„Im większy sukces osiągniesz, tym więcej masz wrogów, którzy tylko
czekają na twoje potknięcie.”
*Rosie*
Wygraliśmy z Piratami 5:1, co bardzo mnie cieszy. Ich
stadion jest naprawdę piękny. Uwierzycie, że to meteor, który się otwiera?! Po
meczu nowy kolega Zayna zabrał nas do klubu, żeby uczcić nasze zwycięstwo.
Archie jest naprawdę miły i sympatyczny. Pokazał mi nowe karty Galactik
Football. Nie mogę uwierzyć, że w sprzedaży będą moja i Zayna! Cieszę się jak
mała dziewczynka! Reszta też się cieszyła, no prawie wszyscy… Amanda miała minę
morderczyni. Nie rozumiem jej, myślałam, że się lubimy… W klubie grała naprawdę
ciekawa muzyka, generalnie były to remixy. Tańczyłam z Lou prawie cały czas.
Mieliśmy wyjeżdżać późnym wieczorem, więc chłopaki nie pili nic procentowego.
Wujek by się zdenerwował. Około godziny 23.30 siedzieliśmy w statku. Wszyscy
oprócz Zayna spali. Mulat jak zwykle grał na gitarze. Usidłam obok i słuchałam
akordów.
-Stało się coś aniołku?- pokiwałam przecząco głową z
uśmiechem. –nie patrz tak na mnie, bo się zarumienię- uśmiechnął się chytrze,
na co wywróciłam oczami. W tym momencie się ze mnie nabijał, a mi… sama się
sobie dziwię, ale nie przeszkadzało mi to, ani trochę. – ostatnio jesteś jakaś
nieobecna i nieswoja.
-Pokłóciłam się z Niallem- wzruszyłam ramieniem. To mnie
naprawdę zabolało, bo nie lubię się sprzeczać z osobami, które kocham. Niall
jest dla mnie jak starszy brat, zupełnie jak Harry. Co prawda lepszy kontakt
mam z loczkiem, ale obaj są dla mnie bardzo ważni.
-Ułoży się, prędzej czy później- przyciągnął mnie do swojej
klatki piersiowej i pocałował w czoło. Czy to dziwne, że czułam się w jego
ramionach bezpiecznie?
-Naucz mnie grać- poprosiłam, a chłopak przesunął trochę
instrument. Złapał za moje palce i uczył pojedynczych akordów i przejść.
-Idzie ci całkiem nieźle- pochwalił.
-Co to za piosenka, którą cały czas grałeś?
-To nic takiego- machnął ręką.- spróbujmy jeszcze raz- znowu
trzymał za moje palce. Nawet nie wiem kiedy moje oczy się zamknęły.
*Zayn*
Powoli zacząłem budzić blondynkę, ale to było na nic. Nawet
jak Tomlinson próbował wziąć ją na ręce, żeby zanieść ją do pokoju, trzymała
się kurczowo mojej szyi. Sprawiło mi to radość, bo Tommo może przegrać
nasz mały zakład. Liam wziął moją torbę i gitarę, a ja wstałem z blondynką na
rękach. Zaniosłem ją do pokoju, ale za cholerę nie chciała mnie puścił. Chcąc
nie chcąc musiałem się położyć z nią. Dobra… chciałem. Blondynka przytuliła się
do mojej klaty, na co objąłem ją ramieniem, przyciągając do siebie. Do pokoju
Rosie i Amy wszedł Lou, a za nim brunetka.
-Co tu robicie?!- warknęła, na co uniosłem brwi. Co jej
odpierdala? – niezła z niej zdzira wszystkich was wodzi za nos.
-Zamknij się- wysyczał Louis, na co uniosłem brwi. –a ty
chodź- jego ton był lodowaty, co świadczyło, że jest wkurwiony.
-Niby jak? Skoro, ona nie chce mnie puścić- powiedziałem
przez śmiech. Żeby udowodnić mu swoją rację, próbowałem wstać, ale Rosie nie
chciała mnie puścić.- widzisz?
-Dobranoc- mruknął i wyszedł trzaskając drzwiami. Zaśmiałem
się pod nosem i z czasem moje oczy się zamknęły.
*Amy*
Ta cała Rosie zaczyna mnie wkurzać, wszyscy biegają za nią
jak za jakąś królewną. Zayn, Louis, Liam i Harry są na każde jej skinienie.
Wszyscy powariowali oprócz Nialla, który jako normalny potrafi usiąść i pogadać
ze mną. Ostatnio mówił, że się pokłócił z Gonzales. Nie uwierzycie, co
powiedział mi przez przypadek. Aarch to wujek Rosie! Mama mówiła, że za wszelką
cenę muszę być napastniczką, bo media zwracają uwagę tylko na tych, którzy
strzelają bramki.
Jak co rano o 6 wstałam i poszłam do łazienki, żeby się
przygotować do treningu. Już dzisiaj gramy mecz z Wambas, a za cztery dni z
Shadows, który musimy wygrać, bo inaczej pożegnamy się z pucharem galaktyki.
Eddie wrzucił nas do holotrenera i załadował nam Rykers. Rosie grała jak
sierota, a mnie to wyprowadzało z równowagi, bo przez tę blondyneczkę możemy
przegrać. Po kolejnym nieudanym podaniu do Tomlinsona, nie wytrzymałam.
-Skup się blondyno! Myślisz, że jak ojciec był czołowym
zawodnikiem, a Aarch jest twoim wujkiem to możesz sobie grać jak sierota!?-
wrzasnęłam, a chłopaki się zatrzymali i patrzyli na nią. Jedynie Harry podszedł
i ją przytulił.
-Amy przegięłaś- stwierdził lokaty. – nie powinnaś…
-Jak to Aarch jest twoim wujkiem?!- wydarł się Tomlinson.
-Czemu nam nie powiedziałaś?!- teraz krzyczał Zayn.
-Fajnie się robi z nas wszystkich idiotów Rosie?!- do dyskusji
wtrącił się Liam.
-Ludzie skończcie- powiedział zażenowany Horan. – to, że jej
wujek jest naszym trenerem, nie oznacza, że…
-Zamknij się Nialler!- uniósł się Styles. Tak wściekłego go
jeszcze nie widziałam.- miałeś tego nikomu nie mówić, prosiła cie o to! Jesteś
jakiś pierdolnięty! – blondyn ruszył w stronę swojego kuzyna, który odsunął od
siebie siedemnastolatkę. Blondyn pchnął zielonookiego, a ten nie pozostawał mu
dłużny. Nasza królewna szukała pomocy u swoich sługusów, ale ci stali jak
posągi i się wszystkiemu przyglądali z uwagą.
-Harry proszę- jęknęła, stając pomiędzy nimi. Dłonie miała
oparte o ich klatki piersiowe. – Niall, jesteście kuzynami. Nie powinniście-
Eddie wypuścił nas z holotrenera, a te trzy debile się z resetowali.
-Jak to Aarch jest twoim wujkiem?!- Louis złapał ją za
ramiona i potrząsnął. – no gadaj laluniu!
-Zostaw mnie- mruknęła, ale Tomlinson tego nie zrobił, tylko
dalej ją szarpał.
-Głuchy kurwa jesteś?!- teraz zaczął wydzierać się Harry,
który odepchnął go od Rosie, a potem zasnął. Blondynka uciekła.
*Rosie*
To nie miało tak wyglądać, mieli się dowiedzieć w inny
sposób. To ja miałam im powiedzieć, a nie Amanda. Teraz wszystko się zmieniło,
oni traktują mnie z góry. Myślą, że Aarch przyjął mnie do drużyny tylko
dlatego, że jestem jego bratanicą.
Pobiegłam do pokoju i zapakowałam do plecaka
najpotrzebniejsze rzeczy, po czym wyszłam z akademii. Nie mam zamiaru tam
więcej wracać. Nie chcę patrzeć na ich twarze, które wyrażają tylko
zażenowanie, pogardę i rozbawienie moją osobą. Wskoczyłam na magnetyczną deskę
i zjechałam ze górki. Byłam już w połowie, kiedy na trasie pojawił się jakiś
typ. Wyskoczył znikąd, a ja nie potrafiłam wyhamować i wjechałam w niego.
-Przepraszam cie, naprawdę nie chciałam- zaczęłam się
tłumaczyć i przepraszać. Mężczyzna wstał i otrzepał swoje ubrania.
-Nie szkodzi- ni stąd ni zowąd pojawiły się roboty
Technoidu. –cholera- mruknął pod nosem.
-Proszę iść za mną- odruchowo złapałam zakapturzonego faceta
pod łokieć i pociągnęłam w stronę jaskiń. Nie wiem co we mnie wstąpiło,
przecież wcale nie znałam tego człowieka. Mógł mi coś zrobić, ale taka jestem,
gdy widzę osobę, która potrzebuje pomocy, to jej pomagam. Osobnik zdjął kaptur,
kiedy byliśmy już w jednej grocie, a ja doznałam szoku. – ty… ty jesteś Sony
Black!- pisnęłam.
-Csi – przyłożył palec do ust. – muszę się dostać do statku-
przytaknęłam i odeszłam na kawałek. Zza jednej z lodowych ścian wyciągnęłam
dość sporą skrzynię. Często tutaj przychodziłam, kiedy Harry i Niall byli w
szkole. Otworzyłam wieko i wyjęłam sprzęt.
-Wie pan jak to obsługiwać?- podałam mu drugą deskę
magnetyczną, a on się tylko zadziornie uśmiechnął. Ten uśmiech już gdzieś
widziałam, ale za cholerę nie mogę sobie przypomnieć.
-Skoro taka kruszynka jak ty potrafi to obsługiwać, to taki
staruch jak ja również- uśmiechnęłam się szeroko na jego odpowiedź. Ciekawe
dlaczego Technoid go, aż tak nienawidzi? Sony jest naprawdę miłym i zabawnym
gościem. – wiesz, jak się dostać na stadion?- pokiwałam pionowo głową,
na co lekko uniósł kąciki ust.- zaprowadzisz mnie?
-Jasne- wskoczyliśmy na deski i jechaliśmy w kierunku
stadionu Akillian. Te blaszane puszki zaczęły do nas strzelać. – no i gdzie
jest ten pana statek?- byłam naprawdę zdenerwowana. Zaraz nas zamkną, a tata
mnie zamorduje, jak dowie się, że włóczyłam się z Sony’ m Blackiem po
Akillianie.
-Corso, jestem- powiedział do swojego zegarka. Po chwili,
jakiś kilometr od nas pojawił się statek Piratsów. Zjechaliśmy w tamtym
kierunku, ale Sony dostał. Byłam w kropce, przecież go tak nie zostawię!
Wróciłam po niego i ze wszystkich sił próbowałam go jakoś załadować na swoją
deskę. Po chwili udało się. Corso wyszedł nam naprzeciw osłaniając nam plecy.
Pomógł mi z Sony’ m i zapakowaliśmy go na prom, który poderwał się z ziemi.
-Rosie?!- usłyszałam za sobą.- mała co tu robisz?!
-Archie przestań się drzeć!- wrzasnął Corso.- trzeba go
opatrzyć- wokół Sony’ ego zebrali się jacyś ludzie i zaczęło się prawdziwe
zamieszanie. Archie usiadł obok mnie.
-Rose, dlaczego tutaj jesteś?
-Bo… wszystko się pogmatwało. Oni… mnie nie lubią- mulat
przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej.
-Ale czemu?- dopytywał dalej. Szczerze? Miałam już dość,
przecież i tak wszyscy z drużyny już wiedzą, a mi nie zaszkodzi, gdy powiem
Archie’ mu prawdę.
-Aarch to mój wujek.
-Żartujesz?!- pokiwałam przecząco głową.
-Oni nie mieli wiedzieć. Tylko Harry i Niall znali prawdę,
ale Nialler się wygadał Amandzie, która wszystkim wypaplała. A chłopaki mnie
nienawidzą- czułam, że zaraz się rozpłaczę, bo oczy zaczęły mnie piec.
-Nie płacz słoneczko- Archie starał się mnie pocieszyć i
przekonać do powrotu, ale nie miałam w planach wracać do akademii. Będzie im
lepiej beze mnie.
*Louis*
To troche dziwne, ale powoli się do tego przyzwyczajamy. Na
początku byłem wkurwiony, bo przecież mogła nam powiedzieć, że Aarch to jej
wujek, a nie ukrywać prawdę. Widzieliśmy jak gra na kwalifikacjach, jest
świetna i posiada oddech. To nie ma znaczenia, że z Aarch’ em łączą ją więzy
krwi, przecież jakby nie umiała grać, to by jej tutaj nie było.
Po treningu poszedłem do pokoju miśka. Pukałem, ale nikt nie
odpowiadał, dlatego wszedłem tak po prostu. Szafa była otwarta i nie było
połowy jej rzeczy osobistych. Wyszedłem szybko i zacząłem szukać jej po całym
domu, ale nie znalazłem. Poszedłem do trenera, który siedział za swoim biurkiem
i coś sprawdzał na komputerze.
-Rosie zniknęła- spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami i
wyraźnym zdziwieniem.
-Jak to zniknęła?!
-Nigdzie jej nie ma. Czy ja kurwa nie wyraźnie mówię?!-
powoli zaczęło mnie to irytować. Nie chodzi mi o tą rozmowę, ale o to, że czas
na przelecenie miśka się kończy. Dał mi czas do końca turnieju. Chcę to już
zrobić, bo dość długo nie bzykałem.
*Harry*
Zaczynałem martwić się o Rosie, ponieważ nie odbierała moich
telefonów. Jeśli coś jej się stanie to Nialler pożałuje. Niby jest moim
kuzynem, ale Rose jest dla mnie bardzo ważna i nie chcę, żeby cierpiała, ani
była smutna. Siedziałem na łóżku, bezskutecznie i na umór próbowałem się
dodzwonić do Rosie.
-Hazz- wściekły spojrzałem na blondyna. – odzywała się?
-Nie- warknąłem, mimo, że on był dla mnie miły i dało się
wyczuć, że martwił się o nią zupełnie tak, jak ja. To wcale nie zmienia faktu,
że to wszystko jego wina, bo gdyby się zamknął i nie otwierał przed Amandą, to
Rosalie byłaby tu z nami. – twoja panienka pewnie jest szczęśliwa, tak jak ty,
co nie?
-Daruj sobie. Z Amy nic mnie nie łączy, tylko gadamy.
-Skoro gadasz z nią o sprawach prywatnych, o których nie
powinieneś, bo to sekrety Rosie, to musisz mieć do niej cholerne zaufanie-
dziewiętnastolatek wstał i wyszedł trzaskając drzwiami.
*Zayn*
Aniołek nam gdzieś odleciał, co wcale nie oznaczało, że
Aarch nam odpuści treningi. Dziś poszedł do ojca Rosie, a my trenowaliśmy pod
okiem Dame Simbaj i Eddie’ go. Amy powiedziała, że Aarch kazał jej zająć
pozycję Rose, dlatego grała jako napastnik. Radziła sobie… radziła, ale to nie
jest taki luz jak obrona.
-Amanda!- dobiegł nas krzyk Aarcha.- wracaj na swoją
pozycję!
-Ale…
-Grasz jako obrońca!
-Daj mi szansę trenerze- Aarch więcej nic nie powiedział, a
brunetka grała na pozycji jego bratanicy.
________________________
Jejku mamy już 10! Szczerze to nawet lubię ten rozdział. Wiem, że w tym opowiadaniu Louis jest strasznym dupkiem, ale musicie mi to wybaczyć ;p GŁOSUJCIE W ANKIECIE Z KIM POWINNA BYĆ ROSIE!! Ja już sama nie wiem, bo na początku miała być z Louisem, ale znowu mam fazę na Zayna i sie nie mogę zdecydować xd
Jeśli chcecie to zadawajcie pytania bohaterom!!
Dziękuję za komentarze i liczę na kolejne ze szczerą opinią o tym rozdziale.
W zakładce bohaterowie doszło do kilku zmian, a mianowicie zmieniły sie postaci Aarcha i Dame Simbaj- to tylko tak, gdyby wam sie nudziło xd
Buźka miśki ;**
Louie, Louie, Louie, albo Zayn... zagłosowałam na Louisa, ale z Zaynem też jej fajnie. Kurwa XD
OdpowiedzUsuńWielbie opowiadanko i Galactik Football ♥ Dodaję u siebie do czytanych. :3
[http://psychopathic-love.blogspot.com/]
Zayn, Louis, Zayn, Louis, a może jednak Zayn? Kurwa XD
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia xd Świetny rozdział <3 czekam na kolejny :)
Wiem! ZrobIę coś szalonego i zagłosuję na Marko !XD
UsuńŚwietny, kocham
OdpowiedzUsuńNiesamowity *,*
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny xoxox
Świetnie piszesz! :) Poza tym śliczny szablon. :>
OdpowiedzUsuńBardzo mi zależy na Twojej opinie, więc proszę zajrzy do mnie i również mam nadzieję, że pozostawisz po sobie komentarz: http://nobody-compares-to-you6.blogspot.com:)x Pozdrawiam!
No skarbeńku nominowałam Cię do Libstar Award :3 Więcej tutaj: http://psychopathic-love.blogspot.com/2014/04/liebstar-award-czy-jakkolwiek-sie-to.html
OdpowiedzUsuńPiąteczka ! Też ostatnio mam fazę na Zayna ! :o ♥
OdpowiedzUsuńFabuła bloga bardziej sprzyja Louisowi, ponieważ to on założył się z kolegami o Rosie. Myślę, jednak, że ciekawiej by było gdybyś dla zaskoczenia połączyła Zayna z główną bohaterką, a jeśli będziesz potem bardzo chciała pozostać przy wątku to najwyżej sprawisz, że Lou " oczaruje " naszą uroczą Rosie, doprowadzając, że się w nim zakocha. Wtedy będziesz miała pole do popisu, przy opisywaniu jej " rozdarcia" * nawiązuje do piosenki "Torn" * . Potem zda sobie sprawę, że kocha Louisa i tak dalej.... dowie się o zakładzie.... i tak dalej ^^
Mam nadzieję, że nie uznasz, że chce w jakiś sposób ingerować w twoje opowiadanie, bo absolutnie nie miałam tego na myśli. To były po prostu moje sugestie co do twojej notki i mam nadzieję, że wyrobisz sobie mnie złego zdania. :)
Amanda
http://heartbreaker-fanfiction-33.blogspot.com/
&
http://this-is-my-life-brooklyn.blogspot.com/
Pozdrawiam, całuję i życzę weny !