niedziela, 29 czerwca 2014

20. Tak, yes, si…



„Nigdy nie porażka, zawsze lekcja.”

*Liam*
Siedziałem w kuchni i myślałem nad tym wszystkim. Lubię Kali, ale lubię też Sue… cholera to trudne. Obie są bardzo ładne i urocze na swój sposób. Włączyłem laptopa i wszedłem na skype. Kontakt Susie był dostępny, dlatego postanowiłem do niej zadzwonić. Po chwili na ekranie pojawiła się śliczna brunetka, która jak zwykle była uśmiechnięta.
-Cześć Liam- zamachała do mnie co od razu wywołało u mnie śmiech. Ona zawsze potrafi poprawić mi humor.
-Hej, co tam?- Louis i Zayn nie wiedzą, że od jakiś dwóch miesięcy spotykam się z Susan. Nie chcę im mówić, bo zależy mi na tej dziewczynie, a oni zawsze się mieszają.
-Dobrze, ale tęsknię- nieśmiało wzruszyła ramionami. – jak turniej?
-Były małe komplikacje, ale już jest dobrze- westchnąłem. Cały czas myślę o Kali. Boże proszę niech ona wyjdzie z mojej głowy.
-Stało się coś?- brązowooka zmarszczyła brwi. Już miałem odpowiedzieć, kiedy do salonu weszła Morgan. Salon był połączony z kuchnią, dlatego widziałem dokładnie co robi. Brunetka uśmiechnęła się do mnie, a potem podeszła bliżej.
-Cześć Li- cmoknęła mnie w policzek. – mam dla was niespodziankę- uśmiechnęła się, a potem usiadła obok. Dokładnie ją obserwowałem. –nie jesteś ciekaw?- ona jest naprawdę piękna.- Liam?- i tak ładnie mówi moje imię.- Liam!- pstryknęła mi palcami pod nosem.
-Co!?- krzyknąłem, a ona zmarszczyła brwi. Robi to w identyczny sposób co Sue. Boże Susan! – Susie zadzwonię później- brunetka pokiwała głową, a potem się rozłączyła. – okay, co to za niespodzianka?
-Susie to twoja dziewczyna?
-Przyjaciółka- wiem, że nie powinienem kłamać, ale musiałem to zrobić. Nie chciałem niszczyć relacji z Kali. Zależy mi na Morgan i nie chcę, żeby była smutna. – co z tą niespodzianką?
-Następny mecz gracie z Shadows za dwa dni, potem kolejno z Rykers i Cyklops, a dziś macie wywiad. Cieszysz się?- była taka podekscytowana.
-Tak- mruknąłem.
-Stało się coś?
-Nie wszystko w porządku, tylko jestem zmęczony treningiem- pokiwała pionowo głową, że rozumie.
-Wiesz może, gdzie jest Rosie? Mam do niej sprawę.
-Jest u nas w pokoju- cmoknęła mnie w policzek i powiedziała ciche dzięki, po czym opuściła kuchnię. Westchnąłem głęboko i przeczesałem dłonią włosy. Nie chce mi się dziś iść na ten wywiad.
*Rosie*
Leżałam na łóżku Zayna i głośno się śmiałam. Chłopak mnie łaskotał całując po szyi. Drzwi pokoju się otworzyły, a ja odskoczyłam od bruneta. W progu stała uśmiechnięta Kali.
-Cześć- usiadła obok nas na materacu. –Rosie mam niespodziankę- zmarszczyłam brwi. Niespodzianka dla mnie? Dziwne.- ludzie z marketingu chcą, żebyś wystąpiła w reklamie- pisnęła.
-Kali ja się nie nadaję do takich rzeczy.
-Pójdę tam z tobą- Zayn objął mnie ramieniem.
-W tym czasie wy macie wywiad. Ja z tobą pójdę- ja nie dam rady! Niech oni na mnie tak nie naciskają! –okay Rosie idź się ubrać, a potem lecimy- brunetka klasnęła w dłonie, a potem wyszła.
-Nie chcę tam iść- mruknęłam niezadowolona.
-Będziesz świetna- pocałował mnie, a ja pogłębiłam buziaka. Moment później leżałam już pod nim i pozwalałam, żeby całował moją szyję i usta. Przyssał się i zostawił mi czerwony ślad. –jesteś moja-szepnął mi do ucha, a ja się uśmiechnęłam. Pierwszy raz w życiu czuję takie niesamowite ciepło w brzuchu. Czy to jest właśnie ten stan zakochania? Czy to możliwe, że zakochałam się w Zaynie ze wzajemnością? – nie chcę cie puszczać- mruknął niezadowolony na co się zaśmiałam pod nosem. Później wstałam i poszłam do mojego pokoju. Z szafy wyjęłam sukienkę do kolan z czarną górą na ramiączkach oraz dołem w czarne groszki, z którą poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się. Pomalowałam się, a potem wyszłam do pokoju. Na nogi wsunęłam białe vansy, a na ramiona nałożyłam jeansową kurtkę. Zabrałam niebieską listonoszkę, w której miałam wszystkie potrzebne rzeczy. Poszłam do salonu, gdzie siedziała Kali i Aarch. Dziennikarka rozmawiała z wujkiem o dzisiejszym wywiadzie. Mówiła jakich pytań możemy się spodziewać oraz że idzie ze mną na spotkanie w sprawie tej reklamy. Już miałyśmy wychodzić, kiedy zatrzymał mnie Malik. Chłopak mnie przytulił.- będziesz świetna- złączył nasze wargi w pocałunku, a potem poszłam. Jechałyśmy z Kali promem jakieś dziesięć minut. Weszłyśmy do wielkiego budynku, gdzie spotkałyśmy recepcjonistkę, która pokierowała nas do odpowiedniego miejsca.
-Cześć Rosie, jestem Troy- podał mi dłoń wysoki brunet. Na oko mógł mieć z dwadzieścia lat. Miał brązowe oczy i był bardzo przystojny. –chciałbym żebyś wystąpiła w reklamie szamponu- zmarszczyłam brwi. Przecież mogli wziąć kogoś innego, dlaczego akurat padło na mnie? –generalnie chodzi o to, że teraz Snow Kids są na fali, a ty jesteś bardzo ładna- puścił mi oczko, a potem wręczył kilka kartek. Zaczęłam je czytać, a Troy w między czasie nakreślił mi scenerię. –okay to możemy kręcić? Reklamę wyemitujemy juto.
-Ale już jutro?- pokiwał pionowo głową.
-Rose idź do stylistek – wskazał na grupę dziewczyn. Według jego zaleceń poszłam do nich, a one zmierzyły mnie wzrokiem od stóp do głów. Potem podały mi neonowy kostium kąpielowy koloru różowego. Grzecznie się w niego przebrałam, a potem zrobiły mi makijaż…
*Zayn*
Poszliśmy na ten cały wywiad. Rocky zadawał nam pytania, które bardziej dotyczyły naszego życia prywatnego, niż footballu. Chodzi o takie rzeczy jak co podoba się nam wszystkim w aniołku, czy Amy. Bez przesady, przecież nie będę mu mówił czy aniołek dobrze całuje czy nie, ale całuje zajebiście.   
-Louis, a tobie co się podoba w Rosie?- zmarszczyłem brwi i z uwagą przyglądałem się Tomlinsonowi.
-Hmm misiek jest naprawdę śliczny i ma fajny tyłek, dobrze całuje i jest urocza- uśmiechnął się.
-Chwilkę… myślałem, że Rosie jest dziewczyną Zayna?- dziennikarz spojrzał na mnie, a ja wywróciłem oczami. –wytłumaczysz nam, dlaczego Louis całuje twoją dziewczynę?
-Na początku to on do niej startował- mruknąłem. –teraz aniołek jest mój.
-Się zobaczy- uśmiechnął się Tommo. – jeszcze mam szanse- zwłasza z twoim podejściem. On myśli, że ona wskoczy mu do łóżka, tylko dlatego, że dobrze wygląda i jest dziany. Niestety blondyneczka taka nie jest. Ona jest… jak małe dziecko, któremu trzeba poświęcać dużo czasu, żeby ci zaufało.  Musisz przytulać, chodzić na spacery… kochać i być w ciężkich chwilach oraz pocieszać. Ona nie zrzuci ubrań, gdy on pstryknie palcami.
*Rosie*
Troy powiedział, że reklama będzie świetna i chce podpisać ze mną kontrakt. Twierdzi, że nadaję się na modelkę, a to jest niedorzeczne, przecież ja się na tym nie znam.
-To jak dasz mi znać do jutra?- przytaknęłam. – reklama będzie wyemitowana jutro o dwunastej- wyszczerzyłam oczy. Jejku niczym prędkość światła… - do zobaczenia- cmoknął mnie w policzek, a ja z Kali wróciłyśmy do hotelu. Położyłam się na sofie i oglądałam telewizję. Akurat leciał wywiad chłopaków i Amy. Ten cały dziennikarz zadawał im bardzo dziwne pytania, a po minie Zayna było widać, że nie podoba mu się ta sytuacja.
-A gdzie macie Rosie?- zmarszczyłam brwi. Wszyscy patrzeli teraz na Malika.
-Musiała coś załatwić.
-Zayn, Rosie jest twoją dziewczyną i nie wiesz co załatwia?- Rocky wyszczerzył na niego oczy. Chwilunia… czy on powiedział, że ja jestem dziewczyną Malika? Cieszy mnie fakt, że nie zaprzeczył.
*Zayn*
Po wywiadzie poszliśmy na pizzę, a do hotelu wróciliśmy około dwudziestej pierwszej. Aniołek spał na sofie, dlatego wzięłam ją na ręce i zaniosłem do łóżka. Kiedy już miałem wychodzić to się przebudziła.
-Siemka aniołku- blondyneczka się uśmiechnęła i pociągnęła mnie za rękę. W ten sposób leżałem obok niej. –jak reklama?  
-Dobrze, Troy chce podpisać ze mną umowę. Wiesz, żebym była twarzą i takie tam… - powiedziała jakby smutna.
-Nie cieszysz się?- zmarszczyłem brwi.
-Zayn ja się nie nadaję do takich rzeczy- ziewnęła. – jak wywiad?
-Chyba dobrze, Rocky zadawał głupie pytania- westchnąłem.- wkurzył mnie Louis  jak mówił co w tobie lubi- blondynka przytuliła się do mnie, a ja mocno ją do siebie przyciągnąłem. –nie lubię jak Louis się do ciebie podwala.
-To twój przyjaciel.
-A ty jesteś moja- pocałowałem ją we włosy.
-Co to znaczy, że jestem twoja?- spojrzała mi prosto w oczy, a ja cmoknąłem ją w usta.
-Jesteś moją dziewczyną… no jeśli chcesz nią być- wyjaśniłem. Jest dla mnie ważna i zrobiłbym dla niej wszystko. –chcesz?- musnęła moje wargi.- mam to traktować jako tak?- blondyneczka zachichotała pod nosem i znowu mnie pocałowała. –czyli, że tak, tak?- po raz kolejny z uśmiechem złączyła nasze wargi.
-Tak, taka odpowiedź cię satysfakcjonuje? – zapytała z wesołą minką. –tak, yes, si…- teraz to ja ją uciszyłem całując. Oderwaliśmy się, aby zaczerpnąć powietrza. – sądzisz, że powinnam zgodzić się na propozycję Troya? – wzruszyłem ramionami.
-Nie wiem czy chcę, żeby inni podrywali moją dziewczynę.
-Ty nie masz konkurencji, prędzej ja, bo każda laska się za tobą ogląda- wydęła lekko dolną wargę na co potarłem jej brodę.
-Aniołku nie gadaj głupot- mruknąłem. Przecież ona jest śliczna, a ma taką niską samoocenę. –idziemy spać?- pokiwała pionowo głową, a potem przytuliła się do mnie i zasnęła.
*Louis*
Nie odpuszczę dopóki nie wygram zakładu z Zaynem.  Szykuję małą niespodziankę dla mojego przyjaciela. Zayn się ucieszy, albo i nie… większą frajdę będę miał ja i reszta. Chociaż… nie, misiek też nie będzie szczęśliwy, ale ja ją pocieszę. Jeszcze tylko dwa dni i Malik zrobi papa Gonzales, a ona powie hello Tommo. Heh po prostu nie mogę się już doczekać jego miny. Liam poszedł ich obudzić, a ja zrobiłem nam śniadanie. Muszę zaimponować czymś miśkowi. Robiłem gofry, kiedy mój telefon wydał z siebie dźwięk. Złapałem za urządzenie i spojrzałem na wyświetlacz. Napis, który widniał na ekranie wywołał u mnie uśmiech. Nacisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem komórkę do ucha.
-Siemka słonko, kiedy będziesz?
-Jutro i przyjdę na wasz mecz- zaśmiałem się pod nosem. Ona też nie wie o tej niespodziance. Jestem po prostu genialny. – co ci odwala Tomlinson?- warknęła. Zabawię się już teraz po co czekać do jutra? Hahaha.
-Nie będziesz zadowolona, ale Zayn ma kogoś.
-Co?!- pisnęła na co lekko się skrzywiłem. Szczerze? Nie przepadam za nią, bo jest szmatą, która wskoczyłaby do łóżka każdemu. Próbowała z Liamem, próbowała ze mną, ale nie daliśmy jej się omotać. Przyjaźń była ważniejsza, ale jak to mówią w miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone. Do miśka nic nie czuję, ale to jest takie jakby starcie, które wyłoni najlepszego z naszej trójki. –co to za szmata!? Rozkurwię mu łeb! Ma z nią w tej chwili zerwać! W tej chwili masz…!
-Ey! Ogarnij się, sama mu powiesz jutro. Jestem pewien, że się ucieszy twoją wizytą. Do kiedy zostajesz?- wyjąłem kolejnego gofra na talerz i robiłem kolejne.
-Do końca waszego udziału w turnieju- fuknęła na co wywróciłem oczami. –nie pozwolę mu się z nią pieprzyć! A może ty się za nią weźmiesz?
-Taa może- do kuchni weszły gołąbeczki. Oboje mieli rogale na ustach i trzymali się za rączki. Jejciu jakie to słodkie… zaraz zwrócę wczorajszą kolację!
-Siemasz Tommo- uśmiechnął się Malik, a misiek zamachała do mnie dłonią. Kiwnąłem głową i słuchałem paplaniny tej idiotki.
-Czy on tam jest!? Masz mi go w tej chwili dać do telefonu Louis! Nie będzie sobie ze mną pogrywał! Już…
-Muszę kończyć, na razie- nie czekając na jej odpowiedź rozłączyłem się i włożyłem białego iPhone do kieszeni szarych dresów. Do kuchni wchodzili po kolei Amy, Niall, Harry i Liam. Położyłem talerz na stole, a oni się częstowali. – misiek smakuje ci?- blondynka uniosła głowę i się uśmiechnęła.
-Są pyszne- na te słowa się uśmiechnąłem. Miło jak ktoś docenia twoją pracę. To… fajne uczucie.
-Jutro gramy z Shadows, a dzisiaj co robimy? – zagadnął Harry. Ostatnio nawet się dogadujemy, ale jak się dowie co planuję w związku z jego psiapsiółką to nasza dobra znajomość się skończy.
-My z aniołkiem idziemy na basen- wywróciłem oczami.
-Ja i Amy idziemy na spacer- przytaknąłem. Jego plany mnie najmniej obchodzą i tej wariatki, której matka mogła wszystko spieprzyć.
-Idziemy biegać?- Styles przystał na moją propozycję. Wszyscy teraz patrzeliśmy na Payne’ a, który siedział cicho jak mysz pod miotłą. Dziwne nie? On zawsze ma coś do powiedzenia, a teraz? Zachowuje się jakby zabrakło mu śliny.
-Hej Li!- dołączyła do nas Kali.- to co idziemy?- Liaś lekko zmieszany podrapał się w tył głowy  zagryzając przy tym dolną wargę. Noo to już wiemy czemu nie chciał się dołączyć do zakładu. On chce po prostu pieprzyć Kali! Po śniadaniu razem z Harrym ubraliśmy adidasy i poszliśmy do parku. Aarch dzisiaj przesunął trening na popołudnie, dlatego mogliśmy na spokojnie zająć się sobą. W sumie spoko pobiegać, bo to wzmacnia odporność, poprawia sprawność fizyczną, a ta z kolei podnosi umiejętności i możliwości seksualne, poprawia pracę mózgu, odchudza, wzmacnia kości i wspomaga budowę mięśni, stabilizuje ciśnienie krwi, wspomaga układ krwionośny i serce, no i to zdrowie. Same plusy. Czas podczas biegania wykorzystywałem, by dowiedzieć się więcej o miśku oraz wypytywaniu Hazza o to co czuje do blondynki. 
______________________________
Miśki wy moje!! Ten rozdział wyszedł mi do dupy!! Nie mam ostatnio motywacji, bo spowodowane jest małą liczbą komentarzy ;'(( Zaskoczcie mnie i dajcie siłę do dalszego pisania!! 
Buźka miśki ;** 

niedziela, 22 czerwca 2014

19. Będzie dobrze aniołku



WYJAŚNIENIE POD ROZDZIAŁEM- PRZECZYTAJ KONIECZNIE!! JEŚLI CHCESZ BYĆ W TEMACIE TEGO OPOWIADANIA!!
„Życiowe bitwy nie zawsze wygrywają silniejsi i szybsi, lecz prędzej czy później tym, który wygrywa, jest ten, który nieustannie myśli, że może wygrać…”

*Harry*
Już tylko kilka sekund dzieliło nas od starcia z Xenons. Wyszliśmy na boisko już drugi raz od czasu, kiedy tutaj przyjechaliśmy. Szło nam dobrze. Starałem się obronić każdą bramkę zważając na to, że Żar Xenonu to najpotężniejszy flux w galaktyce. W pierwszej połowie drużyna Luura prowadziła z nami 2:1. W drugiej połowie zremisowaliśmy z nimi za sprawą gola Rosie. Czułem się słabo mimo, że spałem podczas meczu. Zacząłem się chwiać, a obraz zaczął mi się rozmazywać…
*Rosie*
Luur biegł w stronę naszej bramki, ale Harry spał i nie zdążył obronić. Mecz zakończył się wygraną Xenons 4:3. Mieliśmy już schodzić, ale Harry się nie ruszał. Cały czas spał. Podeszłam do niego i próbowałam obudzić, ale nie reagował.
-Harreh proszę- zaczęłam nim lekko potrząsać. – Harreh proszę obudź się- głos powoli zaczął mi się łamać. Brunet przestał oddychać. –Harry!- w oczach zaczęły gromadzić się łzy, które spływały strumieniami po moich policzkach. Moja największa obawa się sprawdziła… -Harry!- krzyczałam przez płacz. Zayn obiął mnie w pasie i odciągnął od Stylesa, którego Liam i Louis znieśli z boiska. Szarpałam się, bo chciałam być teraz blisko niego, a Zayn mi nie pozwalał. Zanieśli go do promu, którym jechaliśmy do hotelu, gdzie moim przyjacielem miała zająć się Dame Simbaj. Płakałam całą drogę w koszulkę Malika, który bezskutecznie próbował mnie uspokoić.
-Nie płacz aniołku, wszystko będzie dobrze- mówił całując mnie we włosy. Nie będzie. Przez cały czas boję się, że on kiedyś zaśnie i nie obudzi się, że zostawi mnie samą. Mój koszmar właśnie się sprawdził, a ja? Jestem w rozsypce. Kocham Harrego jak brata, którego nie mam. Nie chcę, żeby coś mu się stało. Cała roztrzęsiona i z pomocą mulata weszłam do hotelu. Windą wjechaliśmy na nasze piętro. Dame Simbaj zabrała Harrego do swojego gabinetu na obserwację i badania, a ja siedziałam pod drzwiami i płakałam. On musi się obudzić. Harry nic złego nie zrobił, zawsze jest miły i uczynny… to ja powinnam być chora, a nie on! Harreh nie zasługuje na to, by cały czas walczyć ze strachem, że może się nie obudzić.  
*Zayn*
Jest mi jej szkoda. Nie powinna tak cierpieć. Siedziała pod gabinetem Dame Simbaj dobre trzy godziny. Zrobiłem jej herbaty i poszedłem jej zanieść. Blondynka siedziała skulona i obejmowała nogi ramionami. Głowę miała opartą o kolana i pochlipywała. Usiadłem obok niej i lekko trąciłem ją ramieniem. Aniołek uniósł głowę i spojrzała na mnie pustym wzrokiem.
-Będzie dobrze aniołku- podałem jej kubek na co lekko się uśmiechnęła, a potem pokiwała przecząco głową.- Harry jest silny, a to pewnie przez ten trening… Aarch nas wymęczył-objąłem ją ramieniem i przytuliłem. Drzwi się otworzyły, a wyszedł przez nie Styles.
-Rosie co ci się stało?- przykucnął przy nas, a blondynka przyległa do niego ciałem.- zrobili ci krzywdę?- wywróciłem oczami. Za kogo on nas ma!? Ja nie pozwolę jej skrzywdzić. Znajdę rozwiązanie, żeby unieważnić zakład. Potrzebuję jeszcze trochę czasu.
-Bałam się o ciebie- płakała w jego ramię. Lokaty gładził jej włosy. –nie rób mi więcej takich rzeczy-aniołek dławił się własnymi łzami.
-Obiecuję, chodź spać- wziął ją na ręce i poszedł do swojego pokoju. Czyli dziś on chce z nią spać? Co za palant! Na co on liczy? Przecież blondyneczka mówiła mi, że jest dla niej jak brat. Mógłby się z tym pogodzić i przestać się starać, bo ona z nim nie będzie.
*Amanda*
Obudziłam się, a Rosie nigdzie nie było. Czyżby przeniosła się do Malika? Poszłam do łazienki się ogarnąć, a potem na trening. Wszyscy siedzieli i słuchali Aarcha. Usiadłam obok Nialla, który złapał mnie za dłoń.
-Wiedziałem, że nie jesteście jeszcze gotowi. To dla was za duży wysiłek i…
-Przecież nic mi się nie stało!- oburzył się Harry.
-Ale mogło- wtrąciła Rosie, która siedziała między nogami Zayna.
-Rosie proszę cie-westchnął zrezygnowany.- to już ćwierćfinały, a my jesteśmy tak blisko… nie po to każdy z nas się tyle pocił, żebyśmy teraz rezygnowali Aarch!
-Jestem za was odpowiedzialny i mówię, że…
-On ma racje- wtrącił Tomlinson, a my patrzeliśmy na niego jak na idiotę. Każdy wie, że on i Harry się nienawidzą, a teraz…? Zgadzają się ze sobą! Boże co się dzieje z tym światem!?
-Dobra- trener głęboko westchnął.- kto chce dalej walczyć o puchar ręka w górę- prawie wszyscy unieśli dłonie.- kto nie chce?- blondynka uniosła swoją kończynę, a Hazz popatrzył na nią z uniesionymi brwiami. Malik obiął ją i przytulił jej plecy do swojej klaty.
-Nie patrz tak Harreh- mruknęła.
-To jest moje marzenie, a ty jako przyjaciółka powinnaś mnie wspierać! Marzysz o tym samym!
-Ale nie chcę wygrywać kosztem twojego zdrowia!- uwolniła się z objęć mulata i wybiegła.
-Rosie!- Harry wołał za nią, ale zrezygnował, kiedy trzasnęła drzwiami. –cholera- zakrył sobie twarz dłońmi.
-Pójdę do niej –zaoferował Liam. Wow byłam pewna, że to Zayn poleci za nią, albo Louis, a tu proszę takie rozczarowanie. Kiedy Liam wyszedł wróciliśmy do rozmowy z Aarchem. Chłopaki jakoś przekonali go, aby nie rezygnował z nas tak wcześnie. Szczerze powiedziawszy też nie chcę rezygnować. Chcę w końcu udowodnić, że Amanda Quest też może być w czymś dobra.
*Rosie*
Harry mnie zdenerwował. Czasem jest strasznie uparty, gorzej niż małe dziecko. Dlaczego to tak trudno do niego dociera, że się o niego martwię? Czy nie potrafi zrozumieć, że jest dla mnie ważny? Kocham go i nie chcę, żeby coś mu się stało. Siedziałam na balkonie w moim pokoju i w palcach obracałam paczkę papierosów Zayna. Chłopak mówił, że go to uspokaja. Może moje zszarpane nerwy też znajdą ukojenie? Wyjęłam jednego i włożyłam do ust odpalając. Zaciągnęłam się i wypuściłam dym. Wzięłam głęboki oddech i chciałam drugi raz się zaciągnąć, kiedy ktoś nade mną stanął i głośno odchrząknął. Przekręciłam głowę i zobaczyłam Liama, który patrzył na mnie karcącym wzrokiem i tupał nogą.
-Co ty dziewczyno odpierdalasz?- zapytał siadając obok i wyrywając mi papierosa z dłoni. Zgasił go o posadzkę, a potem wyrzucił. –oddaj- wystawił dłoń w moim kierunku i czekał, aż położę na niej paczkę fajek.
-One są od Zayna- mruknęłam. Cały czas starałam się unikać jego wzroku.
-Właśnie są od Zayna, a ty nie powinnaś ich brać. No już oddawaj, bo mu powiem- niechętnie oddałam mu pudełko, a Liaś włożył je do kieszeni dresów. –mów co się stało.
-Boję się o niego, a on tego nie potrafi zrozumieć- westchnęłam.- traktuje mnie jak dziecko i jest nadopiekuńczy, ale gdy ja się martwię to jest wściekły- jęknęłam. Harry rani mnie swoją obojętnością. Nie chcę, żeby ignorował swoją chorobę. Wczoraj mało co i bym go straciła, a dziś zachowywał się jak gdyby nic się nie stało.
-Mała… faceci na ogół nie lubią jak laski się o nich martwią- spojrzał na mnie łagodnym wzrokiem, a potem przyciągnął mnie do swojej klatki. –nie miej mu tego za złe, że chce być macho.
-Bycie macho, a bycie idiotą, który nie szanuje swojego zdrowia to dwie różne rzeczy Liam.
-Rosie, powinnaś być z niego dumna, że mimo choroby stara się funkcjonować normalnie.
-Powinien bardziej uważać. Widziałeś co się wczoraj stało- podniosłam głos z wyrzutem.
-On nie chce cie martwić, dlatego… pozwól mu grać. Chodź- podniósł się, a potem podał mi dłoń, którą uchwyciłam. Wstałam z jego pomocą i wróciliśmy na trening. Cały czas unikałam wzroku Harrego, a po trzech godzinach w holotrenerze wyszliśmy.
-Yeah! Energia mnie rozpiera- Styles wypiął klatkę. – chyba pójdę pobiegać.
-Też pójdę- wszyscy unieśliśmy brwi ze zdziwienia. Czy Louis sobie z nas żartuje? Przecież nie lubi loczka. Co mu się nagle odmieniło? Może ma kolejne wahania nastroju? Harreh i Lou wyszli z hotelu, a my poszliśmy do salonu obejrzeć co leci w telewizji.
-Idziemy gdzieś?- zmarszczyłam brwi na słowa Zayna. Gdzie on chce iść? Przecież już pozwiedzaliśmy Stadion Genesis. Byliśmy na boisku, w kawiarni, nawet w dyskotece. –aniołku chodź- wystawił dłoń w moim kierunku.
-Muszę się przebrać- jęknęłam. Nie miałam dziś ochoty na spacer. Szczerze mówiąc nie miałam nawet chęci z nikim rozmawiać, co jest zasługą mojego najlepszego przyjaciela.
-Widzimy się za dwadzieścia minut- puścił mi oczko na co mimowolnie się uśmiechnęłam. Poszłam do swojego pokoju skąd zabrałam ciuchy, a potem skierowałam się do łazienki, żeby się ogarnąć. Po prysznicu ubrałam bieliznę, a na górę kwieciste legginsy, szary sweterek za tyłek z długim rękawem i conversy. Rozczesałam włosy, a potem pomalowałam sobie rzęsy, usta błyszczykiem i psiknęłam się perfumem. Starałam się przeciągać całe czynności łazienkowe, żeby tylko odwlec ten spacer. Chciałam, żeby Zaynowi odechciało się spacerowania, ale niestety… kiedy wyszłam z pomieszczenia na moim łóżku siedział brunet. –idziemy? –mimo niechęci zgodziłam się i poszliśmy na ten przeklęty spacer. Malik trzymał mnie za dłoń i cały czas do mnie mówił, ale nie potrafiłam się skupić na niczym innym niż Harry. –aniołku słuchasz mnie?- przystanął i odwrócił mnie do siebie twarzą.
-Tak- uniósł brwi, a mi zrobiło się głupio.- nie- spuściłam głowę. –przepraszam Zayn, ale ta sytuacja z Harrym mnie przygnębia- chłopak mocno mnie do siebie przytulił i głaskał moje włosy.
-Ja na jego miejscu byłbym wdzięczny za taką przyjaciółkę. Harry to idiota- mruknął, a ja odepchnęłam go.- co jest aniołku?- zmarszczył brwi.
-Nie mów tak o moim przyjacielu- warknęłam. Nie pozwolę go obrażać. Malik wywrócił oczami, a potem przeprosił. Poszliśmy na gorącą czekoladę, a później wróciliśmy do hotelu. Siedzieliśmy w pokoju Zayna i graliśmy na konsoli. 


____________________________________
Dziś trochę krótki...  Wiem, że miał to być blog o footballu, a wyszła opera mydlana, ale... nie może od razu napiszę jak to sobie wyobrażałam na początku okay? No więc:
Louis i Rosie są do siebie podobni, ale nie mieli być razem (mimo, że na początku brałam to pod uwagę)!! Football to ich wspólna pasja i odskocznia od trudów życiowych. Jest ich ucieczką od świata.
Chodzi o to, że w późniejszych rozdziałach będzie się dużo działo m.in. Louis pozna dziewczynę, która będzie inna niż te, na które dotychczas trafiał. Nie będzie dawała mu szansy co będzie go wewnętrznie niszczyć.  
Rosie dowie się o zakładzie i również w pewnym sensie to ją będzie od środka niszczyć, aż w końcu... (tego wam nie powiem ;).
Oboje mieli trudne dzieciństwo tak? Louis nie miał miłości rodziców, a Rosie wychowywała się bez matki. Oboje z tego powodu cierpią, ale nie pokazują tego zbytnio po sobie. 
Z czasem Louis będzie wspierać Rosie, a Rosie Louisa, co zbliży ich do siebie i staną się najlepszymi przyjaciółmi. 
Czy będzie happy end?? NIE WIEM!! Zależy jaki będę miała humor xd 
Okay liczę, że będziecie wyrozumiali.  
Zapraszam na nowy blog:
  Ona- córka bogatego inżyniera. Niezwykle piękna i utalentowana łyżwiarka figurowa. Zawsze uśmiechnięta, a raczej była… Co się takiego wydarzyło, że teraz jest pewną siebie i dojrzałą dziewiętnastoletnią kobietą? Odpowiedź jest banalnie prosta- została zraniona przez swoją pierwszą miłość. Kochała go i była w stanie zrobić dla niego wszystko. Był jej ulubionym narkotykiem, który mogła przedawkować, ale nadal czułaby niedosyt. Jednego dnia zawalił się jej idealny bajkowy świat. Rycerz w lśniącej zbroi stał się zwykłym dupkiem. Chciała uciec, rzucić to wszystko w cholerę… udało się. Wyjechała do Mediolanu na trzy lata. Miała trzy lata, żeby zapomnieć… Trzy lata, żeby uporać się z problemami… Trzy lata, żeby… wychować córkę…   
  On- chłopak, który cały czas wpada w kłopoty. Dupek, podrywacz i skończony cham, który nigdy nie doceniał tego co los postawił na jego drodze. Przez przypadek ją poznał, a stracił równie szybko. Jest szefem swojego gangu i królem nielegalnych wyścigów. Każda dziewczyna chciałaby być jego wymarzoną. Niestety jego serce należy tylko do niej. To ją pokochał tak prawdziwie. Ona była tą jedyną. Właśnie była. Jeden cholery błąd… Pieprzona pomyłka, której nie potrafił cofnąć. Nawet nie przeprosił… Mimo, że nie miał tego w zwyczaju to chciał… Chciał jej wyjaśnić, że to nie tak… Był przekonany, że po pewnym czasie by mu wybaczyła, bo go kochała. On też ją kochał. Sam się sobie dziwił, ale ta małolata miała coś w sobie… Nie zdążył…

   Co jeśli się spotkają?
   Dogadają się czy może nie? Czy poukładany świat blondynki znów stanie się kuszącym piekłem? Czy nieziemsko przystojny i pociągający szatan znów ją uwiedzie?
   Ona potrzebuje troski, miłości i bezpieczeństwa. Potrzebuje osoby, która usiądzie przy niej i mimo całej złości i przekleństw, po prostu przytuli oraz powie, że wszystko się ułoży.
   On całkowicie stracił sens życia. Otacza się setkami dziewczyn, które nigdy jej nie zastąpią. Jest bezuczuciowym draniem, który zawsze dostaje to, czego pragnie.
Co jeśli ona…?
A jeśli on…?
Co jeśli oni…?
Może jednak…?
A może jednak nie…?
A gdyby tak…?
   Czy może zwykły przypadek postawi ich na swojej drodze, albo manipulacja i zwykła podpucha? Więcej łez, bólu, cierpienia, zawodu, wątpliwości… więcej miłości, pragnienia, czułości, bezpieczeństwa… Więcej kłamstwa, niebezpieczeństwa, wrogów…


niedziela, 15 czerwca 2014

18. Laseczki i goście… DJ Malik!



„Cudowne uczucie mieć kogoś, do kogo można się przytulić. Tak po prostu…”

*Niall*
Staliśmy na murawie i jak sparaliżowani gapiliśmy się na wszystko dookoła. Pełno kibiców zasiadujących trybuny i dokładnie nas obserwujący.
-Ruszcie się!- usłyszeliśmy przez słuchawki. –jak tak macie zamiar grać to nie potrzebnie wychodziliście na bosko!- wrzasnął Aarch, kiedy Lightnings zdobyli gola w pierwszej minucie meczu. Spojrzałem na kuzyna, który stał z zaciśniętymi zębami i zmarszczonymi brwiami. Zayn stanął do walki o piłkę i przejął ją. Podał do Rosie, a ona strzeliła do bramki, ale niestety nie trafiła. Warren biegł w kierunku Harrego, dlatego razem z Amy próbowaliśmy go zatrzymać, niestety na daremno. Styles użył oddechu i obronił, robiąc przy tym różne akrobacje na metalowej konstrukcji. Stał na górnej stalowej rurze twarzą do publiczności, pod pachą miał piłkę, a drugą dłoń zaciskał w pięść.
-Snow Kids rządzą!- wydarł się, na co blondynka się zaśmiała, co było widać na ogromnym telebimie. I to jest podejście. Rządzimy i musimy to pokazać. Loczek zeskoczył z konstrukcji i podał Amy, która przebiegła kawałek i podała do Liama. Payne użył fluxa, żeby okiwać przeciwników i wybił piłkę wysoko w kierunku Rosie, która wyskoczyła i użyła oddechu. Kopnęła na tyle mocno, że bramkarz Lightnings złapał piłkę, ale przekroczył linię, tym samym zdobyliśmy pierwszą bramkę. Pierwsza połowa zakończyła się remisem. Zeszliśmy do szatni, gdzie czekał już na nas trener.
-Po co tu przyjechaliście?!- darł się po nas. Nikt nic nie odpowiedział.- pytam po co tu przyjechaliście!?- powtórzył, na co zmarszczyłem brwi.
-Żeby zdobyć puchar- wtrącił Liam i teraz na niego wszyscy patrzyliśmy.
-To grajcie, a nie stoicie i czekacie na cud! –westchnął głęboko.- wiem, że na tym stadionie jest niesamowita energia i nie sposób się skupić, ale zapomnijcie o widzach.  Zapomnijcie o wyniku i po prostu się bawcie. Dobra?- przytaknęliśmy.
*Rosie*
Po przemowie wujka mieliśmy jeszcze chwilę, dlatego usiedliśmy i odpoczywaliśmy. Zayn podał mi butelkę z zimną wodą, którą odkręciłam i napiłam się. Brunet znów gdzieś wyszedł, a ja siedziałam z Harrym, który drzemał na moich kolanach. Nie wiedziałam, że mój przyjaciel jest tak wygimnastykowany. Naprawdę mi tym zaimponował. Kiedy Zayn wrócił znów wróciliśmy na boisko. Mimo, że Warren i jego drużyna strzeliła nam dwie kolejne bramki, to ta połowa i zwycięstwo należało do nas. Kiedy usłyszeliśmy kończący gwizdek zaczęliśmy drzeć się jak nienormalni. Wszyscy się przytulaliśmy. Wygraliśmy! I to nie z byle jaką drużyną, ale z mistrzami, którzy w tamtym roku wygrali cały turniej. Poczułam czyjąś rękę na ramieniu, dlatego się odwróciłam.
-Gratuluję- Warren wystawił dłoń w moim kierunku. Nie czekając dłużej przytuliłam go.
-Dzięki- pisnęłam. To jeden z najcudowniejszych dni w moim życiu. Puściłam niebieską istotę i wróciłam do drużyny…
*Amanda*
Wróciliśmy do hotelu i rozeszliśmy się każdy do swojego pokoju. Rosie siedziała na łóżku i cały czas nie mogła uwierzyć, że wygraliśmy z Lightnings. Bo to jest naprawdę nierealne. My- najzwyczajniejsi nastolatkowie, którzy nie wyróżniają się z tłumu… no większość z nas się nie wyróżnia- bo trójka wspaniałych zawsze robi wokół siebie zamieszanie- pokonała mistrzów Galactik Football! Do naszego pokoju wbiegł Liam, ubrany jakby gdzieś się wybierał.
-Laski szykujcie się, zaraz idziemy świętować- uśmiechnął się.
-Was chyba pogrzało, jutro gramy mecz, a wy chcecie iść się najebać- stuknęłam się kilka razy w czoło tylko po to, żeby dać mu do zrozumienia jak jest głupi!
-Amy wyluzuj, po za tym Nialler też idzie- uśmiechnął się chytrze i poruszał brwiami w górę i dół. On jest nienormalny! Przecież to, że spędzam z Niallem każdą wolną chwilę i że się do niego przytulam wcale nie oznacza, że się w nim zakochałam! – po za tym…
-Dobra skończ- uciszyłam go gestem dłoni.- pójdę okay? Tylko przestań- ciemny blondyn puścił mi oczko i wyszedł.- co za palant- stwierdziłam, a Rosie się zaśmiała. Poszłam do łazienki się przygotować. Wzięłam prysznic, a potem się ubrałam w kwiecistą sukienkę do połowy ud, buty oraz jeansową kurtkę. Pomalowałam się i wyszłam. Blondynka nadal siedziała na łóżku w dresie. –Rose teraz twoja kolej.
-Nie chcę mieć kłopotów- wzruszyła nieśmiało ramieniem.
-Sama tam nie pójdę, dlatego rusz tyłek blondyneczko- uśmiechnęła się lekko, a potem wyjęła z szafy ciuchy i poszła do łazienki. Wyszła do mnie po piętnastu minutach ubrana w niebieskie jeansy, rdzawe vansy oraz krótki top, na ramiączkach, który lekko odsłaniał jej idealnie płaski brzuch. Włosy miała jak zwykle rozpuszczone i była lekko pomalowana. – Zayn padnie jak cie zobaczy.
-Nie sądzę- zagryzła dolną wargę i pokiwała głową na boki. Złapałam ją za nadgarstek i wyszłyśmy z pokoju. Już w progu wpadłyśmy na chłopaków. Zayn zagryzł wargę, kiedy zobaczył Rosie. Zarzucił ramię na jej barki i prowadził tuż obok Liama, Louisa i Harrego. Szłam całkiem z tyłu, gdy poczułam jak ktoś łapie mnie za dłoń. Spojrzałam lekko w górę i zobaczyłam uśmiechniętego blondyna.
-Ślicznie wyglądasz – powiedział mi na ucho na co się uśmiechnęłam. W klubie byliśmy po dziesięciu minutach. Od progu uderzył w nas zapach potu, alkoholu, narkotyków i seksu. Muzyka była naprawdę świetna. Wpadliśmy na jakiegoś gościa, który nas poznał i jak się okazało kilka sekund później był właścicielem. Zaprowadził nas do loży, a Louis i Liam poszli po drinki. Postawili przed nami szklanki z kolorową cieczą. Muzyka była naprawdę głośna, ale nie przeszkadzało nam to. Louis uniósł szklankę.
-Za nasze zwycięstwo. Za to, że pokonaliśmy Lightnings i że zaszliśmy tak daleko. Że jesteśmy przyjaciółmi –wszyscy złapaliśmy za szklanki i stuknęliśmy się nimi, a potem upiliśmy łyka. Nagle padło na nas bardzo jasne światło. Muzyka ucichła, a wszyscy patrzeli tylko na nas.
-Brawa dla Snow Kids!- wszyscy zaczęli klaskać i wrzeszczeć. – trzymamy za was kciuki!- ten gość jest naprawdę bardzo dziwny. Obok Nialla przysiadła ta cała Kali, a mnie już odechciało się bawić.
*Rosie*
Kiedy przyszła Kali, Zayn gdzieś zniknął. Widziałam jak Liam patrzył na dziennikarkę. Widać, że mu się bardzo podoba, ale ona była bardziej zainteresowana Niallem.
-Siemka – usłyszałam głos Zayna i zdezorientowana spojrzałam na Louisa, który tylko wzruszył ramionami. Payne trącił mnie łokciem i wskazał kierunek, w którym powinnam patrzeć. Obok DJ’ a stał Malik. – mam niespodziankę dla jednego aniołka.
-Laseczki i goście… DJ Malik!- wrzasnął mężczyzna, który zajmował się muzyką wcześniej. Zayn zaczął miksować, a potem śpiewać piosenkę <klik>, która… była naprawdę ładna i była dla mnie. Czułam się naprawdę wyjątkowo. Na moich ustach pojawił się uśmiech. Cały czas patrzyłam na Mulata, który miksował i śpiewał z takim zaangażowaniem… widać było, że to uwielbia. Jedno jest pewne, a mianowicie, że ten chłopak nie przestaje mnie zadziwiać. Kiedy skończył ludzie wrzeszczeli, żeby jeszcze coś zagrał, a on spełnił ich prośbę. Poczułam trącenie w bok, dlatego przekręciłam głowę.
-Idź do niego- Louis kiwnął głową w stronę swojego przyjaciela na co zmarszczyłam brwi.- idź, bo… masz konkurentki- uśmiechnął się chytrze patrząc w kierunku Zayna. Podążyłam za jego wzrokiem i faktycznie, większość dziewczyn stało tuż przed konsoletą i śliniło się na jego widok. –misiek- szatyn dotknął mojej dłoni, a ja znów zaczęłam mu się przyglądać. Znowu zaczyna? Nie chcę powtórki z rozrywki. – przepraszam za tamto. Między nami okay?- pokiwałam pionowo głową, a potem lekko się uśmiechnęłam. Nie potrafię się długo gniewać. Lubię Louisa, ale ostatnio ma straszne wahania nastroju. Nie jestem lekarzem, dlatego nie wiem czym to jest spowodowane, ale czasem zachowuje się dziwnie.
-Dzięki –brązowooki uniósł lewą dłoń w górę i otrzymał podziękowanie w postaci oklasków i kobiecych pisków. Poczułam dziwne ukłucie w sercu. Trochę mnie to zabolało, że uśmiechał się do tych dziewczyn. Mulat wrócił na swoje miejsce, a potem cmoknął mnie w policzek. –podobało się?- szepnął mi do ucha przygryzając jego płatek. Zagryzłam dolną wargę, a po moim ciele przebiegły dreszcze. –zatańczysz?
-Nie umiem- wzruszyłam nieśmiało ramieniem, na co chłopak wywrócił oczami i złapał mnie za nadgarstek zaciągając na parkiet. Staliśmy naprzeciwko siebie i patrzyliśmy sobie w oczy.-co mam zrobić?- ja nie potrafię tańczyć. Nie znam się na najnowszych trendach, ani na muzyce. Nie noszę markowych ciuchów i nie poświęcam dużo czasu na swój wygląd. Jedyne w czym jestem dobra to football. Taniec to nie moja bajka. Brunet uniósł lewy kącik ust ku górze, a potem umieścił dłonie na moich biodrach. Przyciągnął mnie do siebie, w ten sposób nasze ciała się stykały. Złapał za moje dłonie i umieścił je na swojej szyi. Znów obiął moje biodra i powoli zaczął nami poruszać w rytm muzyki. Wszyscy tańczyli dość szybko, a my jako jedyni powoli się bujaliśmy. –i widzisz? Potrafisz tańczyć- znów powiedział mi do ucha. Mimowolnie się uśmiechnęłam.  Cieszyłam się, że to powiedział i nie widział mojej reakcji. Tańczyliśmy dość długo, a mi z czasem przestał przeszkadzać tłum dookoła nas. Liczyło się tylko to, że jestem tutaj z Zaynem oraz że mogę się do niego przytulać i to bez powodu. -wracamy?- dziewiętnastolatek spojrzał w kierunku naszych przyjaciół, a ja zrobiłam to samo. Harry drzemał, Liam flirtował z Kali, Niall rozmawiał z Amy, a Louis? On był jakby nieobecny. Jakieś dziewczyny coś do niego mówiły, a on nie zwracał na nie uwagi. Zachowywał się jakby był pod wpływem. Prawdopodobnie za dużo wypił.
-Ta, chodź- ujął mój nadgarstek. Szliśmy w stronę drużyny, a potem wszyscy postanowiliśmy, że czas wracać. Każde z nich popiło, dlatego podziwiam ich za to, że nadal potrafią utrzymać równowagę, a tym bardziej Nialler. Blondyn szedł, a na plecach miał Amandę, która tuliła się do jego pleców. Harry szedł na równi ze mną, Liam rozmawiał z Kali, a Zayn pomagał Louisowi utrzymać pion. Do hotelu szliśmy jakieś dziesięć minut. Rozeszliśmy się do swoich pokoi, a ja zdjęłam swoje ciuchy tylko po to, żeby zostać w samych majtkach, a potem przeciągnąć przez głowę koszulkę Harrego. Położyłam się do łóżka i nakryłam się kołdrą. Leżałam na lewym boku i wpatrywałam się w okno, kiedy materac się ugiął, a ja poczułam obejmujące mnie ciepłe dłonie wokół pasa. Chłopak przyciągnął mnie bliżej siebie, a potem musnął moją szyję.- przepraszam, że cie olałem, ale Lou to mój przyjaciel i musiałem…
-Zayn, przecież ja nie mam pretensji o to, że zająłeś się Louisem. To miłe z twojej strony, że martwisz się o przyjaciół. Na twoim miejscu postąpiłabym tak samo, jeśli chodziłoby o Harrego lub Nialla.
-Jesteś słodka- szepnął do mojego ucha. – dobranoc aniołku- schował głowę w zagłębieniu mojej szyi i mocno tulił mnie do siebie. Po chwili usłyszałam cichutkie chrapanie, a z czasem sama zasnęłam.
*Liam*
Obudził mnie pieprzony budzik. Serio kocham football, ale nienawidzę wstawać tak wcześnie- zwłasza wtedy, gdy poprzedniej nocy zabalowałem i męczy mnie kac. Przetarłem oczy dłonią, a potem ziewnąłem. Usiadłem na łóżku kładąc stopy na panelach. Louis jeszcze spał, a Zayna nie było co mogło świadczyć tylko o jednym. Mój przyjaciel pewnie znów śpi u Rosie, szczerze? Na jego miejscu miałbym wyrzuty sumienia, przecież Gonzales nic mu nie zrobiła, a on i Tomlinson traktują ją jak zabawkę, którą mogą się pobawić, a jak się im znudzi- odstawić z powrotem na półkę. Zabrałem dresy, bokserki, jakąś koszulkę i poszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic, który trochę mnie ożywił. Ubrałem się i ułożyłem włosy. Wróciłem do pokoju i rzuciłem poduszką w Tomlinsona.
-Daj mi spokój- wychrypiał przewracając się na brzuch i nakrywając głowę poduchą. –chcę spać- ta, najlepszy sposób na kaca? Nie wychodź z łóżka i zamulaj, pieprz to że za kilkanaście godzin grasz mega ważny mecz z Xenons, którzy mogą nas rozpierdolić, bo mają najpotężniejszy flux w całej galaktyce!
-Aarch cie zabije jak nie pójdziesz na trening- stwierdziłem  wiążąc adidasy.
-Tooo powiedz, że się źle czuję- nadal mówił do poduszki.
-A potem co, cudowne ozdrowienie?
-Coś wymyślę, okay?
-Niech będzie- wyszedłem z pokoju mijając się po drodze z Malikiem. Poszedłem do kuchni i wyjąłem z lodówki wodę, a w szafkach szukałem jakiś tabletek, które na całe szczęście znalazłem. Zapiłem je bezbarwną cieczą, a potem zjadłem płatki. Siedziałem na krześle i próbowałem sobie przypomnieć jakieś szczegóły z wczorajszego wieczoru, ale nic konkretnego nie przychodziło mi do głowy.
-Noo lowelasie  Kali dobrze całuje?- naprzeciwko mnie siedział Harry i jadł kanapki, które popijał colą.
-Co ty pieprzysz?
-Cały czas się z nią wczoraj lizałeś- zaśmiał się. –laska jest niezła- przytaknąłem całkiem zmieszany. Czekaj… jak to przelizałem się z Kali? Dobra… przyznaję, że ona mi się podoba, ale ja… tak jakby z kimś jestem. Najlepiej będzie jak o tym zapomnę. Będę… funkcjonował tak, gdyby ta sytuacja nie miała w ogóle miejsca. Po chwili dołączył do nas Niall, który zaczął robić sobie śniadanie, potem przyszła Amy i Rosie. Blondynka usiadła na krześle obok mnie i westchnęła. –co jest?
-Mam przeczucie, że dziś stanie się coś złego- loczek przysunął jej pod nos talerz z kanapkami. Przynajmniej już wiem, dlaczego zrobił je na dwóch talerzach. Dziewczyna wzięła jedną i zaczęła zajadać. Kilka minut później przyszedł Zayn. – zjesz?- zapytała  patrząc na niego z lekkim uśmiechem. Mulat przytaknął i dokończył jej śniadanie  co najwyraźniej nie spodobało się Stylesowi. Poszliśmy później na trening.
-Gdzie Louis?!- wrzasnął Aarch. Wszyscy zaczęli się rozglądać, ale szatyna nigdzie nie było.
-Źle się czuje. Całą noc rzygał- oznajmiłem, na co trener chwilę się zastanowił.
-Będzie grał?
-Ta, tylko wie trener całą noc latał do kibla i dopiero o piątej zasnął- pokiwał pionowo głową, że rozumie.
-Dobra, wchodźcie –wskazał rękę na holotrenera.
*Louis*
Obudziłem się około dwunastej. Zabrałem ubrania i poszedłem do łazienki się ogarnąć. Po dwudziestu minutach wyszedłem. Opuściłem pokój i skierowałem się do kuchni. Zrobiłem sobie płatki z mlekiem, z którymi usiadłem do stołu i zjadłem. Pustą miskę włożyłem do zmywarki i skierowałem się do sali na trening. Wszyscy siedzieli i odpoczywali.
-Louis czujesz się już dobrze?- zmarszczyłem brwi i spojrzałem na Payne’ a. Liaś puścił mi oczko, a ja już wiedziałem o co chodzi.
-Ta już mi lepiej- powiedziałem z kamienną twarzą.
-Dołączysz?- przytaknąłem i usiadłem obok przyjaciół.
-Dzięki stary- przybiłem z Liamem sztamę, a potem poszliśmy dalej trenować. 
____________________________________
Okay mamy rozdział 18 jak wam się podoba? Osobiście mam wobec niego mieszane uczucia... lubię go i nie lubię... ostateczna ocena należy do was. 
Buźka miśki i udanej niedzieli ;**

środa, 11 czerwca 2014

Zwiastun

Ok mam dla was niespodziankę... i to w czwartek, a co!! Zwiastun wykonała dla mnie . Wcześniej należała do ekipy na Zwiastunolandii, a obecnie robi zwiastuny na Magic Trailers. 
Mi się zwiastun bardzo podoba i liczę, że wam też, dlatego oceniajcie w komentarzach!!


P.S. nowy rozdział już w niedzielę buźka miśki ;**

Obserwatorzy