„Cudowne uczucie mieć kogoś, do
kogo można się przytulić. Tak po prostu…”
*Niall*
Staliśmy na murawie
i jak sparaliżowani gapiliśmy się na wszystko dookoła. Pełno kibiców
zasiadujących trybuny i dokładnie nas obserwujący.
-Ruszcie się!-
usłyszeliśmy przez słuchawki. –jak tak macie zamiar grać to nie potrzebnie
wychodziliście na bosko!- wrzasnął Aarch, kiedy Lightnings zdobyli gola w
pierwszej minucie meczu. Spojrzałem na kuzyna, który stał z zaciśniętymi zębami
i zmarszczonymi brwiami. Zayn stanął do walki o piłkę i przejął ją. Podał do
Rosie, a ona strzeliła do bramki, ale niestety nie trafiła. Warren biegł w
kierunku Harrego, dlatego razem z Amy próbowaliśmy go zatrzymać, niestety na
daremno. Styles użył oddechu i obronił, robiąc przy tym różne akrobacje na
metalowej konstrukcji. Stał na górnej stalowej rurze twarzą do publiczności,
pod pachą miał piłkę, a drugą dłoń zaciskał w pięść.
-Snow Kids rządzą!-
wydarł się, na co blondynka się zaśmiała, co było widać na ogromnym telebimie.
I to jest podejście. Rządzimy i musimy to pokazać. Loczek zeskoczył z
konstrukcji i podał Amy, która przebiegła kawałek i podała do Liama. Payne użył
fluxa, żeby okiwać przeciwników i wybił piłkę wysoko w kierunku Rosie, która
wyskoczyła i użyła oddechu. Kopnęła na tyle mocno, że bramkarz Lightnings
złapał piłkę, ale przekroczył linię, tym samym zdobyliśmy pierwszą bramkę.
Pierwsza połowa zakończyła się remisem. Zeszliśmy do szatni, gdzie czekał już
na nas trener.
-Po co tu
przyjechaliście?!- darł się po nas. Nikt nic nie odpowiedział.- pytam po co tu
przyjechaliście!?- powtórzył, na co zmarszczyłem brwi.
-Żeby zdobyć puchar-
wtrącił Liam i teraz na niego wszyscy patrzyliśmy.
-To grajcie, a nie
stoicie i czekacie na cud! –westchnął głęboko.- wiem, że na tym stadionie jest
niesamowita energia i nie sposób się skupić, ale zapomnijcie o widzach. Zapomnijcie o wyniku i po prostu się bawcie.
Dobra?- przytaknęliśmy.
*Rosie*
Po przemowie wujka
mieliśmy jeszcze chwilę, dlatego usiedliśmy i odpoczywaliśmy. Zayn podał mi
butelkę z zimną wodą, którą odkręciłam i napiłam się. Brunet znów gdzieś
wyszedł, a ja siedziałam z Harrym, który drzemał na moich kolanach. Nie
wiedziałam, że mój przyjaciel jest tak wygimnastykowany. Naprawdę mi tym
zaimponował. Kiedy Zayn wrócił znów wróciliśmy na boisko. Mimo, że Warren i
jego drużyna strzeliła nam dwie kolejne bramki, to ta połowa i zwycięstwo
należało do nas. Kiedy usłyszeliśmy kończący gwizdek zaczęliśmy drzeć się jak
nienormalni. Wszyscy się przytulaliśmy. Wygraliśmy! I to nie z byle jaką
drużyną, ale z mistrzami, którzy w tamtym roku wygrali cały turniej. Poczułam
czyjąś rękę na ramieniu, dlatego się odwróciłam.
-Gratuluję- Warren
wystawił dłoń w moim kierunku. Nie czekając dłużej przytuliłam go.
-Dzięki- pisnęłam.
To jeden z najcudowniejszych dni w moim życiu. Puściłam niebieską istotę i
wróciłam do drużyny…
*Amanda*
Wróciliśmy do hotelu
i rozeszliśmy się każdy do swojego pokoju. Rosie siedziała na łóżku i cały czas
nie mogła uwierzyć, że wygraliśmy z Lightnings. Bo to jest naprawdę nierealne.
My- najzwyczajniejsi nastolatkowie, którzy nie wyróżniają się z tłumu… no
większość z nas się nie wyróżnia- bo trójka wspaniałych zawsze robi wokół
siebie zamieszanie- pokonała mistrzów Galactik Football! Do naszego pokoju
wbiegł Liam, ubrany jakby gdzieś się wybierał.
-Laski szykujcie
się, zaraz idziemy świętować- uśmiechnął się.
-Was chyba pogrzało,
jutro gramy mecz, a wy chcecie iść się najebać- stuknęłam się kilka razy w
czoło tylko po to, żeby dać mu do zrozumienia jak jest głupi!
-Amy wyluzuj, po za
tym Nialler też idzie- uśmiechnął się chytrze i poruszał brwiami w górę i dół.
On jest nienormalny! Przecież to, że spędzam z Niallem każdą wolną chwilę i że
się do niego przytulam wcale nie oznacza, że się w nim zakochałam! – po za tym…
-Dobra skończ-
uciszyłam go gestem dłoni.- pójdę okay? Tylko przestań- ciemny blondyn puścił
mi oczko i wyszedł.- co za palant- stwierdziłam, a Rosie się zaśmiała. Poszłam
do łazienki się przygotować. Wzięłam prysznic, a potem się ubrałam w kwiecistą
sukienkę do połowy ud, buty oraz jeansową kurtkę. Pomalowałam się i wyszłam.
Blondynka nadal siedziała na łóżku w dresie. –Rose teraz twoja kolej.
-Nie chcę mieć
kłopotów- wzruszyła nieśmiało ramieniem.
-Sama tam nie pójdę,
dlatego rusz tyłek blondyneczko- uśmiechnęła się lekko, a potem wyjęła z szafy ciuchy
i poszła do łazienki. Wyszła do mnie po piętnastu minutach ubrana w niebieskie
jeansy, rdzawe vansy oraz krótki top, na ramiączkach, który lekko odsłaniał jej
idealnie płaski brzuch. Włosy miała jak zwykle rozpuszczone i była lekko
pomalowana. – Zayn padnie jak cie zobaczy.
-Nie sądzę- zagryzła
dolną wargę i pokiwała głową na boki. Złapałam ją za nadgarstek i wyszłyśmy z
pokoju. Już w progu wpadłyśmy na chłopaków. Zayn zagryzł wargę, kiedy zobaczył
Rosie. Zarzucił ramię na jej barki i prowadził tuż obok Liama, Louisa i
Harrego. Szłam całkiem z tyłu, gdy poczułam jak ktoś łapie mnie za dłoń.
Spojrzałam lekko w górę i zobaczyłam uśmiechniętego blondyna.
-Ślicznie wyglądasz
– powiedział mi na ucho na co się uśmiechnęłam. W klubie byliśmy po dziesięciu
minutach. Od progu uderzył w nas zapach potu, alkoholu, narkotyków i seksu.
Muzyka była naprawdę świetna. Wpadliśmy na jakiegoś gościa, który nas poznał i
jak się okazało kilka sekund później był właścicielem. Zaprowadził nas do loży,
a Louis i Liam poszli po drinki. Postawili przed nami szklanki z kolorową
cieczą. Muzyka była naprawdę głośna, ale nie przeszkadzało nam to. Louis uniósł
szklankę.
-Za nasze
zwycięstwo. Za to, że pokonaliśmy Lightnings i że zaszliśmy tak daleko. Że
jesteśmy przyjaciółmi –wszyscy złapaliśmy za szklanki i stuknęliśmy się nimi, a
potem upiliśmy łyka. Nagle padło na nas bardzo jasne światło. Muzyka ucichła, a
wszyscy patrzeli tylko na nas.
-Brawa dla Snow
Kids!- wszyscy zaczęli klaskać i wrzeszczeć. – trzymamy za was kciuki!- ten
gość jest naprawdę bardzo dziwny. Obok Nialla przysiadła ta cała Kali, a mnie
już odechciało się bawić.
*Rosie*
Kiedy przyszła Kali,
Zayn gdzieś zniknął. Widziałam jak Liam patrzył na dziennikarkę. Widać, że mu
się bardzo podoba, ale ona była bardziej zainteresowana Niallem.
-Siemka – usłyszałam
głos Zayna i zdezorientowana spojrzałam na Louisa, który tylko wzruszył
ramionami. Payne trącił mnie łokciem i wskazał kierunek, w którym powinnam
patrzeć. Obok DJ’ a stał Malik. – mam niespodziankę dla jednego aniołka.
-Laseczki i goście…
DJ Malik!- wrzasnął mężczyzna, który zajmował się muzyką wcześniej. Zayn zaczął
miksować, a potem śpiewać piosenkę <klik>, która… była naprawdę ładna i była dla mnie.
Czułam się naprawdę wyjątkowo. Na moich ustach pojawił się uśmiech. Cały czas
patrzyłam na Mulata, który miksował i śpiewał z takim zaangażowaniem… widać
było, że to uwielbia. Jedno jest pewne, a mianowicie, że ten chłopak nie
przestaje mnie zadziwiać. Kiedy skończył ludzie wrzeszczeli, żeby jeszcze coś
zagrał, a on spełnił ich prośbę. Poczułam trącenie w bok, dlatego przekręciłam
głowę.
-Idź do niego- Louis
kiwnął głową w stronę swojego przyjaciela na co zmarszczyłam brwi.- idź, bo…
masz konkurentki- uśmiechnął się chytrze patrząc w kierunku Zayna. Podążyłam za
jego wzrokiem i faktycznie, większość dziewczyn stało tuż przed konsoletą i
śliniło się na jego widok. –misiek- szatyn dotknął mojej dłoni, a ja znów
zaczęłam mu się przyglądać. Znowu zaczyna? Nie chcę powtórki z rozrywki. –
przepraszam za tamto. Między nami okay?- pokiwałam pionowo głową, a potem lekko
się uśmiechnęłam. Nie potrafię się długo gniewać. Lubię Louisa, ale ostatnio ma
straszne wahania nastroju. Nie jestem lekarzem, dlatego nie wiem czym to jest
spowodowane, ale czasem zachowuje się dziwnie.
-Dzięki –brązowooki
uniósł lewą dłoń w górę i otrzymał podziękowanie w postaci oklasków i kobiecych
pisków. Poczułam dziwne ukłucie w sercu. Trochę mnie to zabolało, że uśmiechał
się do tych dziewczyn. Mulat wrócił na swoje miejsce, a potem cmoknął mnie w
policzek. –podobało się?- szepnął mi do ucha przygryzając jego płatek.
Zagryzłam dolną wargę, a po moim ciele przebiegły dreszcze. –zatańczysz?
-Nie umiem-
wzruszyłam nieśmiało ramieniem, na co chłopak wywrócił oczami i złapał mnie za
nadgarstek zaciągając na parkiet. Staliśmy naprzeciwko siebie i patrzyliśmy
sobie w oczy.-co mam zrobić?- ja nie potrafię tańczyć. Nie znam się na
najnowszych trendach, ani na muzyce. Nie noszę markowych ciuchów i nie
poświęcam dużo czasu na swój wygląd. Jedyne w czym jestem dobra to football.
Taniec to nie moja bajka. Brunet uniósł lewy kącik ust ku górze, a potem
umieścił dłonie na moich biodrach. Przyciągnął mnie do siebie, w ten sposób
nasze ciała się stykały. Złapał za moje dłonie i umieścił je na swojej szyi. Znów
obiął moje biodra i powoli zaczął nami poruszać w rytm muzyki. Wszyscy tańczyli
dość szybko, a my jako jedyni powoli się bujaliśmy. –i widzisz? Potrafisz
tańczyć- znów powiedział mi do ucha. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Cieszyłam się, że to powiedział i nie widział
mojej reakcji. Tańczyliśmy dość długo, a mi z czasem przestał przeszkadzać tłum
dookoła nas. Liczyło się tylko to, że jestem tutaj z Zaynem oraz że mogę się do
niego przytulać i to bez powodu. -wracamy?- dziewiętnastolatek spojrzał w
kierunku naszych przyjaciół, a ja zrobiłam to samo. Harry drzemał, Liam
flirtował z Kali, Niall rozmawiał z Amy, a Louis? On był jakby nieobecny. Jakieś
dziewczyny coś do niego mówiły, a on nie zwracał na nie uwagi. Zachowywał się
jakby był pod wpływem. Prawdopodobnie za dużo wypił.
-Ta, chodź- ujął mój
nadgarstek. Szliśmy w stronę drużyny, a potem wszyscy postanowiliśmy, że czas
wracać. Każde z nich popiło, dlatego podziwiam ich za to, że nadal potrafią
utrzymać równowagę, a tym bardziej Nialler. Blondyn szedł, a na plecach miał
Amandę, która tuliła się do jego pleców. Harry szedł na równi ze mną, Liam
rozmawiał z Kali, a Zayn pomagał Louisowi utrzymać pion. Do hotelu szliśmy
jakieś dziesięć minut. Rozeszliśmy się do swoich pokoi, a ja zdjęłam swoje
ciuchy tylko po to, żeby zostać w samych majtkach, a potem przeciągnąć przez
głowę koszulkę Harrego. Położyłam się do łóżka i nakryłam się kołdrą. Leżałam na
lewym boku i wpatrywałam się w okno, kiedy materac się ugiął, a ja poczułam
obejmujące mnie ciepłe dłonie wokół pasa. Chłopak przyciągnął mnie bliżej
siebie, a potem musnął moją szyję.- przepraszam, że cie olałem, ale Lou to mój
przyjaciel i musiałem…
-Zayn, przecież ja
nie mam pretensji o to, że zająłeś się Louisem. To miłe z twojej strony, że
martwisz się o przyjaciół. Na twoim miejscu postąpiłabym tak samo, jeśli
chodziłoby o Harrego lub Nialla.
-Jesteś słodka-
szepnął do mojego ucha. – dobranoc aniołku- schował głowę w zagłębieniu mojej
szyi i mocno tulił mnie do siebie. Po chwili usłyszałam cichutkie chrapanie, a
z czasem sama zasnęłam.
*Liam*
Obudził mnie
pieprzony budzik. Serio kocham football, ale nienawidzę wstawać tak wcześnie-
zwłasza wtedy, gdy poprzedniej nocy zabalowałem i męczy mnie kac. Przetarłem
oczy dłonią, a potem ziewnąłem. Usiadłem na łóżku kładąc stopy na panelach.
Louis jeszcze spał, a Zayna nie było co mogło świadczyć tylko o jednym. Mój
przyjaciel pewnie znów śpi u Rosie, szczerze? Na jego miejscu miałbym wyrzuty
sumienia, przecież Gonzales nic mu nie zrobiła, a on i Tomlinson traktują ją
jak zabawkę, którą mogą się pobawić, a jak się im znudzi- odstawić z powrotem
na półkę. Zabrałem dresy, bokserki, jakąś koszulkę i poszedłem do łazienki.
Wziąłem szybki prysznic, który trochę mnie ożywił. Ubrałem się i ułożyłem
włosy. Wróciłem do pokoju i rzuciłem poduszką w Tomlinsona.
-Daj mi spokój-
wychrypiał przewracając się na brzuch i nakrywając głowę poduchą. –chcę spać-
ta, najlepszy sposób na kaca? Nie wychodź z łóżka i zamulaj, pieprz to że za
kilkanaście godzin grasz mega ważny mecz z Xenons, którzy mogą nas
rozpierdolić, bo mają najpotężniejszy flux w całej galaktyce!
-Aarch cie zabije jak
nie pójdziesz na trening- stwierdziłem wiążąc adidasy.
-Tooo powiedz, że
się źle czuję- nadal mówił do poduszki.
-A potem co, cudowne
ozdrowienie?
-Coś wymyślę, okay?
-Niech będzie-
wyszedłem z pokoju mijając się po drodze z Malikiem. Poszedłem do kuchni i
wyjąłem z lodówki wodę, a w szafkach szukałem jakiś tabletek, które na całe
szczęście znalazłem. Zapiłem je bezbarwną cieczą, a potem zjadłem płatki. Siedziałem
na krześle i próbowałem sobie przypomnieć jakieś szczegóły z wczorajszego
wieczoru, ale nic konkretnego nie przychodziło mi do głowy.
-Noo lowelasie Kali dobrze całuje?- naprzeciwko mnie siedział
Harry i jadł kanapki, które popijał colą.
-Co ty pieprzysz?
-Cały czas się z nią
wczoraj lizałeś- zaśmiał się. –laska jest niezła- przytaknąłem całkiem
zmieszany. Czekaj… jak to przelizałem się z Kali? Dobra… przyznaję, że ona mi
się podoba, ale ja… tak jakby z kimś jestem. Najlepiej będzie jak o tym zapomnę.
Będę… funkcjonował tak, gdyby ta sytuacja nie miała w ogóle miejsca. Po chwili
dołączył do nas Niall, który zaczął robić sobie śniadanie, potem przyszła Amy i
Rosie. Blondynka usiadła na krześle obok mnie i westchnęła. –co jest?
-Mam przeczucie, że
dziś stanie się coś złego- loczek przysunął jej pod nos talerz z kanapkami.
Przynajmniej już wiem, dlaczego zrobił je na dwóch talerzach. Dziewczyna wzięła
jedną i zaczęła zajadać. Kilka minut później przyszedł Zayn. – zjesz?- zapytała
patrząc na niego z lekkim uśmiechem.
Mulat przytaknął i dokończył jej śniadanie co najwyraźniej nie spodobało się Stylesowi.
Poszliśmy później na trening.
-Gdzie Louis?!-
wrzasnął Aarch. Wszyscy zaczęli się rozglądać, ale szatyna nigdzie nie było.
-Źle się czuje. Całą
noc rzygał- oznajmiłem, na co trener chwilę się zastanowił.
-Będzie grał?
-Ta, tylko wie
trener całą noc latał do kibla i dopiero o piątej zasnął- pokiwał pionowo
głową, że rozumie.
-Dobra, wchodźcie
–wskazał rękę na holotrenera.
*Louis*
Obudziłem się około
dwunastej. Zabrałem ubrania i poszedłem do łazienki się ogarnąć. Po dwudziestu
minutach wyszedłem. Opuściłem pokój i skierowałem się do kuchni. Zrobiłem sobie
płatki z mlekiem, z którymi usiadłem do stołu i zjadłem. Pustą miskę włożyłem
do zmywarki i skierowałem się do sali na trening. Wszyscy siedzieli i
odpoczywali.
-Louis czujesz się
już dobrze?- zmarszczyłem brwi i spojrzałem na Payne’ a. Liaś puścił mi oczko,
a ja już wiedziałem o co chodzi.
-Ta już mi lepiej-
powiedziałem z kamienną twarzą.
-Dołączysz?-
przytaknąłem i usiadłem obok przyjaciół.
-Dzięki stary-
przybiłem z Liamem sztamę, a potem poszliśmy dalej trenować.
____________________________________
Okay mamy rozdział 18 jak wam się podoba? Osobiście mam wobec niego mieszane uczucia... lubię go i nie lubię... ostateczna ocena należy do was.
Buźka miśki i udanej niedzieli ;**
genialny <3
OdpowiedzUsuńwgl jak to Liam z kimś jest? O.o
czekam na kolejny<3
Aww swietny ;* I do tego dosyc dlugi . Jutro wolne wiec oczywiscie licze na rozdzial
OdpowiedzUsuńCześć, tu Hai z MMYR. Z góry przepraszam, że zaśmiecam Ci bloga takimi komentarzami.
OdpowiedzUsuńChciałabym Cię jedynie poinformować, iż na blogu MMYR znajduje się strasznie ważna notka. Liczy się pomoc każdego.
Dziękuję, kocham Cię i miłego dnia xx
Mam takie dziwaczne wrażenie, że nawet jakby tej notki nie było to nie zrobiłoby to jakieś szału w fabule. ;C
OdpowiedzUsuńI czemu tak mało o rozgrywkach?! DDD:
No nyc. Dbaj mi o nią Zaynie!~