„I za każdym razem, kiedy patrzę na Ciebie nie mogę wyjaśnić, co czuje w
środku.”
*Zayn*
Po treningu
byliśmy mega zmęczeni, dlatego resztę dnia postanowiłem spędzić z chłopakami
przed konsolą. Czekałem, aż oszołomy się ogarną w łazience. Najpierw wszedł
Tommo i siedział jakieś dwadzieścia minut, a potem Liam dwadzieścia pięć minut.
Nareszcie łazienka się zwolniła, a ja z czystymi dresami, poszedłem się
odświeżyć. Wziąłem szybki prysznic, a potem się wytarłem. Wciągnąłem na biodra
bokserki, a później szare dresy. Stałem przed lustrem i układałem włosy, kiedy
usłyszałem ten głos.
-Jest Zayn?
-Pindrzy się w
łazience- mruknął Liam, na co wywróciłem oczami. Po prostu mi zazdrości włosów
i tego, że wyglądam zajebiście.
-Stało się coś
misiek?- o proszeee „misiek”?! Przecież „aniołek” bardziej do niej pasuje.
Dokończyłem układanie fryzury i wyszedłem do nich.
-Cześć aniołku-
zagryzłem dolą wargę, na co ona spuściła głowę. Blondynka była ubrana, jak
zawsze seksownie. Podoba mi się, kiedy ma na sobie krótkie szorty, czarne rajstopy,
jakąś koszulkę i cienką bluzę. Na nogach miała standardowo vansy. W prawej ręce
trzymała moją kurtkę. – stało się coś?
-Przyszłam
oddać- podała mi czarną katanę i odwróciła się na pięcie. Już miała wychodzić,
kiedy złapałem ją za bark. Niebieskooka odwróciła się do mnie przodem i
zmarszczyła brwi. Chwilę później wyszczerzyła oczy i przywaliła sobie dłonią w
czoło.- dziękuję- wspięła się na palce i cmoknęła mnie szybko w policzek.
-Co będziesz
teraz robiła?- zapytałem przeciągając przez głowę czarną koszulkę.
-Chciałam iść
na miasto, wiesz… pozwiedzać- wzruszyła nieśmiało ramionami. –chciałbyś… chyba,
że… nie chcesz… bo masz inne plany… ale… no wiesz… chciałabym…- aniołek plątał
się we własnych słowach. I taką ją właśnie uwielbiam- nieśmiałą. Jest słodka,
kiedy się tak wstydzi i gubi w wypowiedziach.
-Chętnie pójdę-
puściłem jej oczko. – zaraz do ciebie dołączę- z lekkim uśmiechem, pokiwała
pionowo głową. Wyszła z naszego pokoju, a ja zmieniłem dresy na szare rurki, po
czym usiadłem na łóżku. Ubierałem skarpetki i adidasy, kiedy chłopaki zaczęli
się czepiać, że mieliśmy zagrać na konsoli. –zagramy wieczorem- mruknąłem.
Pierwszy mecz gramy za dwa dni, więc spoko, przecież jutro możemy pograć na
Xbox’ ie.
-Widzę, że ktoś
się zaangażował- uśmiechnął się chytrze Tomlinson, na co Liaś zmarszczył brwi.
-O co się znowu
założyliście?- westchnął. – zachowujecie się gorzej, niż szczeniaki z
przedszkola.
-Pamiętasz nasz
ostatni zakład?- odruchowo spojrzałem na drzwi, kątem oka widziałem, że Payne
robi to samo. Ciemny blondyn przytaknął.- urozmaiciliśmy go- Li zmarszczył
brwi, a ja zamknąłem oczy i odchyliłem głowę do tyłu. – kto pierwszy ją
przeleci, ten wygrywa- Payne się skrzywił.- chcesz się dołączyć?
-Daruj sobie
Louis, ja się w to bawił nie będę. Nie będę grał na jej uczuciach, bo prędzej,
czy później się dowie i was znienawidzi- Tomlinson pokiwał głową na boki, z
uśmiechem na ustach.
-Ona nas nie
znienawidzi, a wiesz czemu?- nasz przyjaciel pokiwał przecząco głową. –ona nie
potrafi nienawidzić, ma na to za dobre serduszko- zaśmiał się. – jest zbyt
dobra i miła. Wybaczy nam to. –on jest durny. Pokiwałem głową niedowierzając w
słowa przyjaciela. Narzuciłem bejsbolówkę na ramiona, a do kieszeni włożyłem
portfel i telefon. Wyszedłem z pokoju bez słowa i poszedłem do pokoju
blondynki. Niebieskooka leżała z Amy na jednym łóżku i przeglądały gazetę.
-I uwierzysz,
że ona ma dopiero 15lat?!- wywróciłem oczami na słowa Amandy. Łe łe łe znowu
jakaś małolata napisała pewnie biografię, a ona ubolewa. Niech też sobie
pierdolnie taki życiorys i po sprawie.
-Aniołku
idziesz?- niska istotka podniosła się i w mgnieniu oka znalazła się obok mnie. Zarzuciłem
ramię na jej barki i zmierzaliśmy w kierunku windy, którą zjechaliśmy na
parter. Wyszliśmy z hotelu, a na dworze nie było już takiego zamieszania, jak
wcześniej. – to gdzie chcesz iść?
-Może na
stadion? A ty, gdzie chcesz iść?- zaśmiałem się pod nosem.
-Z tobą mogę
iść nawet na koniec świata- muszę jej też jakąś bajerę wcisnąć. Szliśmy równym
krokiem w stronę boiska, na którym będziemy grać przez najbliższy czas.
Wszystko było jeszcze pozamykane, a aniołek był zawiedziony. Nie lubię, jak
ładne dziewczyny się smucą, dlatego i tak tam wejdziemy. Zrobię to tylko dla
niej, żeby nie smutała. Splotłem palce razem, robiąc tak zwaną nóżkę.- wchodź-
blondynka nadal się wahała. –przecież cie nie zostawię- mówiąc to patrzyłem jej
prosto w oczy, uśmiechnęła się lekko, a ja skorzystałem z okazji i ją
pocałowałem. Dziewczyna umieściła stopę na mojej dłoni, a ja ją podsadziłem.
Siedemnastolatka przeskoczyła ogrodzenie, a ja poszedłem w jej ślady. Chodziła
jak zaczarowana po murawie. –podoba się?- odwróciła się i podbiegła do mnie,
mocno się we mnie wtulając.
-Dziękuję,
jesteś najlepszy- jakbym nie wiedział.
-Dla ciebie
wszystko- blondyneczka odsunęła się ode mnie. –to co teraz?- wzruszyła
ramionami, a ja się uśmiechnąłem. Ona wygląda po prostu… jest urocza. –chodź,
teraz ja cie gdzieś zabiorę- złapałem za jej dłoń i znów podeszliśmy do
ogrodzenia.
-Ey! –ktoś
krzyknął, a my momentalnie odwróciliśmy głowy.- czego wy tu szczeniaki
szukacie!?- w naszym kierunku biegł jakiś tłuścioch w mundurze i z latarką.
–zaraz się wami zajmę!- spuścił ze smyczy dwa dobermany, które teraz zmierzały
w naszą stronę.
-Aniołku
szybko- przeskoczyłem ogrodzenie, a ona siedziała na barierce.
-Zayn boję
się!- pisnęła.
-Skacz!-
pokiwała przecząco głową.- złapię cie, obiecuję, tylko się pośpiesz!-
wystawiłem ręce w jej kierunku, a ona zamknęła oczy i skoczyła. Wylądowała w
moich ramionach, a później powoli otworzyła oczy. Znowu gapiliśmy się w swoje
tęczówki, a cały świat przestał istnieć.
-Zaraz was
szczeniaki dorwę!- pieprzony grubas! Znowu mieliśmy uderzyć w ślinkę, ale nie…
przecież palant musiał się wtrącić! Kurwa mać! Postawiłem dziewczynę na ziemi,
a potem złapałem za jej drobną dłoń i uciekaliśmy. Kurde, czuję się jakbym miał
13lat i spieprzał z Louisem i Liamem przed tym gościem, u którego wybiliśmy
okno piłką. Facet się wkurzył, ale nie jak starzy Lou. Maya i mama Liama
stwierdziły, że jesteśmy jeszcze niedojrzali i mogło nam się takie coś
przydarzyć. Nas kara ominęła, a Tommo miał szlaban i musiał przez miesiąc
odśnieżać podjazd oraz myć wóz ojca.
Biegliśmy z
blondynką tak długo, aż wmieszaliśmy się w tłum ludzi. Zwolniliśmy kroku i
regulowaliśmy wdechy, a po chwili wybuchliśmy śmiechem. Przyciągnąłem ją do
swojej klaty i szliśmy w stronę jakiejś knajpki, kiedy dziewczyna się
zatrzymała.
-Co ci?-
zmarszczyłem brwi, a potem podążyłem za jej wzrokiem. Niebieskooka przyglądała
się dójce dzieci, które stały przy stoisku z koszulkami. Zrzuciła moje ramie i
podeszła do nich. Przyglądałem się całej sytuacji.
-Ale my tyle
nie mamy- fuknął mały brunet i skrzyżował ręce na piersi. –ja muszę mieć tą
koszulkę, rozumie pan?!- wrzasnął i tupnął nogą. Mała blondynka złapała go za
rączkę i próbowała odciągnąć, ale nie pozwolił jej na to.
-Timmy chodź,
proszę- zrobiła minę zbitego psiaka, a ja się uśmiechnąłem. Ta mała przypomina
mi mojego aniołka. Oblizałem wargi i dołączyłem do Rosie. Dziewczynka była
ubrana dokładnie jak mój aniołek, a mały buntownik miał identyczny styl co ja.
-Co się stało?-
Gonzales przykucnęła przy małym awanturniku, który dalej mordował sprzedawcę
wzrokiem.
-On nie chce mi
sprzedać koszulki Zayna ze Snow Kids, a Daisy koszulki Rosie.
-Przykro mi mały,
koszulki kosztują czterdzieści pięć kredytów, a wy macie tylko dwadzieścia-
wzruszył ramionami rudy mężczyzna.
-Ja kupię te
dwie koszulki- przeczesałem włosy ręką i podałem mu pieniądze, a on mi
koszulki. Przykucnąłem przy małym buntowniku i podałem mu niebieską koszulkę z
numerem siedem i nazwiskiem Malik, a blondyneczce z numerem dwa oraz nazwiskiem
Gonzales. Młody zmarszczył brwi, a potem wyszczerzył na mnie brązowe oczy.
-Ale numer ty
jesteś Zayn!- wrzasnął.- a ona to… Rosie, jesteś naprawdę bardzo ładna-
blondynka uśmiechnęła się, a potem cmoknęła go w policzek.
-Bo będę
zazdrosny- mniejsza wersja aniołka zachichotała i podeszła do blondynki.
Przytuliła ją i zapytała, czy podpisze jej się na kawałku materiału. Rosie się
zgodziła, a potem ja też nabazgrałem swój autograf na koszulce chłopaka.
Zrobiliśmy sobie z nimi jeszcze zdjęcia i już mieliśmy iść, kiedy młody
zaczepił aniołka.
-Zostaniesz
moją dziewczyną?- zmarszczyłem brwi. Czy on mi właśnie chce odbić laskę!?
Niebieskooka zachichotała i się zgodziła. – nie podrywaj jej- zagroził mi
palcem.
-Czekaj,
myślałem, że mnie lubisz- oburzyłem się. Te dzieci z roku na rok są coraz
bardziej dziwne i dwulicowe. Tu mi mówi, że gram najlepiej, a teraz odbija mi
dziewczynę. Właściwie jeszcze nie dziewczynę, ale… mniejsza o to.
-W miłości i na
wojnie wszystko wolno- skrzyżował ręce na klatce piersiowej i się chytrze
uśmiechnął.
-Tak mówi
tatuś- mruknęła jego koleżanka, czy może siostra? Sam już nie wiem. –wracamy?-
trąciła go lekko.- zimno mi- dzieciak wywrócił oczami, a potem zdjął swoją
zieloną bluzę i jej podał. –dzięki- szybko pocałowała go w policzek. Wywrócił
oczami i znowu przytulił się do Rosie, a potem zrobiła to ta mała.
-Chodź Daisy-
obiął ją ramieniem, ale ona podbiegła do mnie i przytuliła.
-Dziękuję-
teraz mnie pocałowała w policzek i dołączyła do Timmy’ ego. Wstaliśmy i
patrzeliśmy na siebie z aniołkiem. Blondynka jakby nad czymś myślała, a potem
się tylko uśmiechnęła.
-Ten mały jest
do ciebie strasznie podobny- stwierdziła.
-A Daisy to
taki mały aniołek- puściłem jej oczko, a potem znowu przytuliłem. Objęła mnie w
pasie i kroczyliśmy w kierunku naszego wcześniejszego celu. Weszliśmy do lokalu
i zajęliśmy stolik. Zamówiliśmy koktajle, a po chwili przyniosła nam je jakaś
brunetka. Nagle poczułem dźgnięcie w bok, dlatego posłałem blondynce pytające
spojrzenie. Wskazała głową, żebym spojrzał w bok. Zaśmiałem się na sam widok
tych dzieciaków. Timmy i Daisy też siedzieli przy stoliku, popijając koktajl z
jednej szklanki. Unieśli głowy i teraz patrzeli na nas, zupełnie jak my na
nich. Aniołek im pomachał, a młody posłał jej buziaczka w powietrzu. – on mnie
zaczyna drażnić- mruknąłem, na co blondynka mnie pocałowała w policzek.
-To słodkie-
stwierdziła, na co zmarszczyłem brwi. – jak się zachowałeś, naprawdę cie
podziwiam-pościłem jej oczko, a ona oparła głowę o mój bark i piła swój
koktajl. Kiedy skończyliśmy, zapłaciłem i wyszliśmy. Po przekroczeniu progu
blondynka się zatrzęsła, dlatego zdjąłem bluzę i okryłem jej ramiona. –
dziękuję- przyciągnąłem ją do siebie i szliśmy w stronę hotelu. Odprowadziłem
ją do pokoju i pocałowałem na dobranoc, ale nie chciała mnie puścić do
chłopaków. –zostań ze mną- popatrzyła na mnie w taki sposób, że wymiękłem. Nie
potrafiłem jej odmówić, dlatego zrezygnowany zdjąłem buty, koszulkę i dresy.
Położyłem się obok, a ona od razu położyła głowę na mój tors i przytuliła się.
Blondyneczka szybko zasnęła, a do mnie zaczął pisać Tommo.
________________________
Od: Boo Bear xd
Gdzie jesteś?
Chyba nie pieprzysz miśka?
_______________________
Do: Boo Bear xd
A co czujesz
zagrożenie? xd
_______________________
Od: Boo Bear xd
Proszę cie, ja
mam czuć zagrożenie? Heh śmieszny jesteś, ja nie przegrywam przyjacielu. Branoc
;)
_______________________
Do: Boo Bear xd
A powinieneś
się bać… Branoc ;)
_______________________
Też szybko
zasnąłem, bo ten dzień był męczący, ale też w sumie przyjemny. Pomijając
trening, na którym zgrzałem się jak świnia, był też spacer z aniołkiem i scenka
z małym amantem, ale on nie ma u niej szans, tak samo, jak Tomlinson.
______________________________
Mamy już szesnastkę... Czekam na waszą opinię w komentarzach, których nie ukrywam- chciałabym, żeby było trochę więcej. Dziękuję za poprzednie opinie.
Buźka miśki ;**
p.s. zapraszam na blog, gdzie piszę imaginy:
OMFG *O*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny <3
Ahahahahahahahahhahahaha. The Best xD Z rozdziału na rozdział idzie ci co raz lepiej moja kochana! ;**
OdpowiedzUsuń