obronił każdą piłkę. Po dwóch godzinach skończyliśmy. Wyszliśmy z holotrenera.
-Padam na pysk- mruknął Styles, na co zachichotałam pod nosem.
-Spałeś na bramce!- krzyknął Niall- jak możesz być zmęczony!?
-Nie drzyj się – odparłam, a potem Harry mnie przytulił. –Harreh puść- mruknęłam pod nosem, ale on tylko mamrotał coś pod nosem, z czego wnioskuje, że zasnął. Louis odciągnął go ode mnie i położył na sofie.
-Dobra dzieciaki Dame Simbaj się wami teraz zajmie- ruszyliśmy za kobietą, którą wcześniej widziałam. Nakazała nam się odświeżyć, a później przyjść na masaż. Tak też zrobiliśmy. Masaż był nieco inny niż sobie to wyobrażaliśmy. Jakieś roboty blaszanymi łapskami uderzały w nasze kończyny. Modliłam się, żeby to się jak najszybciej skończyło.
-Misiek jak ojca przekonałaś?- podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Twarz wykrzywiona w grymasie i jeszcze wilgotne włosy.
-Mam swój urok- Liam i Zayn się zaśmiali.
-Idziemy gdzieś wieczorem?- spojrzałam na Malika, który coś sprawdzał na telefonie.
-Aarch będzie wściekły- stwierdziła jakaś dziewczyna, którą pierwszy raz widziałam na oczy.
-Wyluzuj poznamy się lepiej. Na razie jesteśmy na tym etapie, że wiemy jak się nazywasz- stwierdził Loui, na co brunetka wywróciła oczami. Po długich namowach w końcu się zgodziła. Tomlinson obiecał, że mnie podwiezie do mojego domu, żebym mogła pozbierać ubrania. Teraz będziemy mieszkać w szkółce wujka. Oni nie wiedzą, no może oprócz Harrego i Nialla. Szatyn zajechał pod mój dom, a później pojechał do siebie po swoje rzeczy. Powiedział, że za godzinę powinien być  z powrotem. Tata siedział w kuchni i przeglądał album ze zdjęciami. Cmoknęłam go w policzek.
-Co robisz tatuś?- powiedziałam troche zmieszana. No w sumie widzę, że ogląda ten album, ale czemu?
-Tak szybko mi dorosłaś, masz dopiero 17lat, a już wyprowadzasz się z domu
-Przecież będę cie odwiedzać, a jeśli nie wygramy z Red Tigers to wrócę.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym, żebyście przegrali- zmarszczyłam nos, na co on się zaśmiał- wiem, że wygracie. Biegnij się spakować- znów musnęłam jego policzek i pobiegłam pakować swoje rzeczy. Zajęło mi to jakieś 45 minut, a później przyjechał Loui. Był samochodem. Zapakował moją walizkę, a ja pożegnałam się z ojcem. Później pojechaliśmy. Kiedy przekroczyłam próg mojego i Amy pokoju dostrzegłam krzątającą się Quest.
-Co robisz?- zapytałam poprzez śmiech.
-Doradź co ubrać- podałam jej spodnie wraz z dobraną bluzką. Była zachwycona. Ze swojej torby wyjęłam czarne rajstopy, jeansowe szorty oraz sweter. Ubrałam się w ten zestaw i troszke pomalowałam. Miałyśmy wychodzić, kiedy do naszego pokoju przyszedł Liam.
-O siema laski, zajebiście wyglądacie. Chodźcie- złapał mnie za nadgarstek i ciągnął w stronę wyjścia. Zdążyłam pochwycić za rękę Amandę. Payne ciągnął nas w stronę tylniego wyjścia. Szliśmy do najlepszego klubu w okolicy. Jest tam wszystko alkohol, karaoke i dobra muzyka. Całą drogę przegadaliśmy i śmialiśmy. Jedyne co mnie dziwiło to to, że Marko z nami nie szedł. W klubie bawiliśmy się świetnie, nie przeszkadzało nam nawet to, że znamy się zaledwie jeden dzień. My już byliśmy przyjaciółmi. Przynajmniej ja tak sądzę. Tańczyłam z każdym. Wypiłam dwa drinki. Wykonywaliśmy dzikie ruchy na parkiecie. Wróciliśmy około 2 nad ranem. Położyliśmy się od razu spać.
*Louis*
Pierdolony budzik. Kurwa! Mam cholernego kaca. Leniwie uderzyłem dłonią w urządzenie, a te prawdopodobnie spadło na ziemię i się roztrzaskało.  Zamknąłem oczy, które po chwili- dłuższej chwili- otworzyłem. Ta na zegarku była już 11. Ruszyłem dupe i poszedłem pod prysznic. Letnia woda troche mnie ożywiła. Ubrałem się i poszedłem do salonu, gdzie wszyscy zdychali.
-Co tam misiek?- zagadałem do Rosie. Mam nadzieje, że nie wiedziała wczoraj jak lizałem się z Ally. Chcę ją zaliczyć, a jak to spieprzę przez moje gierki z byłą to się wkurwię. Zayn, Liam i reszta zabijała mnie wzrokiem. Do pomieszczenia wszedł Aarch.
-Zapraszam na trening- zaczęli jęczeć z niezadowolenia.
-Daj nam chociaż 10minut- westchnął Niall biorąc łyk niebieskiego napoju energetycznego, który zabrał Rosie.
-Skoro Louis raczył nas zaszczycić swoją obecnością, teraz idziecie na trening- warknął. Był wkurzony, a nikt nie wstawał. Misiek westchnęła i podniosła się do pionu. Ruszyła w stronę sali do ćwiczeń. Za nią poszedł Aarch. –widzę was za trzy minuty- dokończył.
-Ey o co chodzi?- zapytałem całkiem zmieszany.
-TY!- powiedział przez zaciśnięte zęby Marko- się lepiej nie odzywaj- ruszył w stronę drzwi. Spojrzałem pytająco na Malika.
-Przez ciebie od 6.30 on nas katuje- mulat wyszedł.
-Dzięki stary- rzucił z sarkazmem Liam i cała reszta wyszła. Zabrałem napój Rosie i dołączyłem do nich. Wszyscy siedzieli w holotrenerze, a Aarch dawał im wycisk.
-Rosie biegnij szybciej! Harry obudź się! Liam podanie! Nie, nie wszystko źle!- darł japę po moich ziomkach i Rosie. Podszedłem i stanąłem naprzeciwko niego. – a ty co jakieś specjalne zaproszenie?- uniosłem brwi na niego.
-To ja zaspałem, nie oni
-Jesteście drużyną. Razem przegrywacie, ćwiczycie, wygrywacie i ponosicie konsekwencje swoich czynów. Wchodź do trenera- według polecenia Eddie ‘wrzucił’ mnie do holotrenera. Wszyscy mordowali mnie wzrokiem. Zacząłem ćwiczenia. Na początku biegaliśmy po bieżniach z piłkami dryblując. Chwilę później wszyscy leżeli na glebie. – wstawać!- podnieśli się i znów weszli na bieżnie, po czym z niej spadli. Sytuacja ta powtórzyła się kilkanaście razy. Później ćwiczyliśmy strzały. Rosie z oddechem. Za pierwszym i drugim razem udało jej się, ale za trzecim wybiła się i zaczęła kręcić. Była na odpowiedniej wysokości, ale zamiast kopnąć piłkę spadła na murawę. Od razu do niej podbiegłem.
-Ey misiek żyjesz?- zacisnęła powieki. Na jej twarzy pojawił sie grymas. Zacisnęła dłonie w pięści, a później z bólem się podniosła. Ćwiczyła dalej. Była wykończona, zresztą nie tylko ona, bo reszta też. Przewracali się na boisku.- weź daj im chwilę oddechu!- wrzasnąłem.
-Trenuj
-Dostałem już nauczkę, więcej nie zaśpię!
-Louis to jest normalny trening. Tutaj nie chodzi o twoje spóźnienie. Rosie, Zayn ćwiczcie celność.- po godzinie wyszliśmy z holotrenera. Wszyscy leżeli na glebie, a ja jako jedyny stałem. Zabrałem z blatu napój Rosie, który jej podałem. Posłała mi lekki uśmiech, a potem się napiła. Doczołgali się do schodków, na których usiedli. – dzieciaki dzisiaj macie pierwszy wywiad, a jutro gracie mecz towarzyski z  Wambas, a za dwa dni z Red Tigers. – wyszczerzyłem na niego oczy. Dobra rozumiem to nie są przelewki, ale on nas wykończy. ICH. Bo ja jestem wytrzymały. – idźcie się przebrać, widzimy się za półtorej godziny- wszyscy ruszyli jak na skazanie do swoich pokoi. Ruszyłem za Rosie. Po wejściu do pokoju od razu walnęła się na łóżko, no to ja obok niej. Blondynka regulowała oddech. Zacząłem nawijać sobie jej włosy na palec.
-Loui – mruknęła –ciągniesz mnie za włosy- dodała niezadowolona.
-Jesteś na mnie zła?- podniosłem się i spojrzałem na nią z góry.
-Nie, ale jestem padnięta. Wszystko mnie boli
-Przepraszam- dodałem nieco ciszej. Nie mam w zwyczaju przepraszać.- widzimy się za godzinę?- przytaknęła. Wyszedłem i poszedłem do swojego pokoju, który dzieliłem z Liamem i Zaynem. Mój telefon zaczął dzwonić dlatego odebrałem.
(rozmowa, A- Ally, L- Louis)
L- siema, co tam?
A – dobrze, co teraz robisz?
L- a co chcesz?
A – mam na ciebie ochotę
L- Heh będę wieczorem, za godzinę mam wywiad. Trzymaj się
A – czekam kocie- wywróciłem oczami i rozłączyłem się. Opadłem na materac a chłopaki uważnie mi się przyglądali.
-Ally – westchnąłem- chce się pieprzyć- powiedziałem zmęczony.
-Stary wiesz jaki będziesz wysportowany?- zaśmiał się Liam- treningi w holotrenerze, mecze no i jeszcze trening z Ally, chłopie – teraz to już z Malikiem zwijali się ze śmiechu- do…- nie mógł się wysłowić- tego prawdopodobnie dojdzie Rosie, będzie trójkącik 
-Tylko się nie zajedź- parsknął śmiechem Malik. Zabrałem poduszkę i rzuciłem mu w japę. Niech nie pieprzy takich głupot! Że to niby ja mam się zajechać?! Prędzej one.

____________________________________
Dobra miśki mamy 4 komentujcie, bo to mnie motywuje!! 
Dzięki za poprzednie komy 
Buźka ;p 

1 komentarz:

  1. Hahah. Kocham to opowiadanie. Jeszcze o Galactik Football. Pamiętam jak oglądałam każdy odcinek ;3
    Czekam na next xx
    http://summer-changed-my-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy