„Słowa znaczą tyle, ile wart
jest ten, kto je wypowie.”
*Zayn*
Siedzieliśmy w
salonie i gadaliśmy o dzisiejszym meczu, kiedy przylazł Louis. Zmierzyliśmy go
wzrokiem, a on tylko prychnął. Poszedł do kuchni i usiadł przy wyspie. Aniołek
spojrzał na mnie, a potem chciała wstać, ale nie pozwoliłem jej.
-Zayn- mruknęła.-
puść.
-Po co ty chcesz do
niego iść?- westchnąłem. –nic nie poradzisz w tym przypadku- blondyneczka
wywróciła oczami, a potem musnęła moje usta. Wstała i poszła do Tomlinsona.
*Louis*
Siedziałem i bawiłem
się puszką coli, kiedy przyszedł misiek. Usiadła obok mnie i lekko dotknęła
moich palców. Uniosłem na nią swoje oczy, a blondynka posłała mi lekki uśmiech.
-Co jest miśku? –posłałem
jej jeden z moich firmowych uśmiechów.
-Lou- i- głos jej
zadrżał, a mnie coś ukuło w sercu. To jest dziwne, bo nigdy czegoś takiego nie
doświadczyłem. – dlaczego to zrobiłeś?
-Dzwoniła do mnie
jak wariatka i pytała o Zayna- westchnąłem. – miałem już tego dość, dlatego jej
powiedziałem- wzruszyłem ramionami, a ona mnie przytuliła mówiąc, że na pewno
się z mulatem pogodzę i ona nam w tym pomoże. Cmoknęła mnie w policzek, a potem
poszła do reszty. Cóż Tomlinson nie tylko masz branie u lasek, jesteś
zajebistym piłkarzem, bokserem, ale też na aktora się nadajesz. Tak łatwo jej
wcisnąć kit…
*Liam*
Dziś pierwszy z
meczów półfinałowych i gramy z Xenons, potem kolejny z Lightnings, a za trzy
dni z Shadows. Rozgrzewaliśmy się w szatni przed meczem, który miał się zacząć
za jakieś dziesięć minut. Aarch nie przychodził co było dziwne.
-Stary coś ty Aarch’
owi powiedział?- zagadnąłem do Tomlinsona, ponieważ to on ostatni z nim
rozmawiał.
-Prawdę- wzruszył
ramionami.
-Chyba za dużo tej
prawdy ostatnio głosisz- mruknąłem i zacząłem się rozciągać.
-Może powiem też
prawdę Cowell- wyszczerzyłem oczy. Skąd ten idiota o niej wie!? –oj Liaś nie
bądź zdziwiony, przecież zakładałem się o nią z Malikiem- uśmiechnął się
chytrze i zawiązał korki.
-Ciul- stwierdziłem.
-Ale szczery. Ja nie
rżnę innych, gdy jestem w związku- puścił mi oczko, a potem poszedł usiąść na
sofie. Do pomieszczenia wszedł trener, który był jakiś nieswój.
-Dzieciaki dajcie z
siebie wszystko i przede wszystkim się bawcie. Bez faulów Louis- wskazał na
niego palcem, a Tommo wywrócił oczami.- na boisko drużyno!- według rozkazu
udaliśmy się na platformę, która zaniosła nas na murawę. Było zupełnie tak jak
podczas pierwszego meczu. Pełno ludzi na trybunach kibicujący swojej drużynie,
czyli w tym wypadku większość nam. Stanęliśmy na boisku, każde na swojej
pozycji. Rosie cmoknęła Malika w usta i zajęła swoje miejsce. Uśmiechnęła się do
Louisa, a ten tylko puścił jej oczko. Zayn zaczął walkę o piłkę i przejął ją.
Podał mi, a ja z pomocą fluxa do blondynki. Gonzales wybiła piłkę na miarę
swoich możliwości, a potem wyskoczyła i kopnęła. To chyba był jej najsilniejszy
kop, ale bramkarz Xenons obronił co było zdziwieniem dla wszystkich. Zielony
stwór podał do swojego kolegi, a oni już zrobili swoje. Na nasze szczęście
Harry się obudził i zatrzymał piłkę, robiąc swoje akrobacje na bramce i
wrzeszcząc, że Snow Kids rządzą! Podał do Amy, a ta z kolei wybiła piłkę do
Zayna, który próbował strzelić gola główką. Piłka odbiła się od górnej rury.
Tomlinson kiwną do Rosie, która z uśmiechem przytaknęła. Oboje za pomocą
oddechu wybili się i oboje kopnęli w okrągłą kulę zdobywając tym samym naszego
pierwszego gola. Cieszyliśmy się wszyscy, nawet Zayn, ale kiedy zobaczył, że
szatyn przytula jego dziewczynę- mina mu zrzedła. –brawo dzieciaki-
usłyszeliśmy komentarz trenera co jest cudem, bo publiczność nie kryła euforii.
Pierwsza połowa zakończyła się remisem, ale Aarch po nas nie darł. Druga połowa
szła nam już lepiej, chociaż muszę przyznać, że fluxa to oni mają mocnego.
Wygraliśmy, a potem wróciliśmy do hotelu z wyjątkiem Rosie i Zayn. Rayn
powiedział, że wróci później.
*Zayn*
Do aniołka zadzwonił
Archie i prosił nas o pomoc. Mówił, że dzwonił do mnie, ale mi padła bateria. Czekaliśmy
na jednego z Piratsów w Honey. Mulat
przyszedł po pięciu minutach i od razu się do nas dosiadł.
-Siemka- przybił za
mną sztamę, a aniołka przytulił. Usiadł naprzeciwko nas i głęboko westchnął.
-Co to za sprawa
niecierpiąca zwłoki?- zapytałem, a on tylko się chytrze uśmiechnął.
-Stary skąd masz tą
bransoletkę?- odruchowo zerknąłem na nadgarstek, na którym zawiązana była
ozdoba ze sznureczków i jakiś koralików.
-Od dziecka ją mam-
mruknąłem, a mój przyjaciel razem z dziewczyną posłali sobie porozumiewawcze
spojrzenia. – o co wam biega?- warknąłem.
-Nie ważne.
Słyszeliście o metafluxie? –pokiwaliśmy przecząco głowami.- niejaki West chce
zawładnąć galaktyką za pomocą metafluxa.- blondyneczka już miała coś
powiedzieć, ale Archie był szybszy i nie pozwolił jej nawet otworzyć ust.-
uprzedzając piękna, metaflux to sztuczny, syntetyczny flux nie wykrywalny przez
Stowarzyszenie- uśmiechnął się szeroko.
-To brzmi jak
scenariusz filmu akcji- stwierdziłem. –wkręcasz- zaśmiałem się pod nosem, ale
on był poważny. –mówisz serio?- brunet pokiwał potwierdzająco głową.
-Sony chciał, żebym
kogoś znalazł…
-Nie będziesz nam
czyścił pamięci?- aniołek kurczowo złapał za moją dłoń. Co!? Jakie czyszczenie
pamięci?
-Spokojnie Rosie,
będzie tak jak ostatnio.
-Ostatnio!?-
wrzasnąłem.- o czym ty pierdolisz Archie?!- wszyscy teraz patrzeli na nasz
stolik.
-Spokojnie
zazdrośniku, pamiętasz jak twój aniołek uciekł przez matkę Amy?- pokiwałem
pionowo głową. Starsza Amandy jest psychiczna.- pomogła Sony’ mu. Chodzi o to,
żebyście wpuścili nas do hotelu przez wasze piętro tak, aby nikt nas nie
zobaczył okay?
-Dobrze-
odpowiedziała moja dziewczyna na co uniosłem brwi ze zdziwienia. Serio!? Od
kiedy ona… dobra nie ważne.
-Otwórz okno o
pierwszej nad ranem- dziewczyna przytaknęła. – dzięki- mulat pożegnał się z
nami. Cały czas patrzyłem na aniołka tylko po to, żeby wytłumaczyła mi wszystko.
Blondyneczka ignorowała mnie, co wcale mi nie odpowiadało.
-Aniołku- uniosła na
mnie swoje oczy i się lekko uśmiechnęła.- wyjaśnisz mi to?- pokiwała przecząco
głową i dalej piła sok pomarańczowy. Kiedy skończyła to zapłaciliśmy i
wróciliśmy do hotelu. W pokoju blondyneczki leżał Tomlinson.
-Cześć misiek-
puścił jej oczko, na co się lekko uśmiechnęła. Zabrała ciuchy i poszła do
łazienki.
-Wiesz jaki ty masz
problem?- zacząłem ściągając koszulkę i rzucając ją na podłogę. Szatyn chciał
się odezwać, ale nie pozwoliłem mu dojść do słowa.- ja ci powiem. Nie potrafisz
odpuścić. Nawet wtedy, gdy stawką jest przyjaźń. – Louis znowu chciał otworzyć
usta.- zamknij się i posłuchaj chociaż raz! Ona nigdy nie będzie twoja, dlatego
zapomnij o aniołku –dodałem ciszej, żeby nieusłyszana.- jarzysz?! – wywrócił
oczami.
-Pamiętasz czwartą
klasę podstawówki?- zmarszczyłem brwi.- mieliśmy nocowanie w szkole, bo nasza
klasa robiła maraton filmowy. Wszyscy spali oprócz Liama i nas. Wszystkim
podobała się Marry, dlatego założyliśmy się który pierwszy dostanie od niej
buziaka. Siedzieliśmy w kółku i zawarliśmy pakt, że zawsze będziemy kończyć
nasze zakłady- już chciałem się odezwać, ale teraz to on mi nie pozwolił.-
zamknij się Malik – warknął.- pakt krwi coś ci to mówi?- przywaliłem sobie
dłonią w czoło i przejechałem po całej twarzy.
-To było w czwartej
klasie- westchnąłem. – byliśmy zwykłymi gnojkami, którzy dla zabawy zakładali
się o buziaki od dziewczyn- dodałem zażenowany. To były durne zabawy, które
miały na celu wyłonienie najlepszego z nas.
-I na całe życie-
wyjął z portfela jakiś świstek poplamiony ketchupem i musztardą, a potem mi go
podał. – czytaj- rozkazał, na co wywróciłem oczami. Spojrzałem na karteluszek i
zlustrowałem.
-Zobowiązuję się
nigdy nie złamać jakiegokolwiek zakładu, jeśli kiedykolwiek to zrobię stanę się
zdrajcą i stracę najlepszych przyjaciół. Ponadto wszystkie brudy zdrajcy
zostaną ujawnione światu- spuściłem głowę.
-Ona się dowie Zayn.
-Kiedyś na pewno-
mruknąłem.
-Stary nie robię
tego, żeby stracić przyjaciół- uniosłem na niego brwi. Czy on siebie
słyszysz?!- wiem, że to tylko nic nieznaczący dla ciebie świstek upaćkany z
sosu z hamburgera, ale dla mnie to umowa, która cały czas trzymała naszą
przyjaźń. Chcesz to złam tą umowę, ale tym samym rozpierdolisz naszą przyjaźń,
która trwa dla twojej informacji od przedszkola. Rozpierdol to! – wrzasnął.-
chuj z tą przyjaźnią co?! Jebać przyjaźń, bo jest taka przereklamowana!
Zwłaszcza ta od dziecka!…
-Zamknij się!-
przerwałem mu, bo już nie mogłem tego słuchać. – weź się człowieku ogarnij-
spuściłem głowę. On ma rację. Mimo, że kocham aniołka, to nie mogę złamać tego
paktu, bo on wiąże naszą przyjaźń. –jeśli którykolwiek z nas wygra… ona nie
może się dowiedzieć. Nie może mnie znienawidzić rozumiesz?- pokiwał pionowo
głową. – a ty nie możesz jej zranić, bo rozkurwię ci łeb jarzysz? –znowu
przytaknął. – i zrób coś z tą kretynką, bo stracę cierpliwość.
-Już się nią
zająłem- zaśmiał się chytrze.
-Ja pierdolę-
mruknąłem. Wydymał ją i teraz ona nie da nam w ogóle spokoju. –ona będzie nas
nękać.
-Wyluzuj stary
załatwiłem już to- puścił mi oczko. –zgoda?- wystawił dłoń w moim kierunku.
-Zgoda- przybiłem z
nim sztamę, a potem klepnęliśmy się w plecy. Zrobiliśmy nasze specyficzne uściśnięcie
dłoni, mówiąc równocześnie: Sztama! Drzwi
łazienki się otworzyły, a wyszła z niej blondyneczka ubrana w moją czarną
koszulkę, która sięgała jej do połowy ud. Włosy opadały jej kaskadami na plecy
i uśmiechała się dokładnie nas obserwując. Podeszła do nas i przytuliła.
-Cieszę się, że się
pogodziliście- pocałowała nas w policzki, a potem podeszła do okna i otworzyła
je. Położyła się do łóżka, zupełnie jak Lou, a ja poszedłem się umyć. Po
prysznicu ubrałem bokserki i położyłem się obok aniołka. Dziewczyna od razu się
do mnie przytuliła, a ja objąłem ją ramieniem przyciągając bliżej mojej klaty.
Pocałowałem ją we włosy.
-Dobranoc
blondyneczko- szepnąłem jej do ucha, na co ustami musnęła lekko mój tors.
Dobrze, że się z Tomlinsonem pogodziliśmy i dogadaliśmy w stosunku do Rosie.
Ona się nie dowie. Nasz zakład nigdy nie ujrzy światła dziennego. Z czasem sam
poszedłem w ślady przyjaciela i aniołka- zasnąłem.
*Archie*
Punktualnie o
pierwszej weszliśmy przez otwarte okno. Sony, Corso i reszta szybko przeszli
przez pokój, a ja podszedłem do łóżka Rosie i włożyłem kartkę w obudowę jej
komórki. Będzie zadowolona kiedy to przeczyta.
-Archie no chodź-
zawołał mnie Corso, a ja natychmiast poszedłem za nim. Kierowaliśmy się w
stronę ich sali ćwiczeń, bo Sony chce coś sprawdzić. Black podłączyć się do
komputera i skopiował wszystkie dane na dysk. Wszystko szło dobrze do czasu, aż
nie przylazł Eddie.
-Co wy tu robicie!?-
podniósł głos, na co Sony uniósł brwi.
-Eddie!?
-Carter to ty!?- co
za Carter?
-Eddie mamy poważny
problem chodzi o metafluxa…
_________________________________________
Dam dam dam!! - trochę dramatyzmu xd nie wiem jakie macie odczucia po tym rozdziale, ale mi on sie bardzo podoba. Najlepszy moment to ten, kiedy Lou i Zayn sobie wszystko wyjaśnili.
Ostateczna opinia należy do was - wiecie co robić.
Bardzo dziękuję za komentarze i wejścia, bo to dla mnie dużo znaczy.
Jeszcze jedna sprawa, a mianowicie nominacja do The Versatile Blogger Award bardzo dziękuję
Chce kolejny rozdział plose
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Chciałabym, żeby Malik wygrał już ten zakład. On i Rosie są uroczy, a Louis niech będzie z Lou, bo to jest zabawne jak Tommo podrywacz zaczyna tracić kontrolę.
OdpowiedzUsuńCóż czekam na next'a
/ Vanilla
Nie, niech Rosie dowie się o zakładzie, zerwie z Malikiem i będzie z Lou xd Naprawdę rozdział jest wspaniały i dosyć długi więc wohooo!
OdpowiedzUsuńTEAM#LOSIE