niedziela, 31 sierpnia 2014

25. Grzeczne dziewczynki...



WAŻNA NOTKA POD SPODEM!! 

„Wszyscy mamy blizny, wszyscy mamy historie…”

*Rosie*
Obudziłam się wtulona w Zayna. Odruchowo spojrzałam w kierunku okna, które nadal było otwarte. Ułamek sekundy później mój telefon zadzwonił co znaczyło, że dostałam SMSa. Nachyliłam się i złapałam za komórkę, po czym odblokowałam i odczytałam wiadomość.

Od: Archie
Dzięki Rosie jestem twoim dłużnikiem. W obudowie masz to o co prosiłaś ;)

Na samą myśl się uśmiechnęłam. Archie to dobry przyjaciel. Jestem wdzięczna, że mi to załatwił.
-Cześć aniołku- wymruczał Zayn całując mnie w czoło.- co się tak uśmiechasz do tego telefonu?
-Nic, po prostu Lou napisała, że mamy dziś sesję- nie mogę mu o tym powiedzieć, bo nie będzie niespodzianki.
-Lou, mhy ona jest taka śliczna- oboje spojrzeliśmy na śpiącego szatyna, który gadał przez sen. Dziwne... czy on wie, że ma takie odruchy? –to bogini- Zayn parsknął śmiechem, a ja zachichotałam pod nosem.
-Co za debil- Malik dalej się z niego nabijał, dlatego dźgnęłam go łokciem w bok. –aniołku- pacnął mnie w nos.
-To słodkie, że mówi o niej przez sen. Oni do siebie pasują- wywrócił oczami.- no nie bądź taki- szturchnęłam go lekko.- muszę iść – jęknęłam. Naprawdę nie miałam dziś ochoty się nigdzie ruszać. Wolałabym leżeć w łóżku z moim chłopakiem i się obijać. Niestety nie jesteśmy tutaj na wakacjach.
-Nie puszczę cie- przytulił mnie mocno, a chwilę później siedział na mnie okrakiem. Brunet przygwoździł moje ręce do materaca i zaczął całować. –nie idź dziś na tą sesję- mruczał między obdarowywaniem mojej szyi pocałunkami.
-Muszę. Obiecałam mu, że przyjdę- Zayn przyssał się do mojej szyi zostawiając mi malinkę.
-To pójdę z tobą- zawisł nade mną i patrzył mi prosto w oczy.
-Będziesz mnie rozpraszał.
-Fuu jesteście obleśni- zepchnęłam z siebie Zayna i spojrzałam na autora tych słów. Louis leżał i zniesmaczony się mi przyglądał. Zachichotałam przypominając sobie sytuację z przed kilku minut. Szatyn zmieszany zmarszczył brwi.- co cie śmieszy blondyneczko?
-Lou- uniósł brwi, a moment później uderzył się dłonią w czoło.
-Znowu gadałem przez sen?!- przytaknęliśmy.- boże- przeczesał ręką włosy. – musisz mi dać jej numer misiek- pokiwałam przecząco głową.- w takim razie pójdę z tobą na sesję i sam wezmę- wzruszyłam ramionami, a potem cmoknęłam Zayna przelotnie w usta i poszłam do łazienki razem z ubraniami. Wzięłam szybki prysznic, a potem założyłam na siebie czystą bieliznę, białą bluzkę z rękawem 3/4, którą wpuściłam w czerwoną spódniczkę do połowy ud. Na stopy założyłam czarne tenisówki. Rozczesałam włosy i pomalowałam rzęsy tuszem, a usta błyszczykiem. Psiknęłam się jeszcze perfumami i wyszłam. Chłopaków już nie było, dlatego poszłam do kuchni po drodze biorąc torebkę. Wszyscy siedzieli przy stole i zajadali śniadanie.
-Loui idziesz, czy nie?- szatyn pokiwał głową. Wstał, kończąc kanapkę i poprawiając włosy.
-Może być?- przytknęłam, a potem podeszłam i cmoknęłam Zayna w usta. Razem z Tomlinsonem wyszliśmy i promem podjechaliśmy pod studio. Przywitałam się z recepcjonistką, a potem windą wjechaliśmy na odpowiednie piętro. Lucy już czekała i rozmawiała z Troy’ em o sesji. –siemasz Lou- brunetka zmarszczyła brwi, ale później się lekko uśmiechnęła. Fotograf wysłał nas do stylistek, które zrobiły nas na bóstwa.
*Lucy*
Rosie jeszcze szykowała się w garderobie, a ja wykorzystałam chwilę i poszłam zapalić. Stałam oparta o barierkę i niszczyłam sobie płuca dymem nikotynowym, kiedy usłyszałam za sobą odchrząknięcie. Przekręciłam głowę i zobaczyłam Tomlinsona. Szczerze, to trochę mnie zdziwiło, że Rose zabrała go ze sobą.
-Grzeczne dziewczynki nie powinny palić- stanął tuż obok w identycznej pozycji. Zacisnął dłonie na balustradzie, co uwydatniało jego bicepsy.
-Nie powinny też gadać ze złymi chłopcami, a jednak rozmawiamy- puściłam mu oczko, na co się zaśmiał.
-Wyskoczymy gdzieś?
-Nie.
-Co!? Czemu!?- odwrócił się do mnie przodem i mordował wzrokiem.
-Bo twoja dziewczyna będzie wkurwiona- zmarszczył brwi. –Jamie?- uniósł na mnie brwi, a potem się chytrze uśmiechnął.
-Czyli jednak mnie sprawdzałaś?
-Nie, ale jesteś na pierwszej stronie gazet. Podobno innym gościom przeszkadzaliście. Proponuję ci zatkać jej czymś usta- zgasiłam peta i chciałam wejść do środka, kiedy szatyn szarpnął mnie za łokieć. Stałam z nim oko w oko.
-Dzisiaj o dwudziestej?
-Mam plany. Ja i mój chłopak- skłamałam. Nie chcę chodzić na randki. Po za tym mówią o nim, że zalicza wszystko co się rusza. Cały czas piszą, że przelizał się z jakąś laską w klubie. Phi ja nie będę kolejną na jego liście.
-Stój!- wrzasnął za mną i znowu staliśmy twarzą w twarz.- jaki chłopak? Kto!?
-Marko Wincent…
*Louis*
-Że kurwa kto?!- teraz to się wkurwiłem. Ten chuj na nią nie zasługuje! Ona nie jest jego ligą!
-Umyj uszy i puść- warknęła, ale ja nie miałem w planach poluzowania uchwytu na jej nadgarstku. –będę miała siniaka psycholu!- syknęła, a potem poczułem pieczenie na policzku. Ta wiedźma mnie spoliczkowała!
*Rosie*
W czasie sesji Louis mordował wzrokiem Lucy, która bawiła się w najlepsze. Widać, że kocha to co robi. Uwielbia pozować i sprawia jej to frajdę. Troy zakończył zdjęcia, a my zaczęliśmy się powoli zbierać. Pożegnałam się z brunetką buziakiem w policzek, a potem wyszła.
-Loui idziesz?- szatyn nie dał znaku życia. Zawzięcie nad czymś główkował i wyglądał jak w depresji. –Loui?- zamachałam mu ręką przed oczami.- Loui!- wrzasnęłam i pacnęłam go w nos palcem.
-Co!?- ścisnął za mój nadgarstek.
-Przepraszam- mruknęłam. Bałam się go w takim stadium. Teraz był wściekły, a ja mogłam tego gorzko pożałować. Jego oczy pociemniały, a on zabijał mnie wzrokiem.
-Misiek- westchnął i szybko mnie puścił.- przepraszam cie, ale…
-Dała ci kosza.
-Chodź wracamy- wstał i zarzucił ramię na moje barki. Nie mogłam jeszcze wrócić do hotelu, musiałam coś załatwić.
-Loui, bo ja… no wiesz… muszę jeszcze pójść w jedno miejsce- wzruszyłam nieśmiało ramieniem.
-Aaaa spoko, to chodź.
-Ale sama.
-Taa- mruknął.- nie ma co, druga osoba, która ma dość mojego towarzystwa. Po co mnie zabierałaś ze sobą, co!? Żeby dać mi nauczkę!? Pośmiać się!?- zaczął krzyczeć, a mnie robiło się z sekundy na sekundę coraz bardziej przykro. – odpierdolcie się wszyscy!- wrzasnął i poszedł w innym kierunku. Zraniłam go. Było mi cholernie przykro i źle z tego powodu, ale musiałam to zrobić, ponieważ Lou powiedział by o wszystkim Zaynowi. Wyjęłam komórkę i wstukałam szereg cyferek, po czym nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Halo?- po drugiej stronie usłyszałam męski głos.
-Dzień dobry, tutaj Rosie Gonzales.
-Skąd masz mój numer?- warknął niezadowolony.
-Od przyjaciela. Muszę z panem porozmawiać, to ważne.
-Nie mam czasu dziewczyno.
-Sam pan mówił, że jest moim dłużnikiem i jeśli będę czegoś potrzebować, to się pan odwdzięczy. Proszę tylko o jedno spotkanie w parku na ławce pod wierzbą.
-Eh, no dobrze za dziesięć minut tam będę- rozłączył się, a ja zmierzałam w wyznaczonym kierunku.
*Louis*
Czemu ludzie muszą być aż tak fałszywi!? Myślałem, że misiek jest inny, a tu proszę kolejne rozczarowanie, to taka sama zołza jak wszystkie inne… tak sama jak Lucy! Mogła mieć Louisa Niesamowitego Tomlinsona, ale woli chodzić z największym ciulem w galaktyce. Pewnie mu już dupy dała. Poszedłem do klubu, żeby odreagować, kiedy przypałętał się jakiś blondas. Zamówił tak jak ja whisky i kątem oka mi się przyglądał. Nie lubię jak ktoś się tak nachalnie gapi, no chyba, że to jakaś ładna panienka…
-Masz jakiś problem?- zapytałem w miarę spokojnie, upijając łyka alkoholu, a potem obracając szklankę na blacie.
-Wyglądasz na zdołowanego- no co ty kurwa nie powiesz!? Sam bym na to nie wpadł, że jestem zdołowany. Za kogo ten frajer się ma?!- to powinno pomóc- przysunął mi woreczek z białym proszkiem pod nos. –jakbyś jeszcze potrzebował to dzwoń- podał mi swoją wizytówkę i jak gdyby nigdy nic sobie poszedł.
-Kretyn- podsumowałem. Zacząłem przyglądać się opakowaniu, aż doszedłem do wniosku, że nie mam nic do stracenia. Wsypałem zawartość do literatki i zamieszałem słomką, którą wyjąłem z kubka. Wypiłem całą zawartość od razu…
*Rosie*
Czekałam na ławce, kiedy zakapturzona postać usiadła obok mnie. Serce zaczęło mi bić szybciej, ale zwolniło, gdy mężczyzna zdjął kaptur. Obok mnie siedział sam Sony Black.
-Co to za sprawa niecierpiąca zwłoki?- mruknął niezadowolony.
-Skąd pan ma tą bransoletkę?
-Tylko po to mnie tu ściągnęłaś?! Myślisz, że tak po prostu opowiem ci o swojej przeszłości!?- wyśmiał mnie, a ja spuściłam głowę. Ma rację- jestem głupia.- Rosie nie mam czasu na takie bzdury.
-Co jeśli znam osobę, która posiada identyczną?- jego wyraz twarzy zmienił się od razu.
-Kto to!?
-Najpierw chcę odpowiedzi.
-No dobra- westchnął, a potem zaczął mi opowiadać. Mówił o tym, że pracował dla Technoidu razem z Eddie’ m, jak stworzyli metafluxa… O ucieczce z ciężarną żoną i o wypadku. – teraz twoja kolej młoda. Kto ma identyczną bransoletkę?
-Z- Zayn- Sony wstał i bez słowa odszedł.
*Zayn*
Rosie wróciła około szesnastej, ale bez Tomlinsona. Louis przyszedł nad ranem, około siódmej. Tłumaczył się, że był u Jamie i ją posuwał. Nie przeszkadza mi to, nawet się cieszę, że ta psycholka się ode mnie odwaliła. Teraz najważniejszy jest aniołek i finał. Ćwiczyliśmy w holotrenerze, ale za cholerę nie mogliśmy się zgrać. Tommo cały czas miał sapy do blondyneczki, która była nieobecna. Po męczarniach poszliśmy do salonu, gdzie jak za starych dobrych czasów chcieliśmy z Liamem obejrzeć film, ale przylazł Harry. Szturchnąłem ciemnego blondyna, żeby się zapytał Hazzy.
-Harry?- lokaty kiwnął tylko głową na znak, że ma mówić.- ty jesteś singlem, nie?- przytaknął.- bądź moim skrzydłowy.
-Co ty dupcys? Jaki skrzydłowy?- zaśmiał się, na co wywróciłem oczami. Oni nie potrafią tak wprost.
-Do Liasia przyjeżdża jego dziewczyna Sue, ale on jest też z Kali, której powiedział, że zerwał z Susie. Masz trzymać Sue z daleka, żeby ona i Morgan się nie spotkały, a Liam nie miał przejebane- wyszczerzyłem ząbki, a Styles się zgodził.
-Ty Liam, a ta Sue to ładna jest?- Payne wywrócił oczami, ja za z zacieszem przytaknąłem.   
-I jest wolna, dlatego startuj, to aniołek tylko, że w brązowych włosach- puściłem mu oczko, na co pokręcił z niedowierzaniem głową. Przez salon przeleciał Boo Bear i pobiegł do kuchni. Wyjął szklankę, do której nalał coli i coś wsypał. Wypił jednym duszkiem i usiadł obok nas. –co to było?
-Magnez na wzmocnienie- mruknął od niechcenia.
-Dobra, gadaj co jest?- Liaś wyprostował się i usiadł na podłokietniku, dokładnie lustrując naszego przyjaciela.
-Nic nie jest, a co ma być?- zaśmiał się pod nosem.- wszystko jest dobrze- wzruszył ramionami, a potem przyszła Rosie.
-Loui przepraszam za tamto, ale musiałam iść sama- wzruszyła nieśmiało ramieniem.
-Taa spoko nic się nie stało- wstał i poszedł do naszego pokoju.
-Coś ty mu zrobiła?- zmarszczyłem brwi. Nie żeby coś, ale on zawsze jest taki przydupiony jak starzy powiedzą mu coś w typie: „Jesteś wyrodnym synem”, albo „Zwykły nieudacznik”.
-Musiałam coś załatwić, a to była tajemnica i powiedziałam, że muszę iść sama, a on wpadł w histerię- objąłem ją ramieniem i przyciągnąłem bliżej swojej klatki piersiowej całując w czubek głowy. Blondyneczka zawinęła swoje ramiona wokół mojego pasa. –myślisz, że mi wybaczy?
-Na pewno. Boo nie potrafi się długo gniewać- znów ucałowałem jej czoło. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę i poszliśmy do pokoju, gdzie walnęliśmy się do łóżka i zasnęliśmy.
*Archie*
Sony gdzieś wyszedł, a wrócił po godzinie. Podał Corso kilka brązowych włosów i wyrwał kilka swoich.
-Corso porównaj te próbki i daj mi jak najszybciej znać- Pirats według zaleceń poszedł do laboratorium.
-Gadałeś z Rosie o Zaynie?- zmarszczył brwi i patrzył na mnie podejrzanym wzrokiem. – zauważyłem to, kiedy kazałeś znaleźć pomocników. 
 ____________________________________________
Okay, to już dwudziesty piąty rozdział uf. 
Mam dla was kilka propozycji i wyjaśnień, więc:
1) Zostały nam jeszcze dwa rozdziały, a potem startujemy z drugą częścią, KTÓRA BĘDZIE NALEŻAŁA DO LOUISA I ROSIE!! Cieszycie się? Nawiązując chcecie, żeby była ona pisana na tym blogu, czy może mam założyć nowego??
2) Znacie może kogoś kto (lub, któraś z was zajmuje się) robi szablony?? Chciałabym nowy szablon z Rosie, Louisem i Zaynem.
3) I znowu to samo mam mega dylemat i nie wiem jak do końca pociągnąć to opowiadanie Rayn or Losie? Who knows?! 
4) Jestem niesamowicie wdzięczna tym osobom, które regularnie komentują. To wy sprawiacie, że chce mi sie pisać i robię to z wielką przyjemnością. (♥ dla was xd)
5) Chciałam zapytać czy istnieje możliwość, aby ktoś polecił tego bloga u siebie? Naprawdę zależy mi na czytelnikach jak i nieco większej ilości komentarzy - byłabym wdzięczna za pomoc. 
Podsumowując, dzięki wielkie, że jesteście!! 
Buźka miśki ;**

4 komentarze:

  1. No nie weź lubię Lou, ale w tym opowiadaniu Zayn podbił moje serduszko. Dlatego jestem Rayn shipper xd
    A co do rozdziału Lou i Lucy mnie rozwalają.
    Rosie jest taka urocza, że można ją schrupać, więc zaklinam niech ona będzie z Zayn'em xd
    #Zoey

    P.S. Zapraszam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * Miało być czekam na następny rozdział xd
      Haha Wariatka ma racje Rayn Schipper 4ever hahaha xd

      Usuń
  2. Hmmm od czego by tu zacząć. Rozdział jak zawsze genialny. Mam podobne zdanie jak Zoey. Rayn mi bardzo odpowiada. Jeśli chodzi o polecenie bloga to spokojnie jak napisze nowy rozdział u siebie co nastąpi mam nadzieje jutro to wspomnę o twoich blogach. Pozdrawiam i życzę ogromnej weny. :] <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że będzie druga część i mam nadzieję że na tym samum blogu, pozdrawiam i będę śledziła dalsze losy...

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy