niedziela, 22 czerwca 2014

19. Będzie dobrze aniołku



WYJAŚNIENIE POD ROZDZIAŁEM- PRZECZYTAJ KONIECZNIE!! JEŚLI CHCESZ BYĆ W TEMACIE TEGO OPOWIADANIA!!
„Życiowe bitwy nie zawsze wygrywają silniejsi i szybsi, lecz prędzej czy później tym, który wygrywa, jest ten, który nieustannie myśli, że może wygrać…”

*Harry*
Już tylko kilka sekund dzieliło nas od starcia z Xenons. Wyszliśmy na boisko już drugi raz od czasu, kiedy tutaj przyjechaliśmy. Szło nam dobrze. Starałem się obronić każdą bramkę zważając na to, że Żar Xenonu to najpotężniejszy flux w galaktyce. W pierwszej połowie drużyna Luura prowadziła z nami 2:1. W drugiej połowie zremisowaliśmy z nimi za sprawą gola Rosie. Czułem się słabo mimo, że spałem podczas meczu. Zacząłem się chwiać, a obraz zaczął mi się rozmazywać…
*Rosie*
Luur biegł w stronę naszej bramki, ale Harry spał i nie zdążył obronić. Mecz zakończył się wygraną Xenons 4:3. Mieliśmy już schodzić, ale Harry się nie ruszał. Cały czas spał. Podeszłam do niego i próbowałam obudzić, ale nie reagował.
-Harreh proszę- zaczęłam nim lekko potrząsać. – Harreh proszę obudź się- głos powoli zaczął mi się łamać. Brunet przestał oddychać. –Harry!- w oczach zaczęły gromadzić się łzy, które spływały strumieniami po moich policzkach. Moja największa obawa się sprawdziła… -Harry!- krzyczałam przez płacz. Zayn obiął mnie w pasie i odciągnął od Stylesa, którego Liam i Louis znieśli z boiska. Szarpałam się, bo chciałam być teraz blisko niego, a Zayn mi nie pozwalał. Zanieśli go do promu, którym jechaliśmy do hotelu, gdzie moim przyjacielem miała zająć się Dame Simbaj. Płakałam całą drogę w koszulkę Malika, który bezskutecznie próbował mnie uspokoić.
-Nie płacz aniołku, wszystko będzie dobrze- mówił całując mnie we włosy. Nie będzie. Przez cały czas boję się, że on kiedyś zaśnie i nie obudzi się, że zostawi mnie samą. Mój koszmar właśnie się sprawdził, a ja? Jestem w rozsypce. Kocham Harrego jak brata, którego nie mam. Nie chcę, żeby coś mu się stało. Cała roztrzęsiona i z pomocą mulata weszłam do hotelu. Windą wjechaliśmy na nasze piętro. Dame Simbaj zabrała Harrego do swojego gabinetu na obserwację i badania, a ja siedziałam pod drzwiami i płakałam. On musi się obudzić. Harry nic złego nie zrobił, zawsze jest miły i uczynny… to ja powinnam być chora, a nie on! Harreh nie zasługuje na to, by cały czas walczyć ze strachem, że może się nie obudzić.  
*Zayn*
Jest mi jej szkoda. Nie powinna tak cierpieć. Siedziała pod gabinetem Dame Simbaj dobre trzy godziny. Zrobiłem jej herbaty i poszedłem jej zanieść. Blondynka siedziała skulona i obejmowała nogi ramionami. Głowę miała opartą o kolana i pochlipywała. Usiadłem obok niej i lekko trąciłem ją ramieniem. Aniołek uniósł głowę i spojrzała na mnie pustym wzrokiem.
-Będzie dobrze aniołku- podałem jej kubek na co lekko się uśmiechnęła, a potem pokiwała przecząco głową.- Harry jest silny, a to pewnie przez ten trening… Aarch nas wymęczył-objąłem ją ramieniem i przytuliłem. Drzwi się otworzyły, a wyszedł przez nie Styles.
-Rosie co ci się stało?- przykucnął przy nas, a blondynka przyległa do niego ciałem.- zrobili ci krzywdę?- wywróciłem oczami. Za kogo on nas ma!? Ja nie pozwolę jej skrzywdzić. Znajdę rozwiązanie, żeby unieważnić zakład. Potrzebuję jeszcze trochę czasu.
-Bałam się o ciebie- płakała w jego ramię. Lokaty gładził jej włosy. –nie rób mi więcej takich rzeczy-aniołek dławił się własnymi łzami.
-Obiecuję, chodź spać- wziął ją na ręce i poszedł do swojego pokoju. Czyli dziś on chce z nią spać? Co za palant! Na co on liczy? Przecież blondyneczka mówiła mi, że jest dla niej jak brat. Mógłby się z tym pogodzić i przestać się starać, bo ona z nim nie będzie.
*Amanda*
Obudziłam się, a Rosie nigdzie nie było. Czyżby przeniosła się do Malika? Poszłam do łazienki się ogarnąć, a potem na trening. Wszyscy siedzieli i słuchali Aarcha. Usiadłam obok Nialla, który złapał mnie za dłoń.
-Wiedziałem, że nie jesteście jeszcze gotowi. To dla was za duży wysiłek i…
-Przecież nic mi się nie stało!- oburzył się Harry.
-Ale mogło- wtrąciła Rosie, która siedziała między nogami Zayna.
-Rosie proszę cie-westchnął zrezygnowany.- to już ćwierćfinały, a my jesteśmy tak blisko… nie po to każdy z nas się tyle pocił, żebyśmy teraz rezygnowali Aarch!
-Jestem za was odpowiedzialny i mówię, że…
-On ma racje- wtrącił Tomlinson, a my patrzeliśmy na niego jak na idiotę. Każdy wie, że on i Harry się nienawidzą, a teraz…? Zgadzają się ze sobą! Boże co się dzieje z tym światem!?
-Dobra- trener głęboko westchnął.- kto chce dalej walczyć o puchar ręka w górę- prawie wszyscy unieśli dłonie.- kto nie chce?- blondynka uniosła swoją kończynę, a Hazz popatrzył na nią z uniesionymi brwiami. Malik obiął ją i przytulił jej plecy do swojej klaty.
-Nie patrz tak Harreh- mruknęła.
-To jest moje marzenie, a ty jako przyjaciółka powinnaś mnie wspierać! Marzysz o tym samym!
-Ale nie chcę wygrywać kosztem twojego zdrowia!- uwolniła się z objęć mulata i wybiegła.
-Rosie!- Harry wołał za nią, ale zrezygnował, kiedy trzasnęła drzwiami. –cholera- zakrył sobie twarz dłońmi.
-Pójdę do niej –zaoferował Liam. Wow byłam pewna, że to Zayn poleci za nią, albo Louis, a tu proszę takie rozczarowanie. Kiedy Liam wyszedł wróciliśmy do rozmowy z Aarchem. Chłopaki jakoś przekonali go, aby nie rezygnował z nas tak wcześnie. Szczerze powiedziawszy też nie chcę rezygnować. Chcę w końcu udowodnić, że Amanda Quest też może być w czymś dobra.
*Rosie*
Harry mnie zdenerwował. Czasem jest strasznie uparty, gorzej niż małe dziecko. Dlaczego to tak trudno do niego dociera, że się o niego martwię? Czy nie potrafi zrozumieć, że jest dla mnie ważny? Kocham go i nie chcę, żeby coś mu się stało. Siedziałam na balkonie w moim pokoju i w palcach obracałam paczkę papierosów Zayna. Chłopak mówił, że go to uspokaja. Może moje zszarpane nerwy też znajdą ukojenie? Wyjęłam jednego i włożyłam do ust odpalając. Zaciągnęłam się i wypuściłam dym. Wzięłam głęboki oddech i chciałam drugi raz się zaciągnąć, kiedy ktoś nade mną stanął i głośno odchrząknął. Przekręciłam głowę i zobaczyłam Liama, który patrzył na mnie karcącym wzrokiem i tupał nogą.
-Co ty dziewczyno odpierdalasz?- zapytał siadając obok i wyrywając mi papierosa z dłoni. Zgasił go o posadzkę, a potem wyrzucił. –oddaj- wystawił dłoń w moim kierunku i czekał, aż położę na niej paczkę fajek.
-One są od Zayna- mruknęłam. Cały czas starałam się unikać jego wzroku.
-Właśnie są od Zayna, a ty nie powinnaś ich brać. No już oddawaj, bo mu powiem- niechętnie oddałam mu pudełko, a Liaś włożył je do kieszeni dresów. –mów co się stało.
-Boję się o niego, a on tego nie potrafi zrozumieć- westchnęłam.- traktuje mnie jak dziecko i jest nadopiekuńczy, ale gdy ja się martwię to jest wściekły- jęknęłam. Harry rani mnie swoją obojętnością. Nie chcę, żeby ignorował swoją chorobę. Wczoraj mało co i bym go straciła, a dziś zachowywał się jak gdyby nic się nie stało.
-Mała… faceci na ogół nie lubią jak laski się o nich martwią- spojrzał na mnie łagodnym wzrokiem, a potem przyciągnął mnie do swojej klatki. –nie miej mu tego za złe, że chce być macho.
-Bycie macho, a bycie idiotą, który nie szanuje swojego zdrowia to dwie różne rzeczy Liam.
-Rosie, powinnaś być z niego dumna, że mimo choroby stara się funkcjonować normalnie.
-Powinien bardziej uważać. Widziałeś co się wczoraj stało- podniosłam głos z wyrzutem.
-On nie chce cie martwić, dlatego… pozwól mu grać. Chodź- podniósł się, a potem podał mi dłoń, którą uchwyciłam. Wstałam z jego pomocą i wróciliśmy na trening. Cały czas unikałam wzroku Harrego, a po trzech godzinach w holotrenerze wyszliśmy.
-Yeah! Energia mnie rozpiera- Styles wypiął klatkę. – chyba pójdę pobiegać.
-Też pójdę- wszyscy unieśliśmy brwi ze zdziwienia. Czy Louis sobie z nas żartuje? Przecież nie lubi loczka. Co mu się nagle odmieniło? Może ma kolejne wahania nastroju? Harreh i Lou wyszli z hotelu, a my poszliśmy do salonu obejrzeć co leci w telewizji.
-Idziemy gdzieś?- zmarszczyłam brwi na słowa Zayna. Gdzie on chce iść? Przecież już pozwiedzaliśmy Stadion Genesis. Byliśmy na boisku, w kawiarni, nawet w dyskotece. –aniołku chodź- wystawił dłoń w moim kierunku.
-Muszę się przebrać- jęknęłam. Nie miałam dziś ochoty na spacer. Szczerze mówiąc nie miałam nawet chęci z nikim rozmawiać, co jest zasługą mojego najlepszego przyjaciela.
-Widzimy się za dwadzieścia minut- puścił mi oczko na co mimowolnie się uśmiechnęłam. Poszłam do swojego pokoju skąd zabrałam ciuchy, a potem skierowałam się do łazienki, żeby się ogarnąć. Po prysznicu ubrałam bieliznę, a na górę kwieciste legginsy, szary sweterek za tyłek z długim rękawem i conversy. Rozczesałam włosy, a potem pomalowałam sobie rzęsy, usta błyszczykiem i psiknęłam się perfumem. Starałam się przeciągać całe czynności łazienkowe, żeby tylko odwlec ten spacer. Chciałam, żeby Zaynowi odechciało się spacerowania, ale niestety… kiedy wyszłam z pomieszczenia na moim łóżku siedział brunet. –idziemy? –mimo niechęci zgodziłam się i poszliśmy na ten przeklęty spacer. Malik trzymał mnie za dłoń i cały czas do mnie mówił, ale nie potrafiłam się skupić na niczym innym niż Harry. –aniołku słuchasz mnie?- przystanął i odwrócił mnie do siebie twarzą.
-Tak- uniósł brwi, a mi zrobiło się głupio.- nie- spuściłam głowę. –przepraszam Zayn, ale ta sytuacja z Harrym mnie przygnębia- chłopak mocno mnie do siebie przytulił i głaskał moje włosy.
-Ja na jego miejscu byłbym wdzięczny za taką przyjaciółkę. Harry to idiota- mruknął, a ja odepchnęłam go.- co jest aniołku?- zmarszczył brwi.
-Nie mów tak o moim przyjacielu- warknęłam. Nie pozwolę go obrażać. Malik wywrócił oczami, a potem przeprosił. Poszliśmy na gorącą czekoladę, a później wróciliśmy do hotelu. Siedzieliśmy w pokoju Zayna i graliśmy na konsoli. 


____________________________________
Dziś trochę krótki...  Wiem, że miał to być blog o footballu, a wyszła opera mydlana, ale... nie może od razu napiszę jak to sobie wyobrażałam na początku okay? No więc:
Louis i Rosie są do siebie podobni, ale nie mieli być razem (mimo, że na początku brałam to pod uwagę)!! Football to ich wspólna pasja i odskocznia od trudów życiowych. Jest ich ucieczką od świata.
Chodzi o to, że w późniejszych rozdziałach będzie się dużo działo m.in. Louis pozna dziewczynę, która będzie inna niż te, na które dotychczas trafiał. Nie będzie dawała mu szansy co będzie go wewnętrznie niszczyć.  
Rosie dowie się o zakładzie i również w pewnym sensie to ją będzie od środka niszczyć, aż w końcu... (tego wam nie powiem ;).
Oboje mieli trudne dzieciństwo tak? Louis nie miał miłości rodziców, a Rosie wychowywała się bez matki. Oboje z tego powodu cierpią, ale nie pokazują tego zbytnio po sobie. 
Z czasem Louis będzie wspierać Rosie, a Rosie Louisa, co zbliży ich do siebie i staną się najlepszymi przyjaciółmi. 
Czy będzie happy end?? NIE WIEM!! Zależy jaki będę miała humor xd 
Okay liczę, że będziecie wyrozumiali.  
Zapraszam na nowy blog:
  Ona- córka bogatego inżyniera. Niezwykle piękna i utalentowana łyżwiarka figurowa. Zawsze uśmiechnięta, a raczej była… Co się takiego wydarzyło, że teraz jest pewną siebie i dojrzałą dziewiętnastoletnią kobietą? Odpowiedź jest banalnie prosta- została zraniona przez swoją pierwszą miłość. Kochała go i była w stanie zrobić dla niego wszystko. Był jej ulubionym narkotykiem, który mogła przedawkować, ale nadal czułaby niedosyt. Jednego dnia zawalił się jej idealny bajkowy świat. Rycerz w lśniącej zbroi stał się zwykłym dupkiem. Chciała uciec, rzucić to wszystko w cholerę… udało się. Wyjechała do Mediolanu na trzy lata. Miała trzy lata, żeby zapomnieć… Trzy lata, żeby uporać się z problemami… Trzy lata, żeby… wychować córkę…   
  On- chłopak, który cały czas wpada w kłopoty. Dupek, podrywacz i skończony cham, który nigdy nie doceniał tego co los postawił na jego drodze. Przez przypadek ją poznał, a stracił równie szybko. Jest szefem swojego gangu i królem nielegalnych wyścigów. Każda dziewczyna chciałaby być jego wymarzoną. Niestety jego serce należy tylko do niej. To ją pokochał tak prawdziwie. Ona była tą jedyną. Właśnie była. Jeden cholery błąd… Pieprzona pomyłka, której nie potrafił cofnąć. Nawet nie przeprosił… Mimo, że nie miał tego w zwyczaju to chciał… Chciał jej wyjaśnić, że to nie tak… Był przekonany, że po pewnym czasie by mu wybaczyła, bo go kochała. On też ją kochał. Sam się sobie dziwił, ale ta małolata miała coś w sobie… Nie zdążył…

   Co jeśli się spotkają?
   Dogadają się czy może nie? Czy poukładany świat blondynki znów stanie się kuszącym piekłem? Czy nieziemsko przystojny i pociągający szatan znów ją uwiedzie?
   Ona potrzebuje troski, miłości i bezpieczeństwa. Potrzebuje osoby, która usiądzie przy niej i mimo całej złości i przekleństw, po prostu przytuli oraz powie, że wszystko się ułoży.
   On całkowicie stracił sens życia. Otacza się setkami dziewczyn, które nigdy jej nie zastąpią. Jest bezuczuciowym draniem, który zawsze dostaje to, czego pragnie.
Co jeśli ona…?
A jeśli on…?
Co jeśli oni…?
Może jednak…?
A może jednak nie…?
A gdyby tak…?
   Czy może zwykły przypadek postawi ich na swojej drodze, albo manipulacja i zwykła podpucha? Więcej łez, bólu, cierpienia, zawodu, wątpliwości… więcej miłości, pragnienia, czułości, bezpieczeństwa… Więcej kłamstwa, niebezpieczeństwa, wrogów…


2 komentarze:

  1. Ale duzo nam zdradzilas w info . Louis sie zakocha? ale ja chcialam zeby byl z Rosie :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie sadzilam ze będę na ciebie zla za spojler ;-----; No, ale nic.
    Harry ty dupku. :c Rosie sie tu zamartwia a ty jak pierdola sie zachowujesz...
    Nie mogę sie doczekać następnego rozdziału, kochanie ^^ Dawej szybkoł ;**

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy