niedziela, 20 kwietnia 2014

10. sekrety Rosie




„Im większy sukces osiągniesz, tym więcej masz wrogów, którzy tylko czekają na twoje potknięcie.”

*Rosie*
Wygraliśmy z Piratami 5:1, co bardzo mnie cieszy. Ich stadion jest naprawdę piękny. Uwierzycie, że to meteor, który się otwiera?! Po meczu nowy kolega Zayna zabrał nas do klubu, żeby uczcić nasze zwycięstwo. Archie jest naprawdę miły i sympatyczny. Pokazał mi nowe karty Galactik Football. Nie mogę uwierzyć, że w sprzedaży będą moja i Zayna! Cieszę się jak mała dziewczynka! Reszta też się cieszyła, no prawie wszyscy… Amanda miała minę morderczyni. Nie rozumiem jej, myślałam, że się lubimy… W klubie grała naprawdę ciekawa muzyka, generalnie były to remixy. Tańczyłam z Lou prawie cały czas. Mieliśmy wyjeżdżać późnym wieczorem, więc chłopaki nie pili nic procentowego. Wujek by się zdenerwował. Około godziny 23.30 siedzieliśmy w statku. Wszyscy oprócz Zayna spali. Mulat jak zwykle grał na gitarze. Usidłam obok i słuchałam akordów.
-Stało się coś aniołku?- pokiwałam przecząco głową z uśmiechem. –nie patrz tak na mnie, bo się zarumienię- uśmiechnął się chytrze, na co wywróciłam oczami. W tym momencie się ze mnie nabijał, a mi… sama się sobie dziwię, ale nie przeszkadzało mi to, ani trochę. – ostatnio jesteś jakaś nieobecna i nieswoja.
-Pokłóciłam się z Niallem- wzruszyłam ramieniem. To mnie naprawdę zabolało, bo nie lubię się sprzeczać z osobami, które kocham. Niall jest dla mnie jak starszy brat, zupełnie jak Harry. Co prawda lepszy kontakt mam z loczkiem, ale obaj są dla mnie bardzo ważni.
-Ułoży się, prędzej czy później- przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej i pocałował w czoło. Czy to dziwne, że czułam się w jego ramionach bezpiecznie?
-Naucz mnie grać- poprosiłam, a chłopak przesunął trochę instrument. Złapał za moje palce i uczył pojedynczych akordów i przejść.
-Idzie ci całkiem nieźle- pochwalił.
-Co to za piosenka, którą cały czas grałeś?
-To nic takiego- machnął ręką.- spróbujmy jeszcze raz- znowu trzymał za moje palce. Nawet nie wiem kiedy moje oczy się zamknęły.
*Zayn*
Powoli zacząłem budzić blondynkę, ale to było na nic. Nawet jak Tomlinson próbował wziąć ją na ręce, żeby zanieść ją do pokoju, trzymała się kurczowo mojej szyi. Sprawiło mi to radość, bo Tommo może przegrać nasz mały zakład. Liam wziął moją torbę i gitarę, a ja wstałem z blondynką na rękach. Zaniosłem ją do pokoju, ale za cholerę nie chciała mnie puścił. Chcąc nie chcąc musiałem się położyć z nią. Dobra… chciałem. Blondynka przytuliła się do mojej klaty, na co objąłem ją ramieniem, przyciągając do siebie. Do pokoju Rosie i Amy wszedł Lou, a za nim brunetka.
-Co tu robicie?!- warknęła, na co uniosłem brwi. Co jej odpierdala? – niezła z niej zdzira wszystkich was wodzi za nos.
-Zamknij się- wysyczał Louis, na co uniosłem brwi. –a ty chodź- jego ton był lodowaty, co świadczyło, że jest wkurwiony.
-Niby jak? Skoro, ona nie chce mnie puścić- powiedziałem przez śmiech. Żeby udowodnić mu swoją rację, próbowałem wstać, ale Rosie nie chciała mnie puścić.- widzisz?
-Dobranoc- mruknął i wyszedł trzaskając drzwiami. Zaśmiałem się pod nosem i z czasem moje oczy się zamknęły.
*Amy*
Ta cała Rosie zaczyna mnie wkurzać, wszyscy biegają za nią jak za jakąś królewną. Zayn, Louis, Liam i Harry są na każde jej skinienie. Wszyscy powariowali oprócz Nialla, który jako normalny potrafi usiąść i pogadać ze mną. Ostatnio mówił, że się pokłócił z Gonzales. Nie uwierzycie, co powiedział mi przez przypadek. Aarch to wujek Rosie! Mama mówiła, że za wszelką cenę muszę być napastniczką, bo media zwracają uwagę tylko na tych, którzy strzelają bramki.
Jak co rano o 6 wstałam i poszłam do łazienki, żeby się przygotować do treningu. Już dzisiaj gramy mecz z Wambas, a za cztery dni z Shadows, który musimy wygrać, bo inaczej pożegnamy się z pucharem galaktyki. Eddie wrzucił nas do holotrenera i załadował nam Rykers. Rosie grała jak sierota, a mnie to wyprowadzało z równowagi, bo przez tę blondyneczkę możemy przegrać. Po kolejnym nieudanym podaniu do Tomlinsona, nie wytrzymałam.
-Skup się blondyno! Myślisz, że jak ojciec był czołowym zawodnikiem, a Aarch jest twoim wujkiem to możesz sobie grać jak sierota!?- wrzasnęłam, a chłopaki się zatrzymali i patrzyli na nią. Jedynie Harry podszedł i ją przytulił.
-Amy przegięłaś- stwierdził lokaty. – nie powinnaś…
-Jak to Aarch jest twoim wujkiem?!- wydarł się Tomlinson.
-Czemu nam nie powiedziałaś?!- teraz krzyczał Zayn.
-Fajnie się robi z nas wszystkich idiotów Rosie?!- do dyskusji wtrącił się Liam.
-Ludzie skończcie- powiedział zażenowany Horan. – to, że jej wujek jest naszym trenerem, nie oznacza, że…
-Zamknij się Nialler!- uniósł się Styles. Tak wściekłego go jeszcze nie widziałam.- miałeś tego nikomu nie mówić, prosiła cie o to! Jesteś jakiś pierdolnięty! – blondyn ruszył w stronę swojego kuzyna, który odsunął od siebie siedemnastolatkę. Blondyn pchnął zielonookiego, a ten nie pozostawał mu dłużny. Nasza królewna szukała pomocy u swoich sługusów, ale ci stali jak posągi i się wszystkiemu przyglądali z uwagą.
-Harry proszę- jęknęła, stając pomiędzy nimi. Dłonie miała oparte o ich klatki piersiowe. – Niall, jesteście kuzynami. Nie powinniście- Eddie wypuścił nas z holotrenera, a te trzy debile się z resetowali.
-Jak to Aarch jest twoim wujkiem?!- Louis złapał ją za ramiona i potrząsnął. – no gadaj laluniu!
-Zostaw mnie- mruknęła, ale Tomlinson tego nie zrobił, tylko dalej ją szarpał.
-Głuchy kurwa jesteś?!- teraz zaczął wydzierać się Harry, który odepchnął go od Rosie, a potem zasnął. Blondynka uciekła.
*Rosie*
To nie miało tak wyglądać, mieli się dowiedzieć w inny sposób. To ja miałam im powiedzieć, a nie Amanda. Teraz wszystko się zmieniło, oni traktują mnie z góry. Myślą, że Aarch przyjął mnie do drużyny tylko dlatego, że jestem jego bratanicą.
Pobiegłam do pokoju i zapakowałam do plecaka najpotrzebniejsze rzeczy, po czym wyszłam z akademii. Nie mam zamiaru tam więcej wracać. Nie chcę patrzeć na ich twarze, które wyrażają tylko zażenowanie, pogardę i rozbawienie moją osobą. Wskoczyłam na magnetyczną deskę i zjechałam ze górki. Byłam już w połowie, kiedy na trasie pojawił się jakiś typ. Wyskoczył znikąd, a ja nie potrafiłam wyhamować i wjechałam w niego.
-Przepraszam cie, naprawdę nie chciałam- zaczęłam się tłumaczyć i przepraszać. Mężczyzna wstał i otrzepał swoje ubrania.
-Nie szkodzi- ni stąd ni zowąd pojawiły się roboty Technoidu. –cholera- mruknął pod nosem.
-Proszę iść za mną- odruchowo złapałam zakapturzonego faceta pod łokieć i pociągnęłam w stronę jaskiń. Nie wiem co we mnie wstąpiło, przecież wcale nie znałam tego człowieka. Mógł mi coś zrobić, ale taka jestem, gdy widzę osobę, która potrzebuje pomocy, to jej pomagam. Osobnik zdjął kaptur, kiedy byliśmy już w jednej grocie, a ja doznałam szoku. – ty… ty jesteś Sony Black!- pisnęłam.
-Csi – przyłożył palec do ust. – muszę się dostać do statku- przytaknęłam i odeszłam na kawałek. Zza jednej z lodowych ścian wyciągnęłam dość sporą skrzynię. Często tutaj przychodziłam, kiedy Harry i Niall byli w szkole. Otworzyłam wieko i wyjęłam sprzęt.
-Wie pan jak to obsługiwać?- podałam mu drugą deskę magnetyczną, a on się tylko zadziornie uśmiechnął. Ten uśmiech już gdzieś widziałam, ale za cholerę nie mogę sobie przypomnieć.
-Skoro taka kruszynka jak ty potrafi to obsługiwać, to taki staruch jak ja również- uśmiechnęłam się szeroko na jego odpowiedź. Ciekawe dlaczego Technoid go, aż tak nienawidzi? Sony jest naprawdę miłym i zabawnym gościem. – wiesz, jak się dostać na stadion?- pokiwałam pionowo głową, na co lekko uniósł kąciki ust.- zaprowadzisz mnie?
-Jasne- wskoczyliśmy na deski i jechaliśmy w kierunku stadionu Akillian. Te blaszane puszki zaczęły do nas strzelać. – no i gdzie jest ten pana statek?- byłam naprawdę zdenerwowana. Zaraz nas zamkną, a tata mnie zamorduje, jak dowie się, że włóczyłam się z Sony’ m Blackiem po Akillianie.
-Corso, jestem- powiedział do swojego zegarka. Po chwili, jakiś kilometr od nas pojawił się statek Piratsów. Zjechaliśmy w tamtym kierunku, ale Sony dostał. Byłam w kropce, przecież go tak nie zostawię! Wróciłam po niego i ze wszystkich sił próbowałam go jakoś załadować na swoją deskę. Po chwili udało się. Corso wyszedł nam naprzeciw osłaniając nam plecy. Pomógł mi z Sony’ m i zapakowaliśmy go na prom, który poderwał się z ziemi.
-Rosie?!- usłyszałam za sobą.- mała co tu robisz?!
-Archie przestań się drzeć!- wrzasnął Corso.- trzeba go opatrzyć- wokół Sony’ ego zebrali się jacyś ludzie i zaczęło się prawdziwe zamieszanie. Archie usiadł obok mnie.
-Rose, dlaczego tutaj jesteś?
-Bo… wszystko się pogmatwało. Oni… mnie nie lubią- mulat przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej.
-Ale czemu?- dopytywał dalej. Szczerze? Miałam już dość, przecież i tak wszyscy z drużyny już wiedzą, a mi nie zaszkodzi, gdy powiem Archie’ mu prawdę.
-Aarch to mój wujek.
-Żartujesz?!- pokiwałam przecząco głową.
-Oni nie mieli wiedzieć. Tylko Harry i Niall znali prawdę, ale Nialler się wygadał Amandzie, która wszystkim wypaplała. A chłopaki mnie nienawidzą- czułam, że zaraz się rozpłaczę, bo oczy zaczęły mnie piec.
-Nie płacz słoneczko- Archie starał się mnie pocieszyć i przekonać do powrotu, ale nie miałam w planach wracać do akademii. Będzie im lepiej beze mnie.
*Louis*
To troche dziwne, ale powoli się do tego przyzwyczajamy. Na początku byłem wkurwiony, bo przecież mogła nam powiedzieć, że Aarch to jej wujek, a nie ukrywać prawdę. Widzieliśmy jak gra na kwalifikacjach, jest świetna i posiada oddech. To nie ma znaczenia, że z Aarch’ em łączą ją więzy krwi, przecież jakby nie umiała grać, to by jej tutaj nie było.
Po treningu poszedłem do pokoju miśka. Pukałem, ale nikt nie odpowiadał, dlatego wszedłem tak po prostu. Szafa była otwarta i nie było połowy jej rzeczy osobistych. Wyszedłem szybko i zacząłem szukać jej po całym domu, ale nie znalazłem. Poszedłem do trenera, który siedział za swoim biurkiem i coś sprawdzał na komputerze.
-Rosie zniknęła- spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami i wyraźnym zdziwieniem.
-Jak to zniknęła?!
-Nigdzie jej nie ma. Czy ja kurwa nie wyraźnie mówię?!- powoli zaczęło mnie to irytować. Nie chodzi mi o tą rozmowę, ale o to, że czas na przelecenie miśka się kończy. Dał mi czas do końca turnieju. Chcę to już zrobić, bo dość długo nie bzykałem.   
*Harry*
Zaczynałem martwić się o Rosie, ponieważ nie odbierała moich telefonów. Jeśli coś jej się stanie to Nialler pożałuje. Niby jest moim kuzynem, ale Rose jest dla mnie bardzo ważna i nie chcę, żeby cierpiała, ani była smutna. Siedziałem na łóżku, bezskutecznie i na umór próbowałem się dodzwonić do Rosie.
-Hazz- wściekły spojrzałem na blondyna. – odzywała się?
-Nie- warknąłem, mimo, że on był dla mnie miły i dało się wyczuć, że martwił się o nią zupełnie tak, jak ja. To wcale nie zmienia faktu, że to wszystko jego wina, bo gdyby się zamknął i nie otwierał przed Amandą, to Rosalie byłaby tu z nami. – twoja panienka pewnie jest szczęśliwa, tak jak ty, co nie?
-Daruj sobie. Z Amy nic mnie nie łączy, tylko gadamy.
-Skoro gadasz z nią o sprawach prywatnych, o których nie powinieneś, bo to sekrety Rosie, to musisz mieć do niej cholerne zaufanie- dziewiętnastolatek wstał i wyszedł trzaskając drzwiami.
*Zayn*
Aniołek nam gdzieś odleciał, co wcale nie oznaczało, że Aarch nam odpuści treningi. Dziś poszedł do ojca Rosie, a my trenowaliśmy pod okiem Dame Simbaj i Eddie’ go. Amy powiedziała, że Aarch kazał jej zająć pozycję Rose, dlatego grała jako napastnik. Radziła sobie… radziła, ale to nie jest taki luz jak obrona.
-Amanda!- dobiegł nas krzyk Aarcha.- wracaj na swoją pozycję!
-Ale…
-Grasz jako obrońca!
-Daj mi szansę trenerze- Aarch więcej nic nie powiedział, a brunetka grała na pozycji jego bratanicy. 

________________________
Jejku mamy już 10! Szczerze to nawet lubię ten rozdział. Wiem, że w tym opowiadaniu Louis jest strasznym dupkiem, ale musicie mi to wybaczyć ;p GŁOSUJCIE W ANKIECIE Z KIM POWINNA BYĆ ROSIE!! Ja już sama nie wiem, bo na początku miała być z Louisem, ale znowu mam fazę na Zayna i sie nie mogę zdecydować xd 
Jeśli chcecie to zadawajcie pytania bohaterom!!
Dziękuję za komentarze i liczę na kolejne ze szczerą opinią o tym rozdziale. 
W zakładce bohaterowie doszło do kilku zmian, a mianowicie zmieniły sie postaci Aarcha i Dame Simbaj- to tylko tak, gdyby wam sie nudziło xd
Buźka miśki ;**

8 komentarzy:

  1. Louie, Louie, Louie, albo Zayn... zagłosowałam na Louisa, ale z Zaynem też jej fajnie. Kurwa XD
    Wielbie opowiadanko i Galactik Football ♥ Dodaję u siebie do czytanych. :3

    [http://psychopathic-love.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  2. Zayn, Louis, Zayn, Louis, a może jednak Zayn? Kurwa XD
    Nie mam pojęcia xd Świetny rozdział <3 czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem! ZrobIę coś szalonego i zagłosuję na Marko !XD

      Usuń
  3. Niesamowity *,*
    czekam na kolejny xoxox

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie piszesz! :) Poza tym śliczny szablon. :>
    Bardzo mi zależy na Twojej opinie, więc proszę zajrzy do mnie i również mam nadzieję, że pozostawisz po sobie komentarz: http://nobody-compares-to-you6.blogspot.com:)x Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. No skarbeńku nominowałam Cię do Libstar Award :3 Więcej tutaj: http://psychopathic-love.blogspot.com/2014/04/liebstar-award-czy-jakkolwiek-sie-to.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Piąteczka ! Też ostatnio mam fazę na Zayna ! :o ♥
    Fabuła bloga bardziej sprzyja Louisowi, ponieważ to on założył się z kolegami o Rosie. Myślę, jednak, że ciekawiej by było gdybyś dla zaskoczenia połączyła Zayna z główną bohaterką, a jeśli będziesz potem bardzo chciała pozostać przy wątku to najwyżej sprawisz, że Lou " oczaruje " naszą uroczą Rosie, doprowadzając, że się w nim zakocha. Wtedy będziesz miała pole do popisu, przy opisywaniu jej " rozdarcia" * nawiązuje do piosenki "Torn" * . Potem zda sobie sprawę, że kocha Louisa i tak dalej.... dowie się o zakładzie.... i tak dalej ^^
    Mam nadzieję, że nie uznasz, że chce w jakiś sposób ingerować w twoje opowiadanie, bo absolutnie nie miałam tego na myśli. To były po prostu moje sugestie co do twojej notki i mam nadzieję, że wyrobisz sobie mnie złego zdania. :)
    Amanda
    http://heartbreaker-fanfiction-33.blogspot.com/
    &
    http://this-is-my-life-brooklyn.blogspot.com/
    Pozdrawiam, całuję i życzę weny !

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy