sobota, 5 kwietnia 2014

9. Wstawać cipki!





„Nie potrzebuje kogoś, kto będzie mi mówił jaka jestem 'wspaniała' , tylko kogoś kto pomoże mi wstać , gdy będę spadać.”


*Harry*
Zaraz po treningu wyszliśmy z Rosie i Niallem na spacer. Gadaliśmy głównie o treningach, meczach i o tym, że Tomlinson ją zrani. Oczywiście Rosie cały czas spierała się, że mam dać mu szansę. Dał bym mu tą szansę, ale nie znam go od wczoraj! On cały czas wyrywa, później zalicza i zostawia dziewczyny. Nie chcę, żeby Rose przez niego cierpiała.
-Rosie jak to jest mieć wujka za trenera?- trzepnąłem kuzyna w tył głowy. Ona nie chce, żeby ktokolwiek o tym się dowiedział, a ten baran jeszcze tak głośno gada.
-Niall, proszę cie- mruknęła.
-No co?- zdziwił się. – cały czas cie wywyższa – otworzyłem szarzej oczy, a Rosie zatrzymała się i prychnęła z niedowierzenia.- no co blondyneczko prawda boli? To Amy powinna być napastniczką.
-Jesteś podły- Gonzales uciekła.
-Pojebało cie czy jak!? – wrzasnąłem. – powiedziałeś komuś, że Aarch jest jej wujkiem?!
-Może- zaśmiał się, a potem wesołym krokiem poszedł dalej.
*Rosie*
Jak on może mówić takie rzeczy? I to powiedział Nialler, który jest moim przyjacielem, nie tak bliskim jak Harreh, ale jednak przyjacielem. Nie gadamy już tydzień, a jutro gramy mecz z Pirats, ale nic mi nie wychodzi! Wszystko przez to, że ta cała sytuacja mnie z Niallem mnie przytłacza. Przyjaciel nie powinien mówić takich rzeczy.
-Rosie skup się!- wrzasnął wujek, wybudzając mnie tym samym z transu. Wszyscy na mnie patrzeli. Niall prychnął pod nosem, a Amanda patrzyła na mnie z pogardą.
-Przepraszam- westchnęłam.- mogę wyjść?- Eddie wypuścił nas z holotrenera, a ja od razu przyśpieszyłam kroku i wyszłam z sali. Poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramię, a chwilę potem stałam oko w oko z Harrym.
-On nie chciał- przytulił mnie do swojej klatki piersiowej, która była umięśniona. Gładził rękoma moje plecy, chcą dodać mi w ten sposób trochę otuchy. – Rosie olej to.
-Dobrze wiesz, że nie potrafię. To przecież nie jest moja wina, że…
-Misiek- Louis wtrącił mi się w zdanie. Jedyne z czego się cieszę jest to, że nie zdążyłam dokończyć zdania. – co jest?- z wymuszonym uśmiechem, wzruszyłam ramionami. – pogadajmy- spojrzałam znacząco na Harrego, żeby nas zostawił samych, co po chwili uczynił. – chodź- ujął moją dłoń i wyprowadził na zewnątrz. Było naprawdę zimno. Szatyn usiadł na werandzie, a mnie usadził na swoich kolanach. –mów co się stało, jak ten palant cie zranił, to…
-Nie chodzi o Harrego i przestań nazywać go palantem, bo to mnie boli.- wywrócił oczami. –pokłóciłam się z Niallem.
-O co?
-To skomplikowana sytuacja, generalnie chodzi o sprawy rodzinne, ale nie chcę o tym mówić.
-Spoko- pocałował mnie w czoło, a potem przytulił. –zimno ci?- pokiwałam potwierdzająco głową. Jestem z natury zmarźluchem, zawsze jest mi zimno.- wracamy- wróciliśmy do środka, gdzie na progu siłowni minęliśmy Horana, który tylko prychnął na mój widok, co nie uszło uwadze Tomlinsona.- masz jakiś problem blondasku!?- warknął.
-Jeszcze ci nie powiedziała?- zdziwił się, uśmiechając chytrze.
-Powiedziała i jeszcze raz będzie przez ciebie smutna, to ci przypierdolę- Louis był wściekły, co wywnioskowałam po mocnym uścisku, który zaciskał się na moim nadgarstku.
-Jesteś tylko mocny w gębie. Myślisz, że starzy mają kasę i wszystko ci wolno.
-Niall! Przestań być takim dupkiem!
-Nie zawsze jesteś najważniejsza- odwrócił się na pięcie i szedł w kierunku salonu. Westchnęłam, przeczesując włosy.
-Loui przepraszam za niego- pokiwał tylko głową na boki z wymuszonym uśmiechem. Wiedziałam, że w pewnym sensie go to dotknęło, ale przecież to nic złego mieć bogatych rodziców. Bogate dzieciaki wcale nie muszą być rozpieszczone i próżne. Przecież Louis taki nie jest, ja chyba też nie.
-Muszę lecieć- cmoknął mnie przelotnie w usta, a potem poszedł do siebie. Po chwili wyszedł ubrany w normalne ciuchy, założył buty i kurtkę, po czym wyszedł, trzaskając drzwiami. Weszłam do pokoju, a Amy od razu wyszła. Czy ona mnie ignoruje?
*Louis*
Pieprzony blondas, ale z jednej strony powinienem mu podziękować, bo zbliżył mnie tylko do Rosie, którą za niedługo zaliczę. Wkurwił mnie tym tekstem o kasie mojego starego. Żal mu dupe ściska, bo nie ma na koncie sześciu zer, tak jak ja. Musiałem się wyładować, dlatego poszedłem do klubu bokserskiego, w którym dość często bywałem. Po przekroczeniu progu poszedłem od razu do biura Billa. To chyba jedyny człowiek w galaktyce, który mnie nie wkurwia.
-Siemka Billy- przybiłem sztamę z 50- latkiem, który ucieszył się na mój widok.
-Louis, długo cie nie widziałem. Zmieniłeś lokal, czy jak?- zaśmiałem się siadając naprzeciwko niego.
-Nie mam czasu, jestem w drużynie Aarcha, ale dziś chcę troche odreagować- przytaknął, a potem podał mi moją torbę, którą zawsze u niego zostawiałem. Poszedłem do szatni i ubrałem luźne szorty oraz rękawice. Zacząłem uderzać w worek, kiedy jakiś małolat o mnie zahaczył. – kurwa, patrz jak łazisz ciulu!
-Zamknij ryj- złapałem go za koszulkę.
-Powtórz- milczał.- no co, kurwa śliny ci zabrakło!? – splunął mi w twarz. Za szmaty wrzuciłem go do ringu.
-Louis!- z gabinetu wybiegł Billy. – koniec przedstawienia!
-Nie, ten chuj nie będzie mi pluł w twarz. Zawołaj sędziego- Bill mimo niezadowolenia, przystał na moją prośbę i po chwili do ringu wszedł Andy. Zaczęliśmy walkę, na początku dałem mu fory, ale potem zacząłem go okładać. Andy próbował mnie odciągnąć, ale nie miałem zamiaru przerywać. Teraz byłem w transie, ten debil obrywał za wszystko, co w ostatnim czasie mnie wkurwiło.
-Louis dość!- Billy odciągnął mnie od poturbowanego nastolatka, który miał całą twarz we krwi.
-Jeszcze raz wejdź mi w drogę, to nie będę taki łagodny- warknąłem i poszedłem do szatni. Przebrałem się i wróciłem do akademii. Poszedłem wziąć prysznic, a potem ubrałem szare dresy i położyłem się do łóżka. Włączyłem telewizję i oglądałem powtórkę naszego meczu, a potem leciał jakiś denny teleturniej. Zayn i Liam przyszli około 23 i od razu poszli spać. Dalej oglądałem TV, kiedy materac się ugiął. Przekręciłem głowę i kogo widzę? Blond miśka. No proszę, już nie może beze mnie zasnąć i żyć. – stało się coś?
-Nialler nie chciał – uśmiechnęła się lekko. – jest zły na mnie, a na tobie się wyżył. Przepraszam- no czy ona nie jest urocza? To niewiarygodne, żeby być aż tak słodkim i idealnym. Szkoda tylko, że ją zranię, ale dymie mnie to. Ja nigdy nie przegrywam, a ona nie jest w moim typie. Jest zbyt… porządna i grzeczna. To bardziej typ Zayna. Malik lubi blondynki, które same sobie nie dają rady i trzeba je bronić, poza tym on łapie laski na wizerunek złego chłopca z gitarą, który chodzi własnymi ścieżkami. Zayn taki jest, bo jego rodzice zginęli w wypadku i jest wychowywany przez panią Green. Jeśli chodzi o mój typ lasek, to lubię pewne siebie suki, jak Ally.
-Nie szkodzi- cmoknęła mnie w policzek i chciała wyjść, ale złapałem ją za nadgarstek.- ale musisz mi to wynagrodzić- poruszałem brwiami.
-Nie Loui- mruknęła.
-Nie chodzi mi o seks, ale śpij tutaj- jej policzki stały się purpurowe. Właśnie tak Louis Tomlinson działa na dziewczyny. Zawstydza i doprowadza do szaleństwa. Za niedługo zacznę jej się śnić, potem nie będzie się mogła na niczym skupić, a na końcu ją przelecę.
-Loui to niestosowne.
-Rosie dajesz mi mylące sygnały. Podobasz mi się i w ogóle, ale nie wiem co ty czujesz do mnie- boże nie wierzę, że to powiedziałem. Kurde jakoś muszę, ją przekonać do siebie.
-Loui to nie tak, że jesteś mi obojętny, ale ja… lubię cie i to bardzo, ale nie jestem gotowa na coś więcej- nie chcę czegoś więcej! Chcę seksu! Chcę wygrać zakład z Malikiem, a potem wali mnie co będziesz robić!
-Jasne, tylko, że to nic nie oznacza. Przyjaciele śpią czasem w jednym łóżku- uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek. Co jak co, ale całować się to ona umie. – to jak będzie?- zagryzłem dolną wargę.
-No okay- westchnęła, a potem przykryła się kołdrę i odwróciła do mnie tyłem, zachowując odpowiednią odległość. Boże to trudniejsze niż się wydaje. Przyciągnąłem ją bliżej siebie, na co zadrżała. Pocałowałem jej obojczyk, na co mruknęła. Wszystko idzie zgodnie z planem.  
*Zayn*
Obudził mnie budzik Liama. Chryste nie mógł go wyłączyć?! Przetarłem oczy i ziewnąłem. Nie ogarniam, czemu to kurestwo budzi tylko mnie!? Liaś śpi jak zabity, Louis i Rosie też. Kurwa to nie fair! Czekaj… stój… Louis śpi z Rosie?! Podszedłem do jego łóżka i uniosłem kołdrę. Na całe szczęście aniołek był w piżamce. Heh nie chcę przegrać. Dobra dość się chyba w nocy natulili.
-Wstawać cipki!- wydarłem się, na co blondynka zadrżała. Uniosła powieki i zamrugała kilkakrotnie. Spojrzała na mnie nagryzając wargę. – no witam aniołku.
-Hej Zayn- uśmiechnęła się lekko.
-Wyspałaś się?- jej policzki się zaróżowiły, na co się triumfalnie uśmiechnąłem.
-Pójdę już, za niedługo lecimy na Cillo- wypełzła z ramion Tomlinsona i ruszyła w kierunku drzwi. Pokiwałem głową z politowaniem na boki, to jest przednia zabawa, tylko szkoda mi Louisa, bo wiem, że się w niej prędzej czy później zakocha, a ona go znienawidzi. Zacząłem budzić przyjaciół, ale najpierw poszedłem się ogarnąć do łazienki. Dupki się szykowali, a ja szedłem coś zjeść. W kuchni siedziała Rosie i zajadała płatki. Blondynka była ubrana w czarne rajstopy, jeansowe szorty i beżowy sweter. Na nogach miała vansy, a włosy miała rozpuszczone. Pachniała… zniewalająco. Ma fajne perfumy.
-Aniołku- zagadnąłem jej do ucha, na co podskoczyła.
-Nie strasz mnie- uśmiechnęła się lekko. Usiadłem naprzeciwko niej. – chcesz?- wskazała na miskę.
-Ty nie jesz?
-Nie mam ochoty- podsunęła mi miskę pod nos. Spojrzałem najpierw na naczynie, a potem na nią marszcząc brwi. A co jak coś tam dosypała?- patrzysz na mnie jakbym miała cie otruć.
-Z Louisem kręcisz?
-Co?!- pisnęła.- skąd ten pomysł?- dziewczyna była zdenerwowana.
-Nie wiem, może dlatego, że z nim spałaś?- zakrztusiła się śliną, z czego miałem niezły ubaw. Do kuchni wszedł Tomlinson i Payne. Lou pocałował aniołka w czubek głowy i mówiąc mi, że wygra, na co stwierdziłem, że chyba śni. Ja nie przegrywam, a dzisiaj dorzucę do zakładu haczyk, że się zakocha. Obaj moi przyjaciele usiedli obok nas.
-Siemka Rose- dołączył do nas Styles.
-Cześć Harreh- uśmiechnęła się promiennie, ale jej humor szybko się zmienił, kiedy do kuchni przyszedł Niall i Amy. Okay, nie ogarniam o co im poszło, ale mam to w dupie. Po śniadaniu, poszliśmy spakować najpotrzebniejsze rzeczy i wsiedliśmy do statku. Dzisiejszy lot był jednym z tych spokojniejszych, w porównaniu z tym pierwszym, gdzie każdy miał humorki, jak ciężarna. Brzdąkałem sobie na gitarze przypadkowe akordy, kątem oka obserwując co robi reszta. Rosalie rozmawiała z Louisem, a Hazz standardowo leżał na jej udach i spał. Nie ogarniam, jak można przespać prawie cały dzień, no bo w sumie normalny człowiek przesypia 25lat, a u niego to znacznie więcej. Niall szeptał z Amy, co przypominało mi dwie z tych laseczek w klubach, szepczących i obgadujących inne dziewczyny. Liam bawił się telefonem i od czasu do czasu na jego ustach gościł uśmiech. Może znowu urabia jakąś laskę? Kto to wie…
Z kabiny pilota wyszedł do nas Aarch informując nas, że zaraz zostaniemy przechwyceni przez Pirats’ ów, bo jak każdy wie, oni i Technoid nie za bardzo się lubią. Nasi przeciwnicy muszą się ukrywać, bo za głowę ich przywódcy, czyli Sonny’ ego Blacka Technoid wyznaczył nagrodę w wysokości 10 000 kredytów. Cały statek kosmiczny zaczął się trząś, na co pomieszczenie wypełnił pisk Rosie. To nawet urocze, bo ona jest taką kruchą dziewczynką, która dopiero poznaje życie w tym nieco brutalnym świecie.
-Siema jestem Archie- w środku znalazł się dość wysoki mulat, mniej więcej wzrostu Louisa.
-Jak ty tu…?- ziewnął Styles i znowu uderzył w kimono. Okay, nie wnikam w to…
-Nie wierzę, że was poznałem. Kibicuję wam, serio, ale z Lightnings przegracie.
-Heh zabawny jesteś gościu- mruknąłem.
-Stary ostatni mecz był zajebisty- usiadł obok mnie i klepnął w ramie. Pogrzało go, czy jak? Nie wie, że mnie się nie klepie? Mniejsza…
-Archie zamknij się w końcu- powiedział zażenowany, gość w kapeluszu. – przepraszam za niego. Jest naprawdę świetnym Pirats' em, ale za dużo gada. Jestem Corso- wystawił rękę w moim kierunku.
-Zayn- uścisnąłem ją, a potem przedstawiłem mu resztę, na co oni mruknęli niezrozumiałe cześć, siema, albo hejka. Jedyna Rosie uniosła głowę, uśmiechnęła się i zamachała w jego kierunku. Corso poszedł, gdzieś z Aarch’ m, zostawiając mnie z tym szajbusem.
-Stary chcesz zobaczyć nowe karty Galactik Football?
-Nie ma jeszcze nowych, nie urodziłem się wczoraj, przecież Technoid…- położył przede mną plik kart.
-Patrz na tą- wyjął z tali jedną, którą mi podał.
-Pierdolisz!
-Nówka, jeszcze nikt ich nie ma.
-Ile za nie chcesz?- przecież nie przegapię okazji, żeby mieć kartę do Galactik Football z moją piękną buźką.
-Wygrajcie puchar, będziemy kwita.
-Stoi- przybiliśmy sztamę. Spoko jest ten Archie. Przegadaliśmy cały lot. Nasz prom zatrzymał się, a mój nowy ziomek zaprowadził nas do hotelu. Nie były to jakieś luksusy, ale mi to nie przeszkadzało. Pokój miałem z Li i Lou. Siedzieliśmy na łóżkach i oglądaliśmy TV, ale nic ciekawego nie było. Nudziliśmy się jak cholera, ale olśniło mnie.- ludzie gramy w karty.
-Dobra, ale bez demolki, jak przegrasz Malik- zaśmiał się Liaś, w czym zawtórnował mu Tomlinson. Hahaha ha haha rozpierdolę was chłopcy, mam nowe karty, a wy mi możecie naskoczyć! Hahaha haha ha. Usiedliśmy wszyscy na podłodze i zaczęliśmy grą. Rzucaliśmy karty z zawodnikami. Cały czas szliśmy łeb w łeb, ale te dupki wyrzucili wszystkie swoje najlepsze karty. Na końcu grali Red Tigers, a ja? Ja sobie wyrzuciłem moją własną kartę.
-Co to kurwa jest?!- wydarł się Tommo.
-Ślepy jesteś? – zaśmiałem się.- mam jeszcze taką- pokazałem im identyczny kawałek tektury, ale z buźką aniołka.
-Skąd ty to kurwa masz?- tym razem pytanie padło z ust Payne’ a.
-Mam swoje sposoby- uśmiechnąłem się triumfalnie.
-Gadaj- warknęli, niemalże w tym samym czasie.
-Archie mój nowy kumpel mi załatwił- zebrałem wszystkie swoje karty i włożyłem do torby. Poszedłem się przejść. W sumie spoko, nie? Wygramy z Pirats, bo oni nawet nie mają fluxa. Zostaną nam jeszcze dwa mecze, jeden towarzyski i jeden z Shadows, którzy nam wpierdolili ostatnio. Ten ciul Marko do nich dołączył i są całkiem dobrzy, ale nakopiemy im do dup, tak ich wydmiemy, że chodzić nie będą umieli! Teraz trzeba wyluzować. Szedłem w nieznanym mi kierunku, kiedy pojawił się Archie. Skoczyliśmy do klubu, ale… cóż troche mnie rozczarował. Nie było na czym oka zawiesić, ale w sumie… dobrze się bawiłem. Pogadałem z innymi facetami, którzy nam kibicowali. Obstawiali, które z meczów wygramy. Do hotelu wróciłem późnym wieczorem, troche wystawiony.   


 __________________________________
Dobra mam dla was kolejny rozdział. Dziękuję też za nominację do LA, ale szczerze? Nie chce mi sie odpowiadać na te pytania, bo dziś już to robiłam na innym blogu i wczoraj też. Jestem tym troche zmęczona i znudzona, ale naprawdę DZIĘKI ;**
piszcie co sądzicie o rozdziale, bo to mnie serio motywuje!!
jeśli chcecie, to pytajcie bohaterów o co tylko chcecie w zakładce ;]
buźka miśki ;**
P.S.
Welcome to our life  - piszę z przyjaciółką, jako Ellie bardzo cieszyłabym sie, gdybyście wpadły ;) 

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział ! Tylko czekam aż sie Rose dowie o zakładzie !!!, ale będzie zadyma !. Ale niech wybierze Zayna :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhu! Niall zachowuje się jak wredny kutas :/ Rosie dowie się o zakładzie i bd zadyma :P
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuuuuuuuuper blog ! <3 <3 <3
    Już Cię uwielbiam z tematykę i pomysł!
    Swoim zachowaniem najbardziej irytuje Niall, kurde niech zluzuje gacie czy coś bo nie nawidze postaci, które sprawiają przykrość moim ulubionym bohaterką xd
    Kooooooooooocham Harreego w tym opwiadaniu, może dlatego, że w serialu też uwielbiałam, tego wiecznie śpiącego bramkarza ( a końcówka serialu, zjego ogromnym udziałem była miesamowita *-*). Wracając do rozdziału - jakoś bardziej polubiłam Zayna od Louisa. Zwykle lubie ichtak samo, ale niektórych czynach i słowach Louisa w tym opowiadaniu lubie go zdecydowanie mniej. Mam nadzieje że wygrają!
    Snow Kids, górą!<3
    Ami <3
    this-is-my-life-brooklyn.blogspot.com
    &
    heartbreaker-fanfiction-33.blogspot.com
    PS. przepraszam za błèdy ale pisze z telefonu C:

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział jak zwykle i mam nadzieję że Rose pogodzi się z Niallerem a sekret Tommo niech wyjdzie na jaw :-)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy