„Uwierz . Cytryny, grejpfruty, i inne cytrusy
są słodsze od życia.”
*Louis*
-Byłeś świetny- dodała zdyszana wtulając się w moją klatę.
-A kiedy nie byłem?- warknąłem. Jestem wkurwiony na Zayna.
Kradnie mi Rosie, a ja nie mam zamiaru przegrać tego zakładu!
-Coś ci się stało? Ciężki dzień? Pomóc ci jakoś?- zaczęła
jeździć dłonią po moim udzie. Chcesz mi pomóc? To kurwa przestań piszczeć! Nie
mogę z tą dziewczyną!
-Można tak powiedzieć- odpowiedziałem od niechcenia.
-Marko- stwierdziła.
-Nie, chodzi o dziewczynę- nie będę jej ściemniać. Jest moją
byłą dziewczyną, nic nas oprócz łóżka nie łączy. Wbiła paznokcie w moją nogę, na co syknąłem.
-Jaką?- wysyczała jeszcze bardziej zaciskając swoje szpony na moim udzie. Wywróciłem oczami.
Odkryłem się i wstałem z łóżka. Ubrałem moje bokserki, a później spodnie.
Ruszyłem w kierunku drzwi, bo właśnie tam leżała moja koszulka. – zapytałam
jaką?!- wrzasnęła na cały pokój.
-Ładną i nie drzyj się, bo łeb mnie napierdala.
-Kim ona jest?- warknęła podchodząc do mnie. Szarpnęła mnie
za ramię, a ja odwróciłem się i zabijałem wzrokiem. Mnie się nie szarpie!
-Nie twój pieprzony interes i nie dzwoń do mnie więcej-
spoliczkowała mnie. Złapałem za jej podbródek i mocno ścisnąłem. Pchnąłem na ścianę,
na co syknęła z bólu- posłuchaj no laluniu. Może kiedyś coś nas łączyło, ale
teraz to TYLKO niezobowiązujący seks. I zapamiętaj trzy zasady: Po pierwsze
mnie się nie bije, po drugie nie dzwoń już do mnie, a po trzecie jeśli Rosie
się o tym dowie to pożałujesz. – z każdym wypowiedzianym słowem moja dłoń
zaciskała się coraz bardziej na jej brodzie. Byłem na nią wkurwiony, tak jak na
Marko i Malika. Złość zbierała się we mnie cały dzień, a ona dolała oliwy do
ognia. – zrozumiano!?- wrzasnąłem i puściłem jej szczękę. Złapałem za kurtkę i wyszedłem
trzaskając drzwiami. Było już dość późno, dlatego postanowiłem wrócić do
naszego nowego domu. Jutro, a właściwie to dziś- bo jest już po pierwszej- gramy
mecz z Wambas. Od razu po przekroczeniu progu poszedłem do pokoju.
-… już wiem co Tommo w niej pociąga- zaśmiał się Zayn w
czym chwilę później zawtórował mu Liam. Otworzyłem brązowy prostokąt i ruszyłem
w stronę łazienki, wcześniej trzaskając drzwiami. Wziąłem prysznic i wróciłem
do przyjaciół. – i sobie wyobraź jej minę jak ją pocałowałem w policzek- znowu
zaniósł się śmiechem. Leżałem na łóżku i mordowałem go wzrokiem- wyluzuj Lou,
chcę się zabawić.
-To ja ją miałem zaliczyć, nie ty- warknąłem.
-Dobra weź lepiej gadaj, gdzie byłeś- zmienił temat Payne-
chociaż… nie musisz. Pieprzyłeś się a Ally. Wiecie co? Podoba mi się to, że
gramy w drużynie, lubie też Rosie. Jeśli to spieprzycie to wam dojebie-
spojrzeliśmy na niego z Malikiem z uniesionymi brwiami. – nie no bo serio. Mamy
oddech, gdzieś w sobie tak?- przytaknęliśmy- liga nas zatwierdziła, mamy szanse
na puchar.
-Nie mamy. Liam zastanów się jesteś w drużynie z Marko,
Niallem i tym pajacem Harrym. Ta cała Amy jest lipna. Jedyne plusy tej
kurewskiej drużyny to ty, Louis, Rosie i ja- ziewnął mulat.
-Harry jest dobrym bramkarzem, a Niall i Amy obrońcami.
Jedyny minus to Wincent. Zawsze macie o byle gówno sapy!- wrzasnął i wyszedł.
Co mu strzeliło?!
-Ty o co mu biega?- zagadałem do przyjaciela, który miał
wyraz twarzy typu ‘wtf!?’.
-Pewnie dawno się nie pieprzył- wzruszył ramionami. –
dobranoc- odwrócił się na drugi bok i chyba zasnął.
-Ta dobranoc- poszedłem za przykładem Zayna i też uderzyłem
w kimono. Dzisiaj ważny dzień!
*Rosie*
Nie potrafiłam zasnąć. Postanowiłam trochę potrenować.
Myślałam, że nikogo tam nie ma, a tu proszę jest Liam. On jest świetnym
rozgrywającym. Stanęłam za konsoletą i włączyłam mu drużynę Shadows. Ciemny
blondyn spojrzał w górę. Zabrałam koszulkę i sama weszłam do trenera.
-Rosie co tu robisz?- jęknął niezadowolony.
-Przepraszam- spuściłam głowę- ja… ja nie chciałam ci
przeszkadzać- dodałam dokładnie lustrując swoje kapcie. – pójdę już- już miałam
wyłączyć holotrenera na zegarku Eddiego, żeby wyjść, ale on złapał mnie za dłoń.
-Przepraszam, że jestem taki wkurwiający, ale mam zły dzień-
westchnął i opadł na murawę.
-Zagramy?- uśmiechnęłam się lekko podając mu dłoń. Popatrzył
na mnie i z uśmiechem na twarzy ujął moją dłoń. Chłopak zaczął walkę o piłkę, a
później graliśmy podaniami od czasu do czasu strzelając bramki. Po skończeniu
czasu wyszliśmy z trenera i poszliśmy do kuchni się napić. Liam wyjął z lodówki
dwie cole, a jedną z nich mi podał.- dzięki.
-Spoko- wzruszył ramionami i usiadł na sofie. Troche mnie to
zdziwiło. Myślałam, że pójdzie spać. Zajęłam miejsce obok niego.- nie idziesz
spać?- zdziwił się.
-Posiedzę sobie z tobą- uśmiechnął się i włączył telewizję.
Leciała powtórka z meczu Xenons. Oglądaliśmy z zaciekawieniem.
*Louis*
Wstałem rano o szóstej, bo za trzydzieści minut mamy trening. Ciekawe gdzie
Payne polazł. Nie było go rano w łóżku. Poszedłem do kuchni, żeby się jeszcze
czegoś napić przed treningiem i co widzę?! Wkurwiłem się! Tu nam wieczorem
takie kazanie głosi, że jak drużyna się rozpadnie to nam dojebie, a tym czasem
co on robi?! Leży sobie na sofie jak gdyby nigdy nic. Normalnie to bym się tak
nie wkurzył, ale na jego klacie leży misiek!
-Wstawaj kretynie- rzuciłem w niego poduszką, ale ta
niestety trafiła w Rosie.
-Ałć- jęknęła i podniosła się- hej Loui- uśmiechnąłem się
sztucznie i ruszyłem do holotrenera. Po chwili przyszła nasza parka
zakochanych. Eddie wrzucił nas wszystkich do trenera i podzielili nas na grupy.
Byłem w zespole z Zaynem, Niallem i Amy, a grać miałem przeciwko Rosie,
Liamowi, Marko i Harremu. Świetnie. Zemsta będzie słodka. Rozpoczęliśmy. Liam
biegł z piłką, dlatego go z faulowałem. Przewrócił się i złapał za kostkę.
-Pojebało cie!?- wrzasnął. Zaraz obok niego znaleźli się
wszyscy oprócz mnie i Marko.
-Louis co ty robisz!? Dziś gracie mecz, a ty faulujesz
swojego przyjaciela!- wrzasnął Aarch.
-To tylko towarzyski- odkrzyknąłem. – chcę wyjść- według
mojego rozkazu wyjął nas wszystkich z trenera. Liamem zajęła się Dame Simbaj.
Wszyscy usiedli i odpoczywali. Już miałem iść się przejść, kiedy ktoś złapał
mnie za nadgarstek. Odwróciłem się i zobaczyłem Rosie. Mroziłem ją wzrokiem, a
później wyrwałem się z jej uścisku. Ruszyłem w stronę tarasu. Usiadłem na
werandzie i włożyłem słuchawki do uszu. Nie minęło dziesięć minut, a znowu ktoś mnie
trącił. I znowu tym kimś była Rosie. Nie zareagowałem tylko dalej gapiłem się w
przestrzeń. Wyjęła słuchawkę w mojego ucha, na co warknąłem.
-Loui pogadajmy- starałem się ją ignorować- proszę- gadaj
sobie co tam chcesz ja się nie odezwę laluniu. Jesteś fałszywa!- o co jesteś
zły? Przecież ja ci nic nie zrobiłam- jęknęła.
-Nic nie zrobiłaś?!- powiedziałem z niedowierzaniem- nic nie
zrobiłaś!?- teraz zacząłem krzyczeć- najpierw ja, później Zayn, a teraz Liam!
Zdecyduj się, bo rozwalasz nam przyjaźń laluniu!- zadrżała.
-My nawet nie jesteśmy razem- mówiła bardzo cicho- a ty mi
robisz awantury, bo spędzam czas z kimś innym iż ty- odwróciła się na pięcie i
wyszła.
*Rosie*
Nie rozumiem toku myślenia Louisa. Jest mi przykro, że tak
mnie potraktował. Może Harry miał rację jak mówił, że Loui to dupek? Zaczęłam
pakować torbę, ponieważ za chwilę lecimy na Wamba, czyli planetę skąd pochodzi
drużyna Wambas. Po zapakowaniu bagażu poszłam jeszcze do pokoju chłopaków.
Chciałam sprawdzić jak się czuje Liam. Zapukałam i po usłyszeniu pozwolenia
weszłam do środka. Payne grał z Zaynem na konsoli.
-Hej aniołku- uśmiechnął się Malik, na co wysiliłam się na
krzywy uśmiech.
-Jak noga?
-Dobrze, Dame Simbaj powiedziała, że mogę grać.
-To fajnie- do pomieszczenia wszedł Tomlinson, który
dokładnie zaczął mnie lustrować.- pójdę już.
-Zaczekaj- złapał mnie za łokieć. – pogadajmy.
-Zostaw mnie- warknęłam- i dla twojej wiadomości już się
zdecydowałam. Żaden- wyrwałam się i poszłam do pokoju, gdzie zaczęłyśmy z Amy
plotkować.
*Zayn*
Dobra to jest dziwne. Najpierw Louis fauluje Liama, później
wychodzi z treningu, a Rosie idzie za nim. Jak się widzą to ona go ignoruje, a
i jest jeszcze smutna. Bez sensu.
-Co jest?- zapytałem.
-Zapytaj się jego- warknął w kierunku Liasia, a sam zaczął
się pakować. Popatrzyłem znacząco na ciemnego blondyna, który wywrócił oczami.
-Jak wyszedłem o pierwszej z pokoju to sobie poszedłem do
holotrenera, później przyszła Rosie, pograliśmy. Później poszliśmy to kuchni
się napić, zaczęliśmy oglądać mecz i zasnęliśmy. Cała historia. No ale
oczywiście wiesz jaki jest Louis jeśli ktoś spędza czas z laską, którą chce
zaliczyć. – po chwili poszliśmy już na zewnątrz, gdzie czekał nasz statek
kosmiczny. Wsiedliśmy do środka i ruszyliśmy. Harry drzemał na udach Rosie,
która smutna bawiła się jego włosami. Niall grał na PSP, Amy przeglądała jakieś
pisemko. Louis słuchał muzyki przez słuchawki. Liam gapił się przez okno, a ja
brzdąkałem na gitarze. Czułem na sobie czyjś wzrok.
-Ładnie grasz- odwróciłem głowę w lewo i zaprzestałem-
zagraj coś jeszcze.
-A co byś chciała aniołku?- wzruszyła ramionami.
Zastanawiałem się co dla niej zagrać.
-Zayn proszę dla mnie – wydęła dolną wargę, na co zaśmiałem
się pod nosem. A potem zacząłem grać pierwsze akordy Let me Love you. Po chwili
jednak skończyłem, a ona chociaż trochę się uśmiechnęła. – dziękuję.
-Nie ma za co- puściłem jej oczko.- no ale- dodałem
głośniej- ludzie jak się nazwiemy?
-Może frajerzy, to do was pasuje- uśmiechnął się chamsko
Marko.
-Też jesteś w tej drużynie- mruknęła Rosie.
-Mówiłaś coś laluniu?!- pochylił się nad nią i zacisnął dłoń
na jej ramieniu. Spojrzałem kątem oka na Tomlinsona, który uważnie przyglądał
się całej sytuacji.
-Ja…- zawahała się- tak Marko mówiłam- otworzyłem szerzej
oczy. Ten aniołek ma rogi. –zachowujesz się jak palant, to żałosne- syknęła z
bólu.
-Zostaw ją psycholu- ziewnął Styles przekręcając się na
drugi bok. Do pomieszczenia, gdzie siedzieliśmy wszedł Aarch.
-Nie powiedziałem wam jeszcze, gdzie będziecie grać-
spojrzał w podkładkę koloru ciemnoniebieskiego- Louis i Rosie będą
napastnikami. Zayn i Marko rozgrywający. Niall i Amanda obrońcy, a Harry na
bramce.
-No a Liam?- automatycznie spojrzałem na blondyna.
-Rezerwowy.
-On jest lepszy od Marko- warknął Louis.
-To ja jestem trenerem nie ty. Rosie wszystko w porządku?
-Y… co? – zapytała całkiem zmieszana. – tak jak najbardziej-
niezbyt mnie to przekonało. Aarch’ a chyba też, bo wyszedł z podejrzeniem
wymalowanym na twarzy.
_______________________
Spoczko mamy 6!! Podoba wam sie? Dzięki za komentarze, ale chciałabym żeby było ich więcej spoko w ankietach zaznaczyliście, że czyta 36 osób!!
Spoczko mamy 6!! Podoba wam sie? Dzięki za komentarze, ale chciałabym żeby było ich więcej spoko w ankietach zaznaczyliście, że czyta 36 osób!!
Buźka miśki ;**
jaiowiqpoeywtobzbmxgagdlgfsiqpjwvgdslapq
OdpowiedzUsuńChce już next:) Wspaniale piszesz
~ Życzę dużo weny ^^
Faceci to świnie. Amen.
OdpowiedzUsuńRozdział genialny, czekam na next <33
Ps.: Bardzo gorąco zapraszam tu ->> http://i-speak-a-different-language.blogspot.com <-- myślę, że to ciekawe dla każdego fandomu :))
UsuńSuper.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Na moim blogu pojawił się Rozdział 9.
Zapraszam.
http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/
. ~ Misiaczek
świetny rozdział <3 Cieszę się, że założyłaś tego bloga. Czekam na następny xx
OdpowiedzUsuńhttp://summer-changed-my-life.blogspot.com
+ Wyłącz weryfikację obrazkową i włącz opcję komentarzy dla anonimów. Będziesz miała ich więcej. życzę dużo weny xxxx
a no fakt ;p skleroza nie boli -_- dzięki za przypomnienie ;**
Usuń