sobota, 31 maja 2014

16. Zostaniesz moją dziewczyną?



I za każdym razem, kiedy patrzę na Ciebie nie mogę wyjaśnić, co czuje w środku.”

*Zayn*
Po treningu byliśmy mega zmęczeni, dlatego resztę dnia postanowiłem spędzić z chłopakami przed konsolą. Czekałem, aż oszołomy się ogarną w łazience. Najpierw wszedł Tommo i siedział jakieś dwadzieścia minut, a potem Liam dwadzieścia pięć minut. Nareszcie łazienka się zwolniła, a ja z czystymi dresami, poszedłem się odświeżyć. Wziąłem szybki prysznic, a potem się wytarłem. Wciągnąłem na biodra bokserki, a później szare dresy. Stałem przed lustrem i układałem włosy, kiedy usłyszałem ten głos.
-Jest Zayn?
-Pindrzy się w łazience- mruknął Liam, na co wywróciłem oczami. Po prostu mi zazdrości włosów i tego, że wyglądam zajebiście.
-Stało się coś misiek?- o proszeee „misiek”?! Przecież „aniołek” bardziej do niej pasuje. Dokończyłem układanie fryzury i wyszedłem do nich.
-Cześć aniołku- zagryzłem dolą wargę, na co ona spuściła głowę. Blondynka była ubrana, jak zawsze seksownie. Podoba mi się, kiedy ma na sobie krótkie szorty, czarne rajstopy, jakąś koszulkę i cienką bluzę. Na nogach miała standardowo vansy. W prawej ręce trzymała moją kurtkę. – stało się coś?
-Przyszłam oddać- podała mi czarną katanę i odwróciła się na pięcie. Już miała wychodzić, kiedy złapałem ją za bark. Niebieskooka odwróciła się do mnie przodem i zmarszczyła brwi. Chwilę później wyszczerzyła oczy i przywaliła sobie dłonią w czoło.- dziękuję- wspięła się na palce i cmoknęła mnie szybko w policzek.
-Co będziesz teraz robiła?- zapytałem przeciągając przez głowę czarną koszulkę.
-Chciałam iść na miasto, wiesz… pozwiedzać- wzruszyła nieśmiało ramionami. –chciałbyś… chyba, że… nie chcesz… bo masz inne plany… ale… no wiesz… chciałabym…- aniołek plątał się we własnych słowach. I taką ją właśnie uwielbiam- nieśmiałą. Jest słodka, kiedy się tak wstydzi i gubi w wypowiedziach.
-Chętnie pójdę- puściłem jej oczko. – zaraz do ciebie dołączę- z lekkim uśmiechem, pokiwała pionowo głową. Wyszła z naszego pokoju, a ja zmieniłem dresy na szare rurki, po czym usiadłem na łóżku. Ubierałem skarpetki i adidasy, kiedy chłopaki zaczęli się czepiać, że mieliśmy zagrać na konsoli. –zagramy wieczorem- mruknąłem. Pierwszy mecz gramy za dwa dni, więc spoko, przecież jutro możemy pograć na Xbox’ ie.
-Widzę, że ktoś się zaangażował- uśmiechnął się chytrze Tomlinson, na co Liaś zmarszczył brwi.
-O co się znowu założyliście?- westchnął. – zachowujecie się gorzej, niż szczeniaki z przedszkola.
-Pamiętasz nasz ostatni zakład?- odruchowo spojrzałem na drzwi, kątem oka widziałem, że Payne robi to samo. Ciemny blondyn przytaknął.- urozmaiciliśmy go- Li zmarszczył brwi, a ja zamknąłem oczy i odchyliłem głowę do tyłu. – kto pierwszy ją przeleci, ten wygrywa- Payne się skrzywił.- chcesz się dołączyć?
-Daruj sobie Louis, ja się w to bawił nie będę. Nie będę grał na jej uczuciach, bo prędzej, czy później się dowie i was znienawidzi- Tomlinson pokiwał głową na boki, z uśmiechem na ustach.
-Ona nas nie znienawidzi, a wiesz czemu?- nasz przyjaciel pokiwał przecząco głową. –ona nie potrafi nienawidzić, ma na to za dobre serduszko- zaśmiał się. – jest zbyt dobra i miła. Wybaczy nam to. –on jest durny. Pokiwałem głową niedowierzając w słowa przyjaciela. Narzuciłem bejsbolówkę na ramiona, a do kieszeni włożyłem portfel i telefon. Wyszedłem z pokoju bez słowa i poszedłem do pokoju blondynki. Niebieskooka leżała z Amy na jednym łóżku i przeglądały gazetę.
-I uwierzysz, że ona ma dopiero 15lat?!- wywróciłem oczami na słowa Amandy. Łe łe łe znowu jakaś małolata napisała pewnie biografię, a ona ubolewa. Niech też sobie pierdolnie taki życiorys i po sprawie.  
-Aniołku idziesz?- niska istotka podniosła się i w mgnieniu oka znalazła się obok mnie. Zarzuciłem ramię na jej barki i zmierzaliśmy w kierunku windy, którą zjechaliśmy na parter. Wyszliśmy z hotelu, a na dworze nie było już takiego zamieszania, jak wcześniej. – to gdzie chcesz iść?
-Może na stadion? A ty, gdzie chcesz iść?- zaśmiałem się pod nosem.
-Z tobą mogę iść nawet na koniec świata- muszę jej też jakąś bajerę wcisnąć. Szliśmy równym krokiem w stronę boiska, na którym będziemy grać przez najbliższy czas. Wszystko było jeszcze pozamykane, a aniołek był zawiedziony. Nie lubię, jak ładne dziewczyny się smucą, dlatego i tak tam wejdziemy. Zrobię to tylko dla niej, żeby nie smutała. Splotłem palce razem, robiąc tak zwaną nóżkę.- wchodź- blondynka nadal się wahała. –przecież cie nie zostawię- mówiąc to patrzyłem jej prosto w oczy, uśmiechnęła się lekko, a ja skorzystałem z okazji i ją pocałowałem. Dziewczyna umieściła stopę na mojej dłoni, a ja ją podsadziłem. Siedemnastolatka przeskoczyła ogrodzenie, a ja poszedłem w jej ślady. Chodziła jak zaczarowana po murawie. –podoba się?- odwróciła się i podbiegła do mnie, mocno się we mnie wtulając.
-Dziękuję, jesteś najlepszy- jakbym nie wiedział.
-Dla ciebie wszystko- blondyneczka odsunęła się ode mnie. –to co teraz?- wzruszyła ramionami, a ja się uśmiechnąłem. Ona wygląda po prostu… jest urocza. –chodź, teraz ja cie gdzieś zabiorę- złapałem za jej dłoń i znów podeszliśmy do ogrodzenia.
-Ey! –ktoś krzyknął, a my momentalnie odwróciliśmy głowy.- czego wy tu szczeniaki szukacie!?- w naszym kierunku biegł jakiś tłuścioch w mundurze i z latarką. –zaraz się wami zajmę!- spuścił ze smyczy dwa dobermany, które teraz zmierzały w naszą stronę.
-Aniołku szybko- przeskoczyłem ogrodzenie, a ona siedziała na barierce.
-Zayn boję się!- pisnęła.
-Skacz!- pokiwała przecząco głową.- złapię cie, obiecuję, tylko się pośpiesz!- wystawiłem ręce w jej kierunku, a ona zamknęła oczy i skoczyła. Wylądowała w moich ramionach, a później powoli otworzyła oczy. Znowu gapiliśmy się w swoje tęczówki, a cały świat przestał istnieć.
-Zaraz was szczeniaki dorwę!- pieprzony grubas! Znowu mieliśmy uderzyć w ślinkę, ale nie… przecież palant musiał się wtrącić! Kurwa mać! Postawiłem dziewczynę na ziemi, a potem złapałem za jej drobną dłoń i uciekaliśmy. Kurde, czuję się jakbym miał 13lat i spieprzał z Louisem i Liamem przed tym gościem, u którego wybiliśmy okno piłką. Facet się wkurzył, ale nie jak starzy Lou. Maya i mama Liama stwierdziły, że jesteśmy jeszcze niedojrzali i mogło nam się takie coś przydarzyć. Nas kara ominęła, a Tommo miał szlaban i musiał przez miesiąc odśnieżać podjazd oraz myć wóz ojca.
Biegliśmy z blondynką tak długo, aż wmieszaliśmy się w tłum ludzi. Zwolniliśmy kroku i regulowaliśmy wdechy, a po chwili wybuchliśmy śmiechem. Przyciągnąłem ją do swojej klaty i szliśmy w stronę jakiejś knajpki, kiedy dziewczyna się zatrzymała.
-Co ci?- zmarszczyłem brwi, a potem podążyłem za jej wzrokiem. Niebieskooka przyglądała się dójce dzieci, które stały przy stoisku z koszulkami. Zrzuciła moje ramie i podeszła do nich. Przyglądałem się całej sytuacji.
-Ale my tyle nie mamy- fuknął mały brunet i skrzyżował ręce na piersi. –ja muszę mieć tą koszulkę, rozumie pan?!- wrzasnął i tupnął nogą. Mała blondynka złapała go za rączkę i próbowała odciągnąć, ale nie pozwolił jej na to.
-Timmy chodź, proszę- zrobiła minę zbitego psiaka, a ja się uśmiechnąłem. Ta mała przypomina mi mojego aniołka. Oblizałem wargi i dołączyłem do Rosie. Dziewczynka była ubrana dokładnie jak mój aniołek, a mały buntownik miał identyczny styl co ja.
-Co się stało?- Gonzales przykucnęła przy małym awanturniku, który dalej mordował sprzedawcę wzrokiem.
-On nie chce mi sprzedać koszulki Zayna ze Snow Kids, a Daisy koszulki Rosie.
-Przykro mi mały, koszulki kosztują czterdzieści pięć kredytów, a wy macie tylko dwadzieścia- wzruszył ramionami rudy mężczyzna.
-Ja kupię te dwie koszulki- przeczesałem włosy ręką i podałem mu pieniądze, a on mi koszulki. Przykucnąłem przy małym buntowniku i podałem mu niebieską koszulkę z numerem siedem i nazwiskiem Malik, a blondyneczce z numerem dwa oraz nazwiskiem Gonzales. Młody zmarszczył brwi, a potem wyszczerzył na mnie brązowe oczy.
-Ale numer ty jesteś Zayn!- wrzasnął.- a ona to… Rosie, jesteś naprawdę bardzo ładna- blondynka uśmiechnęła się, a potem cmoknęła go w policzek.
-Bo będę zazdrosny- mniejsza wersja aniołka zachichotała i podeszła do blondynki. Przytuliła ją i zapytała, czy podpisze jej się na kawałku materiału. Rosie się zgodziła, a potem ja też nabazgrałem swój autograf na koszulce chłopaka. Zrobiliśmy sobie z nimi jeszcze zdjęcia i już mieliśmy iść, kiedy młody zaczepił aniołka.
-Zostaniesz moją dziewczyną?- zmarszczyłem brwi. Czy on mi właśnie chce odbić laskę!? Niebieskooka zachichotała i się zgodziła. – nie podrywaj jej- zagroził mi palcem.
-Czekaj, myślałem, że mnie lubisz- oburzyłem się. Te dzieci z roku na rok są coraz bardziej dziwne i dwulicowe. Tu mi mówi, że gram najlepiej, a teraz odbija mi dziewczynę. Właściwie jeszcze nie dziewczynę, ale… mniejsza o to.
-W miłości i na wojnie wszystko wolno- skrzyżował ręce na klatce piersiowej i się chytrze uśmiechnął.
-Tak mówi tatuś- mruknęła jego koleżanka, czy może siostra? Sam już nie wiem. –wracamy?- trąciła go lekko.- zimno mi- dzieciak wywrócił oczami, a potem zdjął swoją zieloną bluzę i jej podał. –dzięki- szybko pocałowała go w policzek. Wywrócił oczami i znowu przytulił się do Rosie, a potem zrobiła to ta mała.
-Chodź Daisy- obiął ją ramieniem, ale ona podbiegła do mnie i przytuliła.
-Dziękuję- teraz mnie pocałowała w policzek i dołączyła do Timmy’ ego. Wstaliśmy i patrzeliśmy na siebie z aniołkiem. Blondynka jakby nad czymś myślała, a potem się tylko uśmiechnęła.
-Ten mały jest do ciebie strasznie podobny- stwierdziła.
-A Daisy to taki mały aniołek- puściłem jej oczko, a potem znowu przytuliłem. Objęła mnie w pasie i kroczyliśmy w kierunku naszego wcześniejszego celu. Weszliśmy do lokalu i zajęliśmy stolik. Zamówiliśmy koktajle, a po chwili przyniosła nam je jakaś brunetka. Nagle poczułem dźgnięcie w bok, dlatego posłałem blondynce pytające spojrzenie. Wskazała głową, żebym spojrzał w bok. Zaśmiałem się na sam widok tych dzieciaków. Timmy i Daisy też siedzieli przy stoliku, popijając koktajl z jednej szklanki. Unieśli głowy i teraz patrzeli na nas, zupełnie jak my na nich. Aniołek im pomachał, a młody posłał jej buziaczka w powietrzu. – on mnie zaczyna drażnić- mruknąłem, na co blondynka mnie pocałowała w policzek.
-To słodkie- stwierdziła, na co zmarszczyłem brwi. – jak się zachowałeś, naprawdę cie podziwiam-pościłem jej oczko, a ona oparła głowę o mój bark i piła swój koktajl. Kiedy skończyliśmy, zapłaciłem i wyszliśmy. Po przekroczeniu progu blondynka się zatrzęsła, dlatego zdjąłem bluzę i okryłem jej ramiona. – dziękuję- przyciągnąłem ją do siebie i szliśmy w stronę hotelu. Odprowadziłem ją do pokoju i pocałowałem na dobranoc, ale nie chciała mnie puścić do chłopaków. –zostań ze mną- popatrzyła na mnie w taki sposób, że wymiękłem. Nie potrafiłem jej odmówić, dlatego zrezygnowany zdjąłem buty, koszulkę i dresy. Położyłem się obok, a ona od razu położyła głowę na mój tors i przytuliła się. Blondyneczka szybko zasnęła, a do mnie zaczął pisać Tommo.
________________________
Od: Boo Bear xd
Gdzie jesteś? Chyba nie pieprzysz miśka?
_______________________
Do: Boo Bear xd
A co czujesz zagrożenie? xd
_______________________
Od: Boo Bear xd
Proszę cie, ja mam czuć zagrożenie? Heh śmieszny jesteś, ja nie przegrywam przyjacielu. Branoc ;)
_______________________
Do: Boo Bear xd
A powinieneś się bać… Branoc ;)
_______________________
Też szybko zasnąłem, bo ten dzień był męczący, ale też w sumie przyjemny. Pomijając trening, na którym zgrzałem się jak świnia, był też spacer z aniołkiem i scenka z małym amantem, ale on nie ma u niej szans, tak samo, jak Tomlinson. 
______________________________ 
Mamy już szesnastkę... Czekam na waszą opinię w komentarzach, których nie ukrywam- chciałabym, żeby było trochę więcej. Dziękuję za poprzednie opinie. 
Buźka miśki ;**
p.s. zapraszam na blog, gdzie piszę imaginy:

2 komentarze:

  1. OMFG *O*
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahahahahahahahahhahahaha. The Best xD Z rozdziału na rozdział idzie ci co raz lepiej moja kochana! ;**

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy